Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, więc wstałem z łóżka i
podbiegłem go odebrać.
- Halo?- Zapytałem jeszcze zaspanym głosem.
- Jest problem.- Powiedziała Rose.- Vicky mówi, że, cytuję Nie spędzą wakacji z takim chamem i dupkiem,
bo mam zamiar je spędzić w miłym towarzystwie, a nie z NIM! I chyba mocno
musiałoby mnie jebnąć by przestać go nienawidzić! – Na te słowa złość
zagotowała się we mnie i rozłączyłem się nie czekając na dalsze słowa Rose.
Ubrałem pierwsze lepsze spodnie i bluzkę, a następnie wybiegłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem sprzed wjazdu. Po chwili
parkowałem już na podjeździe przy domu dziewczyn i czym prędzej wbiegłem do
jego wnętrza.
- Gdzie Vicky?!- Wrzasnąłem do dziewczyn siedzących na dole.
One pokazały dłonią górę, więc szybko wbiegłem i bez pukania wtargnąłem do jej
pokoju. Leżała odwrócona plecami do drzwi i chyba była smutna.
- Przepraszam.- Powiedziałem i zamknąłem cicho drzwi do jej pokoju. Cała
złość we mnie opadła, gdy zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy. Poczułem ból, bo
wiedziałem, że to przeze mnie.
- Co ty tutaj robisz?!- Wrzasnęła dziewczyna i podbiegła do
mnie z chęcią wypchnięcia mnie za drzwi, ale jej się to nie udało, bo byłem
zbyt silny. Złapałem ją za nadgarstki i pociągnąłem w stronę łóżka.- Puszczaj!-
Krzyczała, a do jej oczu napływały łzy. Tak cholernie się w tedy nienawidziłem.
- Wysłuchaj mnie.- Powiedziałem łamiącym się głosem patrząc
jej w oczy.- Nie chciałem w tedy tego zrobić. Ja po prostu zapomniałem się.
Przepraszam.- Dodałem i spojrzałem na jej smutną twarz.
- Jakbyś był na moim miejscu, to też byś tak zareagował.-
Odezwała się po chwili namysłu i odwróciła się do mnie plecami.
- Vicky…- Odwróciłem ją do siebie i spojrzałem w jej oczy
przepełnione smutkiem.- Wybacz mi, to ostatni raz, gdy tak postąpiłem wobec
ciebie. Obiecuję.- Powiedziałem i
zacząłem zbliżać moją twarz ku jej. Dzieliły nas milimetry, a motyle w brzuchu
wariowały coraz bardziej z sekundy na sekundę.
Wciąż utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy, aż w końcu nie wytrzymałem i
wpiłem się w jej namiętnie czerwone usta. Trwało to chwilę, ale wystarczyło mi
by upewnić się o moim uczuciu co do niej. Teraz byłem w stu procentach pewny-
kochałem ją jak nikogo przedtem.
- Co ty do cholery…!- Starała się ubrać w słowa swoje
wypowiedzi, ale chyba była zbyt zszokowana całym zajściem.
- Ja… ja nie wiem… przepraszam.- Po raz kolejny z moich ust
padły dzisiaj te słowa.
- Za… zapomnijmy.- Wydukała po chwili Vicky i spojrzała na
mnie z przerażeniem.- Wybaczam ci, ale po prostu… zapomnimy.- Dodała po chwil i
głośno przełknęła ślinę.
- Ta… tak.- Odpowiedziałem jej.- Czyli jedziesz do Paryża?-
Zapytałem i podszedłem do niej, na co ona odsunęła się ode mnie krok i
twierdzącą pokiwała głową.- To ja… ja już pójdę.- Wymamrotałem wskazując ręką
na drzwi i szybko opuściłem jej pokój, a następnie dom.
Usiadłam na łóżko i wpatrywałam się na moją ścianę. Nie
mogłam uwierzyć, że przed chwilą całowałam się z nim- to było takie
nieprawdopodobne. Wciąż czułam jeszcze jego dotyk na moich ustach, a w pamięci
miałam jego wzrok, który był skierowany prosto na moje oczy. On już pewnie
zapomniał, a ja? Będę to pamiętać do końca mojego życia, jako najlepszą rzecz
jaka mi się przytrafiła. Fakt, nienawidzę go, ale też coś do niego czuję. Tak
mi się wydaje. Pamiętam jak kiedyś, na początku gimnazjum byłabym na zabój
zakochana, ale potem on się zmienił i mi przeszło- tak myślałam. Dzisiaj, gdy
mnie pocałował, znów poczułam to dziwne uczucie, a teraz nie mogę przestać
myśleć o nim. Obawiam się, że to wszystko powróci jak bumerang, a ja nie chcę
tego. Teraz, gdy on mnie nienawidzi nie mogę znów go kochać, to by było chore.
- Wszystko okej?- Do mojego pokoju weszły dziewczyny i
usiadły koło mnie.- Vickyyyy…- Przeciągnęła Rose.
- Dajcie mi spokój!- Krzyknęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Udałam się do parku,
gdzie musiałam odreagować całe to zajście. Wyciągnęłam z kieszeni lekko
zgniecionego papierosa, a z drugiej zapalniczkę . Zaciągnęłam się dymem i
odetchnęłam z ulgą po spalonej nikotynie. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w
cały otaczający mnie hałas, który po chwili przerwał mi dźwięk mojego telefonu.
Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Wracaj do domu!- Usłyszałam krzyk Diany i Rose.
- Zaraz będę, wyluzujcie.- Odpowiedziałam im i rozłączyłam
się wyłączając telefon. Wstałam z ławki
u powolnym krokiem udałam się w stronę mojego domu.
- Tu jest!- Usłyszałam krzyk za sobą i automatycznie
odwróciłam się.
- Jest impreza, więc zbieramy się.- Powiedziała Diana i
zaczęła ciągnąć mnie w stronę domu.
- Jaka impreza?!- Zbulwersowałam się.- Nigdzie nie idę!
- Idziesz.- Powiedziały stanowczo dziewczyny i wgoniły mnie
do mojego pokoju.- Za godzinę się zaczyna, więc się szykuj, bo jak nie to
pójdziesz tak.- Dodały i sztucznie się do mnie uśmiechnęły wychodząc z pokoju.
Opadłam na łóżko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina osiemnasta.
- My nie żartujemy!- Usłyszałam krzyk Rose i szybko wstałam
z łóżka, a następnie udałam się do garderoby przy której spędziłam ponad pół
godziny na dobieraniu ciuchów na dzisiejszy wieczór. Wyszłam z pokoju i udałam
się do łazienki, gdzie wzięłam odprężającą kąpiel. Owinęłam się kremowym
ręcznikiem i podeszłam do lustra, gdzie wyprostowałam moje włosy, a następnie
spięłam grzywkę. Na moją twarz nałożyłam puder, a oczy zaostrzyłam czarną
kreską i tuszem do rzęs. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i gotowa
wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju i do mojej kopertówki włożyłam lusterko i
telefon.
- Schodź!- Krzyknęła Diana. Posłusznie zbiegłam po schodach
i udałam się na dwór, gdzie czekali już na nas chłopacy.
- A tak w ogóle to gdzie jest ta impreza?- Zapytałam, gdy
wszyscy siedzieliśmy już w wozie Mike’a.
- U Kyle’a.- Mruknął Ryan.
- A Justin gdzie?- Spojrzała na chłopaków Rose.
- On dojedzie z jakąś panienką, chyba z Andreą.- Dodał po
chwil namysłu Mike. Zrobiło mi się głupio, gdy to usłyszałam, a do moich oczu
napłynęły łzy, które starałam się ukryć. W tedy, gdy mnie całował wierzyłam w
jego przeprosiny, a teraz? Nie wierzę już w żadnego jego słowa. Miałam cichą i
ogromną nadzieję, że to co się wydarzyło coś dla niego znaczy, ale jak widać
się myliłam do co jego osoby.
Wysiadaliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Kyle’a , gdzie czekał już
Justin i chyba Andrea.
- Cześć.- Powiedział na powitanie brązowooki i uśmiechnął
się.- To Andrea.- Wskazał
dłonią na dziewczynę i skierował się w naszą stronę.- A to: Mike, Max, Ryan, Rose, Vicky I Diana.-
Dodał po kolei
przedstawiając nas szatynce. Weszliśmy
do budynku, gdzie grała głośna muzyka, a wokół unosił się dym papierosowy i
zapach alkoholu. Podeszłam do baru, gdzie barman zrobił niebieskiego drinka.
Szybko opróżniłam szklankę i podeszłam do moich znajomych, którzy wpatrywali
się w tańczący tłum.
- Mike!- Krzyknęłam i podeszłam do chłopaka.- Chodź,
zatańczymy.- Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę na środek sali. Chłopak
położył dłonie na moich biodrach, a ja moje zarzuciłam mu na szyje. Tak minęło
nam kilka minut, aż w końcu ktoś pociągnął mnie za rękę i krzyknął: Odbijany! Spojrzałam na twarz chłopaka i
zszokowana starałam się wyrwać.
- Spadaj!- Krzyknęłam i zaczęłam siłować się z nim. Chłopak
jednak nic sobie z tego nie zrobił objął mnie i patrzył mi w oczy nie wykonując
żadnego ruchu.- Idź do Andrei, a mi daj spokój!- Wciąż krzyczałam do niego i
starałam się wyrwać, ale powoli traciłam już siły.
- Uspokój się.- Powiedział i razem ze mną opuścił pokój,
gdzie odbywała się impreza. Gdy byliśmy już na podwórku starałam się znów
wrócić do środka, ale uniemożliwiła mi to postawa Justina.
- Daj mi spokój, proszę.- Powiedziałam błagalnym głosem i
wykończona usiadłam na trawie.- Idź…
- Wysłuchaj mnie.- Chłopak usiadł niebezpiecznie blisko mnie
i spojrzał mi w oczy.
- Już cię wysłuchiwałam, daj mi spokój.- Mruknęłam zmęczona
i odsunęłam się od chłopaka. On zrezygnowany wstał i ostatni raz tego wieczoru
spojrzał na mnie ze wściekłą miną i rozgoryczeniem. Zostawił mnie samą, a ja
odetchnęłam z ulgą i wstałam.
Wszedłem do domu, gdzie odbywała się impreza i od razu
naskoczyła na mnie Andrea.
- Gdzie byłeś?- Zapytała i przytuliła się do mnie.
- Nie twoja sprawa.- Odpowiedziałem jej wściekły i odeszłam
od dziewczyny w celu poszukiwania moich przyjaciół. Odnalazłem jedynie Maike’a , który stał przy
barze z alkoholem.
- Co jest?- Spojrzał na mnie, ale potem wymownie się
uśmiechnął i wiedział, że nie chce o tym gadać. Wziąłem butelkę zimnego piwa i
szybko je opróżniłem. Tak mijały mi minuty, a potem godziny. Wypijałem chyba
już szóstą butelkę alkoholu. Poczułem na moich ramionach czyjeś dłonie, które
odciągały mnie od baru. Posłusznie szedłem za osobą, co chwilę wywracając się,
aż doszliśmy do kanapy, na którą się położyłem.
- Ejj.- Powiedziałem do znajomych siedzących koło mnie.-
Wiecie, że całowałem się z Vicky?- Zapytałem i widząc ich zdziwione miny
zacząłem się śmiać.- Ale nie mówcie Justinowi, bo mnie zabije.- Dodałem i
przyłożyłem palec do ust, który miał wskazywać by byli cicho. Znów zacząłem nie
pohamowanie się śmiać. Spojrzałem na przyjaciół, którzy nie obserwowali mnie w
tedy i uciekłem z sofy biegając po domu i ściągając z siebie ciuchy. Gdy byłem
w samych bokserkach podchodziłem do każdej osoby i mówiłem im to samo, co
znajomym, gdy leżałem na sofie i z sekundy na sekundę coraz bardziej się
śmiałem. W końcu film mi się urwał…
- Justin dobrze całuje?- Podeszła do mnie blondynka i
zapytała.
- Że co?!- Spojrzałam na nią zdziwiona i zmarszczyłam brwi.
- No, bo przed chwilą każdemu mówił, że się z tobą całował i
kazał nie mówić Justinowi, że się z tobą całował, co jest nielogiczne, bo on
jest tym Justinem.- Zaśmiała się blondynka i wciąż patrzyła na mnie lekko
rozzłoszczonym wzrokiem.
- Pewnie się napił i coś mu odwala.- Mruknęłam po chwili i z
zdenerwowania przeczesałam moje włosy. Wstałam od baru i ruszyłam w
poszukiwaniu bruneta.
- Gdzie on jest?!- Warknęłam do Diany, która powiedziała mi,
że jest na górze w pokoju Kyle’a. Wbiegła szybko po schodach i wtargnęłam do
pokoju przygotowana na to, że właśnie będzie się kochał z jakąś dziewczynę, ale
tak nie było. Chłopak siedział i mamrotał sam do siebie.
- Jak mogłeś im powiedzieć?!- Wrzasnęłam na niego, na co on
się zaśmiał.
- Całowałem Vicky, ale nie mów Justinowi.- Wymamrotał po
chwili i znów zaczął się śmiać.
- Jezu, jaki kretyn!- Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju
zostawiając go samego. Udałam się schodami na dół i podeszłam do chłopaków.
- Powiedźcie dziewczynom, że wracam do domu.- Wymamrotałam
zmęczona i wyszłam z budynku. Po drodze spotkałam Kyle’a.
- Ładnie wyglądasz.- Powiedział.
- Dzięki, ty… też.- Odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się
do niego.
- Słyszałem, że całował…- Nie powaliłam chłopakowi
dokończyć.
- Wymyślił to siebie, jasne?!- Wrzasnęłam na niego
zdenerwowana i udałam się w kierunku taxówki czekającej pod jego domem, po
którą wcześniej zadzwoniłam.
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Krzyknęłam: Proszę! i zaraz tego pożałowałam. W moim
progu stał Justin, który nie wyglądał najlepiej.
- Czego tu chcesz?!- Warknęłam do niego na co chłopak
podniósł głowę i skierował w moją stronę.
- Bo ja wczoraj każdemu mówiłem, że…- Zaczął, ale mu
przerwałam.
- Wiem, mi też powiedziałeś.- Mruknęłam do niego z
wyrzutem.- Ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz.- Spojrzałam na niego i
uniosłam pytająco brwi.
- Przeprosić.- Powiedział i wszedł do pokoju zamykając
drzwi. Usiadł na końcu łóżka i spojrzał mi w oczy.- Nie chciałem, ale po
alkoholu jestem inny. Przepraszam.- Dodał i czekał, aż coś mu odpowiem. Cały
czas patrzyłam w jego oczy i nie zdawałam sobie sprawy, że on już dawno
skończył mówić.- Vicky?- Zapytał, co wyrwało mnie z transu.
- No.- Tylko tyle udało mi się wykrztusić z siebie. – Ten,
no ja ci wybaczam, cześć.- Powiedziałam szybko, na co chłopak z nieco smutną
miną opuścił mój pokój. Kolejny raz budzę się widząc go na powitanie. Tego
właśnie się obawiałam. Bałam się tego, że on będzie powoli znów wkraczał do
mojego życia. Kiedyś wyobrażałam sobie go i mnie, budzących się rano.
Wyobrażałam sobie jego twarz, jako najpiękniejsze w świecie powitanie nowego
dnia. Moje skryte marzenia się spełniły, tyle, że nigdy nie pomyślałabym, że
będzie to spowodowane wymuszonymi przeprosinami.
~*~
"Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro."
Od Autorki: Rozdział chyba mi się podoba, ale kompletnie nie wiem co z czwartym. Macie jakieś pomysły? Byłabym bardzo wdzięczna za każdą pomoc :)! Justin w POLSCE , rozumiecie to?! Coś niesamowitego, chociaż jestem 300 km od Łodzi. To jest właśnie magia, gdy czujesz, choć nie widzisz...
Błagam, błagam... Na pewno masz tyle pomysłów... Pisz, pisz, bo robisz to cudownie!
OdpowiedzUsuńTakie przygody chętnie czytam. Tym bardziej, że ciekawie piszesz... Wierzę w Ciebie. ;*
Świetny rozdział co do dalszej części mam pomysł
OdpowiedzUsuńMożna zrobić tak że będzie chodziła z jakimś chłopakiem zeby Jus był zazdrosny Czekam na NN :P Tylko szybko *o*
Hmm jeszcze raz co tu dużo mówić. Jesteś cudowna i każde Twoje opowiadanie jest coraz lepsze. Wiesz też pisze opowiadania ( nie dodaję na bloga ), ale boje się, że nie potrafiłabym pomysłem dorównać do Twojego boskiego opowiadania. Krótko mówiąc nie mam też pomysłów, a po za tym chciałabym, się nie spodziewać co napiszesz. : ) Mam nadzieję, że za nie długo złapiesz wenę i coś naskrobiesz bo właśnie przeczytałam część 3 i już nie mogę się doczekać następnej, następnej, następnej... Pisz dalej byle szybko *.* Pozdrawiam Cię i jeszcze raz weny : )
OdpowiedzUsuń+
Jesteś wielka, w tak krótkim czasie masz już tyle czytelników, a dopiero co zaczęłaś go prowadzić. : DD
mam nadzieję, że justinowi uda się naprawić stosunki z vicky. proszę informuj mnie o nowych <3 / @swaggiepassie
OdpowiedzUsuńświetny , pisz sybko 4, bo nie mogę się doczekać ! *.*
OdpowiedzUsuń