sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział Ósmy


     Weszłam do mieszkania, a w progu już czekały na mnie dziewczyny z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
     - Czy my o czymś nie wiemy?- Odezwały się w tym samym czasie, a chwilę potem cicho zachichotały, ale potem znów przybrały, ich zdaniem, surowy wyraz twarzy.
     - Zależy co.- Odpowiedziałam im i starałam się udać, że nie wiem o co chodzi.
     - Nie udawaj Vicky.- Powiedziała Diana.- Chodzi nam o ciebie i Justina.- Dodała po chwili.
     - Jesteście razem?- Wypaliła po chwili Rose, na co przybrałam dziwny, ale też śmieszny wyraz twarzy.
     - Co? Nie. Skąd ten pomysł?- Zadałam jej pytanie i długo nie czekając, uzyskałam odpowiedź.
     - Spotkałaś się dzisiaj z nim i odprowadził cię pod dom i uśmiechacie się do siebie, no i ogólnie jesteście jacyś inni.- Wymieniała blondynka.
     - To nie znaczy, że jesteś razem, nie sądzisz?- Zapytałam ją, na co pokiwała twierdząco głową.- A teraz, wybaczcie, ale idę do pokoju.- Wyminęłam je i udałam się schodami na górę.
     - Pewnie będziesz gadać z Justinem!- Usłyszałam krzyk Diany, a chwilę potem jej śmiech.
     - Och, zamknij się!- Odpowiedziałam jej i trzasnęłam drzwiami od pokoju.

     Gdy byliśmy pokłóceni, było źle, że nie rozmawiamy ze sobą i psujemy im zabawę. Jak się pogodziliśmy zaraz każdy z moich przyjaciół staje się jakimś pieprzonym Sherlockiem Holmesem i zaczyna bawić się w detektywa, z nadzieją, że  na końcu sprawy znajdzie mnie i Justina całujących się namiętnie bez ubrań. Mogli pomarzyć.

     Podeszłam do komody, na której leżała paczka papierosów i odpaliłam jednego z nich. Podeszłam do okna, które otworzyła, ze względu na to, że nie lubię spać otoczona dymem papierosowym. W tym samym czasie, w którym wypuszczałam dym papierosowy z usta dostałam kolejnego smsa, jak się okazała od tajemniczego chłopaka.

Od: Książę
Kurwa, nie lubię dziewczyn, które palą, ale ty robisz to tak seksownie, że masz moje pozwolenie na to.

     Znów się przestraszyłam i szybko zgasiłam papierosa w popielniczce i podeszłam do okna, które szybko zamknęłam, a następnie je zasłoniłam. Nie chciałam ryzykować, zwłaszcza, że teraz mam pewność, że owy chłopak mnie śledzi. W tedy, to mógł być przypadek, ale teraz nie.
     - Obiad!- Usłyszałam krzyk Rose z dołu, a moje serce o mało nie wyskoczyło z piersi. Wzięłam kilka głębszych oddechów i uspokoiłam się, a następnie zeszłam po schodach w dół i udałam się do kuchni.
     - O jacie, pizza z piekarnika.- Powiedziałam ze sztucznym entuzjazmem.- Nie spodziewałam się, naprawdę.- Dodałam i sztucznie uśmiechnęłam się do dziewczyny.
     - Niewdzięczna  ladacznica.- Usłyszałam, na co zaśmiałam się i usiadłam do stołu, gdzie leżały trzy talerze, a na środku pizza. Wzięłam kawałek do ręki, a przez moje myśli przeleciała obraz o tym, o czym rozmawiałam z Justinem w szpitalu.
     - Będę musiała wyjechać.- Oznajmiłam przypominając sobie o tym, że za niecałe trzy dni będę w klinice.
     - Co? Gdzie? Z kim? Po co?- Wypytywała mnie czarnowłosa. I tu jest problem. Bo co ja mam im powiedzieć? Że wyjeżdżam z Justinem do Londynu, gdzie będę się leczyć?
     - Do mamy.- Skłamałam po chwili namysłu.- Przenieśli ją i dostała też trzytygodniowy urlop, a że dawno się z nią nie widziałam postanowiłam, ze pojadę do niej i spędzimy ze sobą trochę czasu. Wiecie, od rozwodu nie widziałam się z nią i za nią tęsknie.- Wytłumaczyłam dziewczyną, na co obie lekko uśmiechnęły się.
     - A gdzie ją przenieśli?- Skierowała się do mnie Rose.
     - Londyn.- Odpowiedziałam jej.- Mam zamiar wyjechać 21 i wrócić kilka dni przed rozpoczęciem roku.- Dodała i wzięłam kolejny kawałek pizzy do ręki.
     - To strasznie długo, ponad miesiąc.- Wymamrotała blondynka.
     - Chcę przy okazji pozwiedzać, no i zapoznać się z Londynem, bo rozważam też pomysł, by tam studiować.- Znów skłamałam i nerwowo przygryzłam wargę.
     - No okej.- Odpowiedziały mi przyjaciółki i potem w zupełnej ciszy wróciliśmy do jedzenia.

     Zostałam sama w kuchni i włożyłam naczynia do zmywarki, która potem włączyłam, bo była pełna. Do pustej szklanki, która leżała koło lodówki nalałam sobie pomarańczowego soku i za jednym łykiem opróżniłam jej zawartość. Wspięłam się na blat i zaczęłam machać zwisającymi nogami. Czułam się źle, cholernie źle, z tą myślą, że jak teraz zamknę się w łazience i to zrobię, to nigdy od tego nie ucieknę. Jeżeli bym to zrobiła, to byłby z mojej strony falstart, zwłaszcza, że niedługo będę się leczyła. Nerwowo co chwilę przygryzałam wargi, co chwilę sprawiając tym sobie ból.

     - Co jest?- Wyrwała mnie z rozmyśleń ciemnowłosa i podeszła do mnie, a następnie wspięła się na szafkę i usiadła obok mnie.- I nie mów, ze nic.- Wyprzedziła moją odpowiedź, na co wymownie się uśmiechnęłam.- Po co tak naprawdę wyjeżdżasz do Londynu?- Zapytała.- Przecież wiem, ze nie chcesz rozmawiać z matką po tym co zrobiła i tobie i twojemu ojcu.- Wymamrotała.

     Miała rację. Ten cały rozwód spowodowany był winą mojej mamy, która, nie owijając w bawełnę, puszczała się z pierwszym lepszym. Szmata. Ojciec się dowiedział o tym, ale nie chciał jej zostawiać, więc postanowił się zemścić i przespał się z moją byłą koleżanką, za dość sporą sumę pieniędzy. Moja mama się o tym dowiedziała i wyrządziła mu okropną awanturę, z myślą, że on nie wie, co ona robi. I w takim popieprzony sposób moi rodzice po dwudziestu latach małżeństwa spieprzyli wszystko, a ja miałam nadzieję, że nie będę podobna do żadnego z nich.

     - Nie mogę ci powiedzieć.- Wyszeptałam po chwili.
     - Dlaczego? Przecież się przyjaźnimy, Vicky, nie wygłupiaj się!- Krzyknęła dziewczyna.
     - Nie, przepraszam Diana, ale to jest zbyt… osobiste. Przepraszam.- Wymamrotałam i wybiegłam z kuchni udając się do swojego pokoju, który zamknęłam na klucz. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej siadając po chwili po turecku. Wpatrywałam się w zasłonięte okno, przez które dostrzegałam czasami promienie słońca. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Była 16:15, a czułam się jakby dochodziła druga w nocy.

     Podniosłam się do pozycji stojącej i podeszłam do okna, które odsłoniłam. Rozejrzałam się po całym krajobrazie za oknem i jak zwykle nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Westchnęłam i odeszłam od okna, a następnie wzięłam laptopa i położyłam się na łóżko, kładąc go na kolana. Weszłam na Twittera, gdzie sprawdziłam co nowego. Weszłam na konto Diany i sprawdziłam wpis sprzed kilu minut

„Martwię się o ciebie. S.S”

     Spojrzałam na ostatnie dwie litery i wiedziałam, ze jest to skierowane do mnie. Zawsze, gdy ma na myśli mnie dodaje na końcu dwie litery s, które oznaczają Sophie Shelley. W tedy poczułam się dziwnie z myślą, że je okłamuje. Są moimi przyjaciółkami i to one powinny wiedzieć pierwsze, co mi jest. A w rzeczywistości po raz pierwszy powiedziałam o moich problemach chłopakowi, którego nienawidzę i kocham jednocześnie. Głupie, nie?

     Usłyszałam ciche pukanie do moich drzwi, więc podeszłam do nich i przekręciłam kluczyk, a następnie lekko je uchyliłam. W framudze drzwi stała ciemnowłosa, która miała wzrok skierowany na swoje stopy.
     - Przepraszam, że czasami jestem zbyt wścibska.- Zaczęła i uniosła wzrok w górę.- Ale martwię się o ciebie, zwłaszcza, że od dłuższego czasu nie jest z tobą najlepiej.- Dodała nieco ciszej. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie przytuliła się do wyższej ode mnie o kilka centymetrów przyjaciółki.
     - W porządku.- Odezwałam się i uśmiechnęłam się do dziewczyny.
     - Pomyślałam, ze możemy pójść do kina, całą grupką, co ty na to?- Zapytała.
     - Oh, a może lepiej na imprezę?- Spojrzałam na nią z entuzjazmem.
     - Wiesz, co się wydarzyło, na tamtej. Nie chcę żebyś znów…
     - Daj spokój!- Przerwałam jej.- Idziemy na imprezę i koniec.- Powiedziałam i wyciągnęłam telefon w celu napisania do znajomego, czy nie robi żadnej domówki. Chwilę potem otrzymałam od niego smsa, który informował, ze o 19 jest impreza.
     - To niby gdzie chcesz iść?- Zapytała mnie w tym samym momencie, w którym kończyłam czytać smsa od Brandona.
     - Brandon robi imprezę, o 19.- Odpowiedziałam jej, na co uniosła pytająco brew.- Brandon Howard, rok temu skończył szkołę, pamiętasz? Brunet, zielone oczy i miał wytatuowaną czaszkę na karku.- Powiedziałam, na co Diana pokiwała twierdząco głową.
     - Idę powiadomić chłopaków, by przyjechali po nas przed 19.- Powiedziała, na co zwycięsko się uśmiechnęłam. Diana wyszła z pokoju, a ja znów położyłam się na łóżko i zaczęłam bawić się telefonem. Gdy dostałam kolejnego smsa, moje ciało momentalnie zadrżało, a ja z niepewnością spojrzałam na nadawcę.

Od: Książę
Impreza. Brzmi kusząco, by dokończyć to, co zaczęliśmy, nie sądzisz, Księżniczko? :*

     Przeczytałam jeszcze kilka razy wiadomość i zaczęłam mieć wątpliwości, by tam iść. Ale z drugiej strony, jakiś psychopata nie może popsuć mi ostatnich dni w Nowym Jorku, nie?

     Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam tam dość długą kąpiel, przez co moje ciało przesiąkło nieco truskawkowym zapachem, ze względu na olejek jaki dodałam do kąpieli. Owinęłam się białym ręcznikiem, który zasłaniał mi część ud. Podeszłam do lustra, gdzie wysuszyłam sobie włosy, które następnie lekko podkręciłam razem z grzywką. Fale idealnie rozprowadziły mi się po głowie, więc zadowolona spryskałam je dla dłuższego utrzymania się lakierem do włosów. Wyszłam łazienki, do której po chwili weszła Rose. Udałam się do swojego pokoju wciąż w samym ręczniku i podeszłam do szafy, z której wybrałam czarną, obcisłą sukienkę sięgającą mi do połowy ud z kołnierzykiem, który zapełniony był złotymi ćwiekami. Do tego wybrałam czerwone, dość wysokie szpilki. Z komody wybrałam czystą, czerwoną bieliznę i podeszłam do okna by je zasłonić. Zsunęłam z siebie ręcznik i rzuciłam go na ziemię, a następnie zaczęłam zakładać bieliznę. Rozpięłam zamek sukienki, która po chwili była już na mnie i jednym ruchem z powrotem zasunęłam go. Poprawiła kołnierzyk i ubrałam szpilki. Podeszłam do lustra i wyrównałam materiał, a następnie podeszłam do toaletki, gdzie zrobiłam sobie makijaż. Wytuszowałam dość mocno rzęsy i nałożyłam odrobinę pudru na moją twarz. Usta pomalowałam czerwoną szminką, która pasowała mi do paznokci i butów, a następnie włożyłam na rękę kilka złotych bransoletek i popsikałam się ulubionymi perfumami.

     Zeszłam na dół i udałam się do salonu, gdzie z Dianą i Rose czekałyśmy na chłopców.  Usłyszałyśmy głośny klakson samochodu i wyjrzałyśmy przez okno, by sprawdzić, czy to na pewno chłopcy. Wyszłyśmy z domu i siadłyśmy do czarnego Range Rovera Justina. Po piętnastu minutach byliśmy już pod domem Brandona, a już od ogrodu przed domem słychać było głośną muzykę. Ruszyłyśmy w stronę drzwi wejściowych, gdzie stał Brandon. Bez koszulki. Odruchowo przygryzłam wargę widząc jego umięśnione ciało  i mimowolnie uśmiechnęłam się do niego.
     - No hej.- Powiedział seksownie brunet i przywitał się ze mną przytuleniem lekko zahaczając ręką o moje pośladki, na co pisnęłam.
     - Cześć.- Odpowiedziała mu i znów przygryzłam wargę. Wyminęliśmy chłopaka, który wciąż stał przy drzwiach i odprowadzał mnie wzrokiem. Od razu podeszłam do stolik z piwami i otworzyłam sobie jedno, a następnie znów wróciłam do znajomych. Kilka łyków wystarczyło, bym znów zapomniała o tym wszystkim, co wydarzyło się przez te kilka dni i zaczęłam znów być szczęśliwą i szaloną Vicky. Odłożyłam pustą butelkę, gdzieś na ziemię i ruszyłam na parkiet, gdzie kilku moich znajomych już tańczyło. Zaczęłam sama bujać się w rytm muzyki, gdy poczułam, że ktoś kładzie mi ręce na biodrach i razem ze mną zaczyna tańczyć. Odwróciłam się w jego stronę i moje oczy znów napotkały Brandona, który przygryzł wargę, na mój widok. Puściłam do niego oczko i zarzuciłam mu dłonie na umięśniony kark. On natychmiast  położył moje ręce na pośladkach, co wywołało u mnie cichy jęk. Przybliżyłam moje ciało do jego i poczułam jak jego mięśnie odciskają mi się na skórze. Cicho westchnęłam, gdy brunet mocniej ścisnął moje pośladki i uwodzicielsko się uśmiechnęłam. Piosenka dobiegła końca, a my zeszliśmy razem z parkietu i udaliśmy się do stolika z piwami.
     - Cieszę się, że jesteś.- Puścił do mnie oczko i podał mi otworzoną butelkę piwa.
     - Ja też.- Odpowiedziałam mu po chwili i po raz kolejny się uśmiechnęłam. Zaczęłam szukać wzrokiem moich przyjaciół, ale w tłumie ludzi moją uwagę przykuł tylko Justin, który zachłannie całował jakąś blondynkę na środku parkietu. Momentalnie zrobiło mi się przykro widząc ich, ale gdy poczułam na sobie oddech Brandona przestałam się nimi przejmować. Dopiłam do końca kolejne piwo i znów udałam się z brunetem na środek parkietu, gdzie po raz kolejny zaczęliśmy tańczyć napierając na siebie naszymi ciałami. Byłam już trochę pijana, więc bez żadnych sprzeciwów pozwalałam Brandonowi wodzić dłońmi po całym moim ciele. Chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę  stolika, gdzie podał mi kolejne piwo, które szybko otworzyłam i wypiłam. Poczułam silne ciągniecie za rękę i odwróciłam się do owej osoby.
     - Co ty wyprawiasz?!- Wydarłam się na bruneta, którym okazał się Justin.
     - Zabieram cię?- Zapytał z kpiną w głosie i pociągnął mnie po raz kolejny za rękę.
     - Nie sądzę, żeby ona chciała iść z tobą.- Prychnął Brandon i objął mnie w pasie, a następnie uwolnił od uścisku Justina.
     - Nie wpieprzaj się w nieswoje sprawy.- Mruknął Justin.- Chodź Vicks, nie chcemy powtórki z rozrywki.- Zwrócił się do mnie.
     - Nigdzie z tobą nie idę, daj mi spokój!- Krzyknęłam na chłopaka i odeszłam od niego wraz z Brandonem. Odwróciłam wzrok na Justina, który wciąż stał w tym samym miejscu i powiedział do mnie bezgłośnie „Nie idź z nim”, ale to zignorowałam i zwycięsko uśmiechnęłam się. Skoro on może lizać się z kim chce, to czemu mi zabrania? Snobistyczny dupek.

     Poczułam na swojej szyi pocałunku chłopaka i zorientowałam się, ze jesteśmy w jego pokoju, na jego łóżku, a on najzwyczajniej w świecie dotyka mnie po całym ciele. Jego pocałunki przeniosły się na moją szczękę, a następnie wpił się namiętnie w moje czerwone usta. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek, a dłonie przeniosłam na jego nagi tors. Chłopak przesunął dłonie na zapięcie mojej sukienki i jednym ruchem ją rozpiął. Zaczął podwijać moją sukienkę od ud, a przy okazji muskał je czasami swoimi opuszkami. Po chwili ja ze mnie ściągnął, a mnie ułożył na jego dużym łóżku. Położył się na mnie i zaczął całować mój dekolt, a ręce wsunął pod pośladki, na co cicho jęknęłam mu w usta. Zsunęłam ręce na jego dżinsy i rozpięłam je, a następnie zsunęłam je z niego. Chłopak uśmiechnął i przestał mnie całować, a następnie jednym ruchem zrzucił ze mnie czerwony biustonosz i zaczął przygryzać i ugniatać moje piersi, na co zaczęłam cicho pomrukiwać. Usłyszałam walenie do drzwi, które nie ustępowało.
     - Poczekaj chwilę.- Powiedział i zeszedł ze mnie, a ja przykryłam mój nagi dekolt dłońmi. Brunet otworzył drzwi, a chwilę po tym upadł na ziemie od ciosu zadanego przez osobę w drzwiach.
     - Ubieraj się!- Krzyknął do mnie Justin i rzucił mi stanik wraz ze sukienką. Spojrzałam na niego przestraszona i posłusznie założyłam na siebie ubrania, a następnie podeszłam do chłopaka, który patrzył na mnie  z gniewem w oczach. Poczułam jak ktoś podnosi mnie i kładzie znów na łóżko, a następnie usłyszałam jak któryś z chłopaków osuwa się po ścianie. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na leżącego na podłodze Justina, któremu krwawiła warga. Chłopak podniósł się i uderzył w twarz Brandona, który lekko się zachwiał, a następnie potknął się o moje buty i wywrócił się. Kilka razy widziałam jak brązowooki podchodzi jeszcze do niego i kopie go kilka razy w brzuch, a następnie podbiegł do mnie i pociągnął mnie za rękę wychodząc z pokoju, jednak po raz kolejny przeszkodził mu w tym Brandon, który podciął chłopakowi nogi. Stałam przy drzwiach i przyglądałam się bijącym się o mnie chłopcom. No właśnie. Oni bili się o mnie? Czy może mieli jakieś swoje sprawy, który polegały na wzajemnej nienawiści? Ale z drugiej strony, jak wytłumaczyć to, że Justin ciągnął mnie za rękę. Poczułam jak coś mocno szarpie moją dłoń, a następnie wybiega ze mną na korytarz i z hukiem zamyka drzwi. Zwróciłam wzrok ku Justinowi, który nieco rozluźnił uścisk i cicho syknęłam  bólu.
     - Ostatni raz, coś takiego odwalasz, rozumiesz?!- Syknął do mnie i przycisnął mnie do jednej ze ścian, a jego twarz zaczęła się do mnie zbliżać. Czułam jak nasze nosy powoli się stykają, a jego nierówny oddech obija się o moją skórę powodując lekkie dreszcze. Chłopak wciąż patrzył mi w oczy, które były tak cholernie pociągające, ale także rozzłoszczone. Jego idealnie zawsze ułożone włosy były potargane we wszystkie strony świata, a na wardze można było zauważyć rozcięcie. Poczułam jego ciepły dotyk ust na moich, które delikatnie muskały moje rozpalone wargi.- Ostatni raz.- Wymruczał mi do ucha nieco już spokojniejszy i znów wpił się w moje usta, tyle, że bardziej zachłannie i namiętnie.

     Obudziłam się pomiędzy Rose i Dianą na kanapie w salonie, która była w domu Brandona. Dość mocno szturchnęłam dziewczyny, które pod wpływem mojego dotyku również się obudziły. Wyswobodziłam się z ich uścisku i wstałam szukając moich czerwonych szpilek. Zaczęłam chodzić po całym domu i zaglądać do każdego pomieszczenia, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć.
     - Szmata.- Usłyszałam za sobą i odwróciłam się widząc przed oczami posiniaczonego Brandona.
     - To było do mnie?- Zapytałam i zaczęłam rozglądać się po korytarzu.
     - A do kogo?- Zapytał z kpiną w głowie i przyłożył lód do swojego policzka.- Jak ma się chłopaka, to się innego nie uwodzi.- Mruknął wściekły.- Twój Justin mnie tak urządził. Skurwysyn.- Dodał i przeklął coś niezrozumiałego pod nosem.
     - On nie jest moim chłopakiem!- Wydarłam się na niego, bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.- Nawet nie wiem, o co ci chodzi.- Prychnęłam.
     - Kłamliwa szmata z krótką pamięcią.- Powiedział mi na ucho i odszedł lekko szturchając mnie ramieniem.

~*~
Podoba się? Mam nadzieję, że tak :) Od teraz rozdziały będą najpóźniej pojawiały się w weekendy, a najwcześniej w środy ze względu na to, że muszę zacząć robić projekt semestralny, od którego zależy 30% oceny końcowej, więc sami rozumiecie. Dlatego przez kilka tygodni tygodniowo będą pojawiać się dwa, albo jeden rozdział.

Do kolejnego :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

+ dziękuję za ponad 2 tys. wejść! :)

8 komentarzy:

  1. Genialne!!! Dajjj następny! :********

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie dzieje sie coś poważniejszego między Justinem a Vicky . ; ) . Kolejny , kolejny . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą równie wspaniałe ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. omg, świetny :3 ach, justin czuje się chyba za nią opowiedzialny z tego co widzę. dawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No fajnie :3 szkoda, ze czasami dajesz za duzo powtorzen, ale to i tak dobrze jak na 6 lat mieszkania w angli :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin się tak nią przejmuje! ojej.
    Podoba mi się to opowiadanie. : )
    @threadofsilence

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo??? Coś sie dzieje pomiędzy naszą parą? :-) fajnie!! Dajj nn ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak zwykle świetny ♥
    no i ładny nowy wygląd bloga :)

    OdpowiedzUsuń