poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział Trzeci


Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, więc wstałem z łóżka i podbiegłem go odebrać.
- Halo?- Zapytałem jeszcze zaspanym głosem.
- Jest problem.- Powiedziała Rose.- Vicky mówi, że, cytuję Nie spędzą wakacji z takim chamem i dupkiem, bo mam zamiar je spędzić w miłym towarzystwie, a nie z NIM! I chyba mocno musiałoby mnie jebnąć by przestać go nienawidzić! – Na te słowa złość zagotowała się we mnie i rozłączyłem się nie czekając na dalsze słowa Rose. Ubrałem pierwsze lepsze spodnie i bluzkę, a następnie wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem sprzed wjazdu. Po chwili parkowałem już na podjeździe przy domu dziewczyn i czym prędzej wbiegłem do jego wnętrza.
- Gdzie Vicky?!- Wrzasnąłem do dziewczyn siedzących na dole. One pokazały dłonią górę, więc szybko wbiegłem i bez pukania wtargnąłem do jej pokoju. Leżała odwrócona plecami do drzwi i chyba była smutna.
- Przepraszam.- Powiedziałem i  zamknąłem cicho drzwi do jej pokoju. Cała złość we mnie opadła, gdy zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy. Poczułem ból, bo wiedziałem, że to przeze mnie.
- Co ty tutaj robisz?!- Wrzasnęła dziewczyna i podbiegła do mnie z chęcią wypchnięcia mnie za drzwi, ale jej się to nie udało, bo byłem zbyt silny. Złapałem ją za nadgarstki i pociągnąłem w stronę łóżka.- Puszczaj!- Krzyczała, a do jej oczu napływały łzy. Tak cholernie się w tedy nienawidziłem.
- Wysłuchaj mnie.- Powiedziałem łamiącym się głosem patrząc jej w oczy.- Nie chciałem w tedy tego zrobić. Ja po prostu zapomniałem się. Przepraszam.- Dodałem i spojrzałem na jej smutną twarz.
- Jakbyś był na moim miejscu, to też byś tak zareagował.- Odezwała się po chwili namysłu i odwróciła się do mnie plecami.
- Vicky…- Odwróciłem ją do siebie i spojrzałem w jej oczy przepełnione smutkiem.- Wybacz mi, to ostatni raz, gdy tak postąpiłem wobec ciebie.  Obiecuję.- Powiedziałem i zacząłem zbliżać moją twarz ku jej. Dzieliły nas milimetry, a motyle w brzuchu wariowały coraz bardziej z sekundy na sekundę.  Wciąż utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy, aż w końcu nie wytrzymałem i wpiłem się w jej namiętnie czerwone usta. Trwało to chwilę, ale wystarczyło mi by upewnić się o moim uczuciu co do niej. Teraz byłem w stu procentach pewny- kochałem ją jak nikogo przedtem.
- Co ty do cholery…!- Starała się ubrać w słowa swoje wypowiedzi, ale chyba była zbyt zszokowana całym zajściem.
- Ja… ja nie wiem… przepraszam.- Po raz kolejny z moich ust padły dzisiaj te słowa.
- Za… zapomnijmy.- Wydukała po chwili Vicky i spojrzała na mnie z przerażeniem.- Wybaczam ci, ale po prostu… zapomnimy.- Dodała po chwil i głośno przełknęła ślinę.
- Ta… tak.- Odpowiedziałem jej.- Czyli jedziesz do Paryża?- Zapytałem i podszedłem do niej, na co ona odsunęła się ode mnie krok i twierdzącą pokiwała głową.- To ja… ja już pójdę.- Wymamrotałem wskazując ręką na drzwi i szybko opuściłem jej pokój, a następnie dom.


Usiadłam na łóżko i wpatrywałam się na moją ścianę. Nie mogłam uwierzyć, że przed chwilą całowałam się z nim- to było takie nieprawdopodobne. Wciąż czułam jeszcze jego dotyk na moich ustach, a w pamięci miałam jego wzrok, który był skierowany prosto na moje oczy. On już pewnie zapomniał, a ja? Będę to pamiętać do końca mojego życia, jako najlepszą rzecz jaka mi się przytrafiła. Fakt, nienawidzę go, ale też coś do niego czuję. Tak mi się wydaje. Pamiętam jak kiedyś, na początku gimnazjum byłabym na zabój zakochana, ale potem on się zmienił i mi przeszło- tak myślałam. Dzisiaj, gdy mnie pocałował, znów poczułam to dziwne uczucie, a teraz nie mogę przestać myśleć o nim. Obawiam się, że to wszystko powróci jak bumerang, a ja nie chcę tego. Teraz, gdy on mnie nienawidzi nie mogę znów go kochać, to by było chore.
- Wszystko okej?- Do mojego pokoju weszły dziewczyny i usiadły koło mnie.- Vickyyyy…- Przeciągnęła Rose.
- Dajcie mi spokój!-  Krzyknęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Udałam się do parku, gdzie musiałam odreagować całe to zajście. Wyciągnęłam z kieszeni lekko zgniecionego papierosa, a z drugiej zapalniczkę . Zaciągnęłam się dymem i odetchnęłam z ulgą po spalonej nikotynie. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w cały otaczający mnie hałas, który po chwili przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Wracaj do domu!- Usłyszałam krzyk Diany i Rose.
- Zaraz będę, wyluzujcie.- Odpowiedziałam im i rozłączyłam się wyłączając telefon.  Wstałam z ławki u powolnym krokiem udałam się w stronę mojego domu.
- Tu jest!- Usłyszałam krzyk za sobą i automatycznie odwróciłam się.
- Jest impreza, więc zbieramy się.- Powiedziała Diana i zaczęła ciągnąć mnie w stronę domu.
- Jaka impreza?!- Zbulwersowałam się.- Nigdzie nie idę!
- Idziesz.- Powiedziały stanowczo dziewczyny i wgoniły mnie do mojego pokoju.- Za godzinę się zaczyna, więc się szykuj, bo jak nie to pójdziesz tak.- Dodały i sztucznie się do mnie uśmiechnęły wychodząc z pokoju. Opadłam na łóżko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina osiemnasta.
- My nie żartujemy!- Usłyszałam krzyk Rose i szybko wstałam z łóżka, a następnie udałam się do garderoby przy której spędziłam ponad pół godziny na dobieraniu ciuchów na dzisiejszy wieczór. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki, gdzie wzięłam odprężającą kąpiel. Owinęłam się kremowym ręcznikiem i podeszłam do lustra, gdzie wyprostowałam moje włosy, a następnie spięłam grzywkę. Na moją twarz nałożyłam puder, a oczy zaostrzyłam czarną kreską i tuszem do rzęs. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i gotowa wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju i do mojej kopertówki włożyłam lusterko i telefon.
- Schodź!- Krzyknęła Diana. Posłusznie zbiegłam po schodach i udałam się na dwór, gdzie czekali już na nas chłopacy.
- A tak w ogóle to gdzie jest ta impreza?- Zapytałam, gdy wszyscy siedzieliśmy już w wozie Mike’a.
- U Kyle’a.- Mruknął Ryan.
- A Justin gdzie?- Spojrzała na chłopaków Rose.
- On dojedzie z jakąś panienką, chyba z Andreą.- Dodał po chwil namysłu Mike. Zrobiło mi się głupio, gdy to usłyszałam, a do moich oczu napłynęły łzy, które starałam się ukryć. W tedy, gdy mnie całował wierzyłam w jego przeprosiny, a teraz? Nie wierzę już w żadnego jego słowa. Miałam cichą i ogromną nadzieję, że to co się wydarzyło coś dla niego znaczy, ale jak widać się myliłam do co jego osoby.  Wysiadaliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Kyle’a , gdzie czekał już Justin i chyba Andrea.
- Cześć.- Powiedział na powitanie brązowooki i uśmiechnął się.- To Andrea.- Wskazał dłonią na dziewczynę i skierował się w naszą stronę.- A to: Mike, Max, Ryan, Rose, Vicky I Diana.- Dodał po kolei przedstawiając nas szatynce.  Weszliśmy do budynku, gdzie grała głośna muzyka, a wokół unosił się dym papierosowy i zapach alkoholu. Podeszłam do baru, gdzie barman zrobił niebieskiego drinka. Szybko opróżniłam szklankę i podeszłam do moich znajomych, którzy wpatrywali się w tańczący tłum.
- Mike!- Krzyknęłam i podeszłam do chłopaka.- Chodź, zatańczymy.- Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę na środek sali. Chłopak położył dłonie na moich biodrach, a ja moje zarzuciłam mu na szyje. Tak minęło nam kilka minut, aż w końcu ktoś pociągnął mnie za rękę i krzyknął: Odbijany! Spojrzałam na twarz chłopaka i zszokowana starałam się wyrwać.
- Spadaj!- Krzyknęłam i zaczęłam siłować się z nim. Chłopak jednak nic sobie z tego nie zrobił objął mnie i patrzył mi w oczy nie wykonując żadnego ruchu.- Idź do Andrei, a mi daj spokój!- Wciąż krzyczałam do niego i starałam się wyrwać, ale powoli traciłam już siły.
- Uspokój się.- Powiedział i razem ze mną opuścił pokój, gdzie odbywała się impreza. Gdy byliśmy już na podwórku starałam się znów wrócić do środka, ale uniemożliwiła mi to postawa Justina.
- Daj mi spokój, proszę.- Powiedziałam błagalnym głosem i wykończona usiadłam na trawie.- Idź…
- Wysłuchaj mnie.- Chłopak usiadł niebezpiecznie blisko mnie i spojrzał mi w oczy.
- Już cię wysłuchiwałam, daj mi spokój.- Mruknęłam zmęczona i odsunęłam się od chłopaka. On zrezygnowany wstał i ostatni raz tego wieczoru spojrzał na mnie ze wściekłą miną i rozgoryczeniem. Zostawił mnie samą, a ja odetchnęłam z ulgą i wstałam.


Wszedłem do domu, gdzie odbywała się impreza i od razu naskoczyła na mnie Andrea.
- Gdzie byłeś?- Zapytała i przytuliła się do mnie.
- Nie twoja sprawa.- Odpowiedziałem jej wściekły i odeszłam od dziewczyny w celu poszukiwania moich przyjaciół.  Odnalazłem jedynie Maike’a , który stał przy barze z alkoholem.
- Co jest?- Spojrzał na mnie, ale potem wymownie się uśmiechnął i wiedział, że nie chce o tym gadać. Wziąłem butelkę zimnego piwa i szybko je opróżniłem. Tak mijały mi minuty, a potem godziny. Wypijałem chyba już szóstą butelkę alkoholu. Poczułem na moich ramionach czyjeś dłonie, które odciągały mnie od baru. Posłusznie szedłem za osobą, co chwilę wywracając się, aż doszliśmy do kanapy, na którą się położyłem.
- Ejj.- Powiedziałem do znajomych siedzących koło mnie.- Wiecie, że całowałem się z Vicky?- Zapytałem i widząc ich zdziwione miny zacząłem się śmiać.- Ale nie mówcie Justinowi, bo mnie zabije.- Dodałem i przyłożyłem palec do ust, który miał wskazywać by byli cicho. Znów zacząłem nie pohamowanie się śmiać. Spojrzałem na przyjaciół, którzy nie obserwowali mnie w tedy i uciekłem z sofy biegając po domu i ściągając z siebie ciuchy. Gdy byłem w samych bokserkach podchodziłem do każdej osoby i mówiłem im to samo, co znajomym, gdy leżałem na sofie i z sekundy na sekundę coraz bardziej się śmiałem. W końcu film mi się urwał…


- Justin dobrze całuje?- Podeszła do mnie blondynka i zapytała.
- Że co?!- Spojrzałam na nią zdziwiona i zmarszczyłam brwi.
- No, bo przed chwilą każdemu mówił, że się z tobą całował i kazał nie mówić Justinowi, że się z tobą całował, co jest nielogiczne, bo on jest tym Justinem.- Zaśmiała się blondynka i wciąż patrzyła na mnie lekko rozzłoszczonym wzrokiem.
- Pewnie się napił i coś mu odwala.- Mruknęłam po chwili i z zdenerwowania przeczesałam moje włosy. Wstałam od baru i ruszyłam w poszukiwaniu bruneta.
- Gdzie on jest?!- Warknęłam do Diany, która powiedziała mi, że jest na górze w pokoju Kyle’a. Wbiegła szybko po schodach i wtargnęłam do pokoju przygotowana na to, że właśnie będzie się kochał z jakąś dziewczynę, ale tak nie było. Chłopak siedział i mamrotał sam do siebie.
- Jak mogłeś im powiedzieć?!- Wrzasnęłam na niego, na co on się zaśmiał.
- Całowałem Vicky, ale nie mów Justinowi.- Wymamrotał po chwili i znów zaczął się śmiać.
- Jezu, jaki kretyn!- Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju zostawiając go samego. Udałam się schodami na dół i podeszłam do chłopaków.
- Powiedźcie dziewczynom, że wracam do domu.- Wymamrotałam zmęczona i wyszłam z budynku. Po drodze spotkałam Kyle’a.
- Ładnie wyglądasz.- Powiedział.
- Dzięki, ty… też.- Odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się do niego.
- Słyszałem, że całował…- Nie powaliłam chłopakowi dokończyć.
- Wymyślił to siebie, jasne?!- Wrzasnęłam na niego zdenerwowana i udałam się w kierunku taxówki czekającej pod jego domem, po którą wcześniej zadzwoniłam.  


Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Krzyknęłam: Proszę! i zaraz tego pożałowałam. W moim progu stał Justin, który nie wyglądał najlepiej.
- Czego tu chcesz?!- Warknęłam do niego na co chłopak podniósł głowę i skierował w moją stronę.
- Bo ja wczoraj każdemu mówiłem, że…- Zaczął, ale mu przerwałam.
- Wiem, mi też powiedziałeś.- Mruknęłam do niego z wyrzutem.- Ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz.- Spojrzałam na niego i uniosłam pytająco brwi.
- Przeprosić.- Powiedział i wszedł do pokoju zamykając drzwi. Usiadł na końcu łóżka i spojrzał mi w oczy.- Nie chciałem, ale po alkoholu jestem inny. Przepraszam.- Dodał i czekał, aż coś mu odpowiem. Cały czas patrzyłam w jego oczy i nie zdawałam sobie sprawy, że on już dawno skończył mówić.- Vicky?- Zapytał, co wyrwało mnie z transu.
- No.- Tylko tyle udało mi się wykrztusić z siebie. – Ten, no ja ci wybaczam, cześć.- Powiedziałam szybko, na co chłopak z nieco smutną miną opuścił mój pokój. Kolejny raz budzę się widząc go na powitanie. Tego właśnie się obawiałam. Bałam się tego, że on będzie powoli znów wkraczał do mojego życia. Kiedyś wyobrażałam sobie go i mnie, budzących się rano. Wyobrażałam sobie jego twarz, jako najpiękniejsze w świecie powitanie nowego dnia. Moje skryte marzenia się spełniły, tyle, że nigdy nie pomyślałabym, że będzie to spowodowane wymuszonymi przeprosinami.

~*~
"Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro."

Od Autorki: Rozdział chyba mi się podoba, ale kompletnie nie wiem co z czwartym. Macie jakieś pomysły? Byłabym bardzo wdzięczna za każdą pomoc :)! Justin w POLSCE , rozumiecie to?! Coś niesamowitego, chociaż jestem 300 km od Łodzi. To jest właśnie magia, gdy czujesz, choć nie widzisz...

#WELCOMEINPOLANDJUSTIN <333333333





5 komentarzy:

  1. Błagam, błagam... Na pewno masz tyle pomysłów... Pisz, pisz, bo robisz to cudownie!
    Takie przygody chętnie czytam. Tym bardziej, że ciekawie piszesz... Wierzę w Ciebie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział co do dalszej części mam pomysł
    Można zrobić tak że będzie chodziła z jakimś chłopakiem zeby Jus był zazdrosny Czekam na NN :P Tylko szybko *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm jeszcze raz co tu dużo mówić. Jesteś cudowna i każde Twoje opowiadanie jest coraz lepsze. Wiesz też pisze opowiadania ( nie dodaję na bloga ), ale boje się, że nie potrafiłabym pomysłem dorównać do Twojego boskiego opowiadania. Krótko mówiąc nie mam też pomysłów, a po za tym chciałabym, się nie spodziewać co napiszesz. : ) Mam nadzieję, że za nie długo złapiesz wenę i coś naskrobiesz bo właśnie przeczytałam część 3 i już nie mogę się doczekać następnej, następnej, następnej... Pisz dalej byle szybko *.* Pozdrawiam Cię i jeszcze raz weny : )
    +
    Jesteś wielka, w tak krótkim czasie masz już tyle czytelników, a dopiero co zaczęłaś go prowadzić. : DD

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że justinowi uda się naprawić stosunki z vicky. proszę informuj mnie o nowych <3 / @swaggiepassie

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny , pisz sybko 4, bo nie mogę się doczekać ! *.*

    OdpowiedzUsuń