tag:blogger.com,1999:blog-77006644551861231192024-03-13T15:48:01.798+01:00You're my air, when I fell I can't breathe.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.comBlogger11125tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-31813583920867828502013-04-15T19:37:00.002+02:002013-04-25T11:46:16.928+02:00...Kończę to opowiadanie, bo nie owijając- spieprzyłam je w każdy możliwy sposób.<br />
Miałam przygotowane wszystko w głowie, ale jak zwykle, mądra Diana wzięła i pozmieniała robiąc z tego włoską telenowelę, których jest tutaj pełno. Karcę się za to, bo przez to straciłam czytelników...<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: start;">
Usunęłam tamten blog, jak widać nie nadaję się to pisania. No cóż... :)</div>
<div style="text-align: start;">
Oczywiście nie zostawiam was z niczym. Moja przyjaciółka postanowiła spróbować coś napisać i zaczęła bloggować. To link do jej bloga <a href="http://chance-purpose.blogspot.com/">[KLIK]</a>.</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="text-align: start;">
Może jeszcze kiedyś o mnie usłyszycie. XOXO , Diana :*</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-883385121877608542013-04-10T16:13:00.001+02:002013-04-10T16:13:19.439+02:00Rozdział Dziewiąty<br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: large;"> P</span></b>oczułam czyjś oddech na szyi i odruchowo odwróciłam się w
tamtym kierunku, a moim oczom ukazał się brązowooki z moimi butami i dwoma
biletami w dłoniach. Pociągnął mnie pod schody, tak by nikt nas nie usłyszał
nie zobaczył.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam bilety, na jutro.- Powiedział i wręczył mi jeden z
nich.- I twoje buty.- Zachichotał i położył je na ziemię.</div>
<div class="MsoNormal">
- Justin, o co chodzi
Brandonowi?- Zapytałam go, gdy ten chciał iść.</div>
<div class="MsoNormal">
- Długa historia Vicks, jutro ci opowiem.- Wzruszył
ramionami i najprawdopodobniej wyszedł z domu Brandona. </div>
<div class="MsoNormal">
Założyłam buty na gołe stopy i głośno westchnęłam, a
następnie wyszłam spod schodów i udałam się do przyjaciółek, które czekały na
mnie przy wyjściu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie wczoraj zniknęłaś?- Zapytała mnie Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sama chciałabym wiedzieć.- Zaśmiałam się i potem w
całkowitej ciszy ruszyłyśmy do domu. </div>
<div class="MsoNormal">
Od razu udałam się do mojego pokoju, gdzie ściągnęłam buty,
a potem do łazienki, w której wzięłam dość szybki prysznic i umyłam włosy,
które lepiły się po dużej ilości lakieru. Owinęłam się niebieskim puchowym
ręcznikiem i podeszłam do lustra, gdzie rozczesałam mokre włosy i związałam je,
bo nie miałam ochoty by je suszyć. Ruszyłam w stronę mojego pokoju, gdzie panował
kompletny bałagan. Przeszłam między pojedynczo porozrzucanymi ubraniami i
otworzyłam komodę, z której wzięłam bliznę, a następnie podeszłam do szafy, z
której wyciągnęłam żółtą koszulę z kołnierzykiem bez rękawów, która zakrywała
mi pośladki i czarne legginsy. Podeszłam do okna, które zasłoniłam i zaczęłam
zakładać na siebie wcześniej przygotowane ciuchy. Na gołe stopy założyłam
jeszcze czarne vansy i wyszłam pokoju
udając się do kuchni. Żadnej z dziewczyn nie było na dole, więc postanowiłam,
że zrobię nam śniadanie. Wyciągnęłam z lodówki żółty ser i dwa pomidory, które
pokroiłam potem w plasterki. Wyciągnęłam z chlebaka kilka ciemnych świeżych
bułek, bo tylko takie jemy odkąd Diana stała się wegetarianką i wszystko
ułożyłam na osobnych talerzach, a potem na stole w kuchni. </div>
<div class="MsoNormal">
- Śniadanie!- Krzyknęłam i zaraz usłyszałam dość głośne
kroki, a następnie w drzwiach stanęły w samych ręcznikach, najprawdopodobniej
głodne przyjaciółki, które od razu zajęły miejsce przy stole i łapczywie
zaczęły jeść kanapki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będziemy za tobą tęsknić.- Odezwała się blondynka, gdy
wkładała brudne naczynia do zmywarki. Dopiero w tedy uświadomiła sobie, że nie
jestem spakowana na jutrzejszy wyjazd, i że kompletnie o nim zapomniałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Um, ja też.- Mruknęłam do nich i wyszłam z pokoju udając
się kręconymi schodami na pierwsze piętro. Wzięłam swojego czarnego iPhona’a i
przejechałam po dotykowym ekranie w celu sprawdzenia, czy nikt do mnie napisał.
Na moje szczęście nie było żadnej wiadomości od Tajemniczego Chłopaka, a na
nieszczęście- Justin wciąż mi nie odpisał, co z jutrzejszym wylotem.
Postanowiła do niego zadzwonić i po raz pierwszy od roku wybrałam jego numer z
książki telefonicznej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo?- Jego głos rozbrzmiał w głośniku mojego telefonu po
piąty sygnale.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie wiem co z
jutrzejszym wylotem, a nie odpisałeś mi na smsa.- Powiedziałam do słuchawki i
usiadłam na łóżko opierając głowę o ścianę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Um, no tak.- Wymamrotał po chwili.- Przyjadę jutro po
ciebie, gdzieś tak po 10, no i to chyba tyle.- Zaśmiał się.- Nie panikuj Vicks
i nie zapomnij zabrać ze sobą biletów.- Powiedział.- A teraz muszę kończyć, do
zobaczenia.- Rozłączył się nie dając mi możliwości pożegnania się z nim.</div>
<div class="MsoNormal">
Odłożyłam telefon na niewielką białą szafkę koło łóżka i
wyszłam z pokoju udając się do naszego podręcznego schowka, który był pod luką
między schodami, a podłogą. Wyciągnęłam z niego trzy, średnich rozmiarów
czarno-białe walizki i ruszyłam nimi do pokoju. Otworzyła pierwszą z nich,
która leżała najbliżej mnie i wrzuciłam do niej moją bliznę, kosmetyki, perfumy
i inne kobiecie pierdoły. Udało mi się w niej zmieścić też trzy pary moich
ulubionych szpilek. Usiadłam na walizce i bez większych problemów zapięłam ją i
odłożyłam pod ścianę. Nigdy nie lubiłam się pakować bo to było strasznie nudne
i wyczerpujące. To tak, jakby w ciągu weekendu poszła do szkoły. Niechętnie
przeciągnęłam się na ziemi i przesunęłam drugą walizkę, którą następnie
otworzyłam. Podeszłam do szafy, z której niedbale wzięłam tyle ciuchów ile
zmieściło mi się w rękach i wrzuciłam je do walizki. Zrobiłam tak jeszcze dwa
razy, a następnie uklęknęłam przed nią i zaczęłam ją zapinać. Przy drugiej
próbie się udało i odetchnęłam z ulgą,
że prawie skończyłam. Ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szczoteczkę,
prostownicę i inne przyrządy kosmetyczne, które umieściłam w najmniejszej
walizce idealnie do tego dopasowanej. Pozostałe dwie walizki również ułożyłam
pod ścianą i zmęczona opadłam na łóżko. </div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko wydawało się śmieszne. Ja, dziewczyna, która
„nienawidzi” Justina jednego dnia mówi mu wszystko o swoich problemach, a on-
chłopak, który tak samo mnie nienawidzi, ma zamiar mi pomóc. Moje życie od
zawsze było ironią losu, jakimś cholernym paradoksem.</div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US">„Tell me
who’s you Angel? </span>Who’s you shoulder to hold your boulders?”- do moich
uszu dobiegł dźwięk dzwonka, który wydobywał się z mojego telefonu. Z wielką
niechęcią przesunęłam się po łóżku by dosięgnąć ręką dzwoniący telefon. Nie
patrząc kto dzwoni przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo?- Zapytałam bez entuzjazmu i z dość wyczuwalnym
oburzeniem w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Grzeczniej, szmato.- Do moich uszu dobiegł po chwili
szorstki szept, który przyprawił mnie o dreszcze.- Zacznijmy od początku.-
Zaśmiał się złośliwie i dość głośno sapnął do słuchawki.</div>
<div class="MsoNormal">
- H-halo.- Odezwałam się nieco milej, ale z wyczuwalnym
strachem w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Znacznie lepiej.- Odpowiedział ponownie cicho.- Chciałem
tylko ponownie usłyszeć twój głoś, Księżniczko.- Dodał i cmoknął na koniec
rozłączając się. Wciąż trzymałam telefon przy uchu, a mój oddech był nierówny i
strasznie płytki. Poczułam jak oblewa mnie zimna fala potu, a mój oddech powoli
się wyrównuje. W mojej głowie był niepokój i niepewność, co do osoby, która
nękała mnie psychicznie od kilku dni. Pamiętam dokładnie zdenerwowanie na
twarzy Justina, gdy zobaczył numer nadawcy tych smsów i jego wzrok rozglądający
się wszędzie, tak jakby wiedział kto to i szukał wzrokiem tej osoby. Zastanawia
mnie fakt, czemu ta osoba wybrała mnie? Kompletnie nie kojarzę głosu tej osoby,
a mam pamięć jeśli chodzi o czyjś głos. Nerwowo przygryzałam dolną wargę, która
była już trochę zniszczona, ponieważ zawsze to robię, gdy się denerwuje, a
ostatnimi czasami to zdarza się dość często.</div>
<div class="MsoNormal">
W końcu odłożyłam telefon na szafkę, na której leżał
wcześniej i ułożyłam się w tym samym miejscu, co kilkanaście minut prędzej.
Uniosłam nogi do góry i położyłam je na białej ścianie, gdzie w niektórych
miejsca były przyczepione fotografie. Moja głowa zwisała poza łóżko, a włosy
dotykały orzechowym paneli. </div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam ciche pukanie i wydobyłam siebie ciche „Proszę!”.
W drzwiach stanęły przyjaciółki z rękami skrzyżowanymi na piersiach i
zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Z hukiem zamknęły drzwi i usiadły po
dwóch stronach łóżka, a jedna z nich cicho kaszlnęła, na co również usiadłam i
oparłam się o ścianę. Patrzyłam na nie i czekałam, aż któraś z nich zacznie coś mówić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Okłamujesz nas!- Krzyknęła blondynka zrywając się z łóżka,
ale po chwili znów na nim usiadła. Uniosła pytająco brew i spojrzałam na nie z
kpiną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Widziałam twoją mamę, w Nowym Jorku. Szła z jakimś typem
za rękę.- Odezwała się Diana.- I nie mów, że to nie ona, bo jeszcze się ze mną
przywitała i pytała, co u ciebie.- Dodała po chwili, gdy chciałam otworzyć usta
i zaprzeczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co się dzieje?- Tym razem głos zabrała Rose i przybliżyła
się do mnie.- Nam możesz powiedzieć, przecież wiesz.- Powiedziała nieco
spokojniej i zaczęła „czytać w moich oczach”</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko jest w porządku.- Skłamałam przygryzając wargę.
Kurwa. Zawsze te głupie przygryzanie wargi mnie zdradza. Zawsze.</div>
<div class="MsoNormal">
- Znów kłamiesz.- Odezwała się Diana z wyrzutem.- To ma coś
wspólnego z… bulimią?- Spojrzała na mnie niepewnie wypowiadając ostatni wyraz.
Szeroko otworzyłam oczy i patrzyłam z niedowierzaniem na nie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak? Skąd… wy wiecie?!- Krzyknęłam na nie wściekła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiemy o tobie wszystko Vicky. Od dłuższego czasu
widzieliśmy, że jest coś na rzeczy.- Powiedziała Rose.- No i usłyszeliśmy twoją
rozmowę z… Justinem.- Dodała nieco speszona i głośno westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, to ma z tym związek.- Odpowiedziałam im po chwili namysłu.
Skoro już wiedziały, to nie miałoby to sensu by dalej to drążyć- Ale nic więcej
nie powiem.- Dodałam szybko i podsunęłam nogi pod brodę. Poczułam czyjś ciepły
ucisk na moich ramionach i rozejrzałam się dookoła napotykając mój wzrok na
Dianie i Rose, które mnie przytulały. Tego mi brakowało. Brakowało mi bliskości
z nimi, bo spójrzmy prawdzie w oczy, przez to wszystko co się wydarzyło przez
kilka ostatnich miesięcy- cholernie się od siebie oddaliłyśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mogłaś nam powiedzieć od razu.- Wydukała po chwili
blondynka, na co wymownie się uśmiechnęłam. </div>
<div class="MsoNormal">
- To może pójdziemy do Starbucks’a?- Zapytała po chwili
Diana, na co obie przytaknęłyśmy. Spojrzałam na zegarek. Była 14:50.</div>
<div class="MsoNormal">
Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarne szorty i
bokserkę ze wzorem moro i kilkoma ćwiekami na jej grubych ramiączkach. Szybko
się przebrałam, a na ramię założyłam ciemnoszarą torbę, do której włożyłam
telefon i kilka pierdół. Zbiegłam na dół i czekałam na dziewczyny, które po
chwili do mnie zeszły. </div>
<div class="MsoNormal">
Usiadłyśmy w naszym ulubionym miejscu, tuż pod oknem, zza
którego była widać ogromny park.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co podać?- Podeszła do nas młoda kobieta ubrana dość
elegancko i z uśmiechem na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Trzy mocne Espressa Con Panna.- Powiedziała Diana, a
ciemnowłosa kelnerka zapisała wszystko na kartce i odeszła od naszego stolika,
a po dziesięciu minutach wróciła z naszymi zamówieniami na srebrnej tacy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mmm , uwielbiam.- Odezwałam się, gdy moje gardło zalała
cholernie dobra i ciepła kawa. – Mam nadzieję, że w Londynie też takie są.-
Dodałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przynajmniej ty spędzisz jakoś wakacje.- Mruknęła Diana i
szybko wzięła łyk kawy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam, że przeze mnie nie byliśmy w Paryżu.-
Odpowiedziałam jej, bo wiedziałam, że za to jest na mnie zdenerwowana. Przez
moją głupotę zepsułam im wakacje, które miały być naszymi ostatnimi przez
wyjazdem na studia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, to nie twoje wina.- Odezwała się i lekko się
uśmiechnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ejj, zmieńmy temat!- Krzyknęła blondynka, która skończyła
pić swoją kawę. </div>
<div class="MsoNormal">
Do moich uszu dobiegł dźwięk smsa, który wydobywał się z
mojej torby. Lekko się zmieszałam, a moje dłonie zaczęły się trząść.
Wyciągnęłam telefon z torby i przejechałam po dotykowym ekranie, a moim oczom
ukazała się nazwa „Książę”. Głośno przełknęłam ślinę i wstałam z miejsca.</div>
<div class="MsoNormal">
- Idę do łazienki.- Wydukałam i opuściłam przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Od: Książę<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Mam nadzieję, że
spodoba ci się w Londynie, razem ze mną… Z dala od Justina… Haha<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Ta osoba kompletnie mną zawładnęła, bałam się każdego ruchu,
każdego oddechu. Bałam się wyjść z domu od tych kilku dni. Chociaż uważam, że
„Książę” mocny jest tylko w słowach, bo miał pojawić się na imprezie, miał mi
ci coś zrobić. A zrobił? Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Brandon jest księciem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Nie, to nie możliwe. On nie pasuje do tego typu zachowania,
a nawet jeśli, to niebyły taki miły, a jego głos kompletnie różnił się od głosu
„Księcia”. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>A może to ma związek z
przeszłością Justina?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Nie sądzę. Justin z tym skończył, a nawet jeśli by w tym
siedział wciąż, to po co oni mieliby się odgrywać na mnie, by go skrzywdzić?</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Bo może jesteś dla
niego ważna?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
I kolejny błąd. Nigdy nie będę ważna dla Justina. Choćbym
nie wiem jak się starała, to on nigdy się mną nie zainteresuje. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Na twoim miejscu
zaczęłabym czytać między wierszami…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Co masz na myśli? Ugh, znów próbujesz zrobić ze mnie
schizofreniczną bulimiczkę, która gada do lustra w miejscu publicznym.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Przeszłość, tylko
przeszłość zna odpowiedź…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Mój rozum jest popierniczony. Nic dziwnego, że zachowuję się
tak, jak zachowuję, no ale czasami muszę przyznać mu rację. </div>
<div class="MsoNormal">
Co do przeszłości Justina. Kiedyś, po śmierci brata
kompletnie się załamał i wpadł w nieodpowiednie towarzystwo. W Nowym Jorku dość
często są wojny gangów, które zazwyczaj odbywają się na Bronxie. Justin pewnej
nocy tam trafił i w jakiś sposób znalazł się w <i>Black STS, </i>którzy prowadzili wojny chyba ze wszystkimi, którzy są
na Bronxie, jak i w jego okolicach. Justin bardzo się z nimi zżył, ale potem
coś w nim pękło i zatęsknił za nami. Chciał wrócić, a oni mu pozwolili na to. Tak
by się mogło w tedy wydawać. Kilka dni po tym jak Justin ich zostawił, jego dom
spłonął, a przed wejściem była przyczepiona kartka do płotu, a na niej napis,
który każdy z naszej grupki zna chyba na pamięć.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>„ Nie znasz dnia, ani
godziny Bieber.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Jeszcze
się odpłacimy, za to jak nas potraktowałeś…<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>YO, BLACK STS.”<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Cholernie krótki tekst,
ale po tym już nic nie było takie same. Powoli zapominaliśmy, Justin również
zapominał, o tym, co zdarzyło się tamtej nocy. Od tamtego czasu minęły dwa
lata, a ich słowa okazały się puste, bo nic mu się nie stało.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<i>Nie znasz dnia, ani godziny. Może to teraz postanowili zacząć się na
nim mścić?<o:p></o:p></i></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Jezu, powinnaś się
leczyć. W zasadzie, to już dawno powinni nas zamknąć w psychiatry ku, na
osobnych oddziałach. </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<i>Na twoim miejscu nie wykluczałabym tej opcji…<o:p></o:p></i></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Stop! Koniec z tymi
głupimi podejrzeniami. </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Wyszłam łazienki, gdzie siedziały
przy stoliku znudzone przyjaciółki.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Czemu cię tak długo nie
było? Kawa ci wystygła.- Powiedziała Rose, ale zignorowałam ją. </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Wracamy już?- Zapytałam
je, na co pokiwały twierdząco głową i wyszłyśmy z kawiarni płacąc przed tym
rachunek za kawę. </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Ej, stary?- Do mojego
pokoju wbiegł Ryan i usiadł na łóżku. – Co się stało między Tobą, a Brandonem?-
Zapytał mnie, na co trochę się zmieszałem.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- A co ma być?-
Spojrzałem na niego.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Ma podbite oko i jak go
mijałem, to mówił, ze pożałujesz, czy coś takiego.- Powiedział.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Zwykła sprzeczka, a on
dramatyzuje jak baba.- Odpowiedziałem mu przewracając jednocześnie teatralnie
oczami. Nie chcę aby wiedział, że po prostu byłem zazdrosny o to, że ktoś inny
może ją dotykać i całować.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Pewnie coś z Vicky.- Odezwał
się po chwili i cicho zaśmiał się pod nosem.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- A nawet jeśli, to co?-
Zapytałem bruneta.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- To, że nie tylko ty
masz ochotę na nią ochotę .- Puścił mi oczko i wybiegł z pokoju zanim zdążyłem
rzucić w niego jakąś książką, która z impetem walnęła o drzwi od mojego pokoju.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
- Idiota!- Krzyknąłem do
chłopaka, który śmiał się pod drzwiami do mojego pokoju.</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Zastanawiam się jakim
cudem zdołałem się zakochać. Zawsze byłem zamknięty na jakieś głębsze uczucia i
gdy widziałem, że coś pomiędzy mną, a moją „drugą połówką” zaczyna iskrzyć,
najzwyczajniej w świecie z nią zrywałem. Nie chciałem cierpieć, bo widziałem
jak moja siostra płacze po nocach przez tą głupią miłość i to nie dwa, czy trzy
razy. Aż pewnego dnia nieświadomy niczego witałem się tak jak zwykle z Vicky,
ale tym razem poczułem , że jestem cholernie zdenerwowany i oszołomiony. Za
każdym razem, gdy ona była w pobliżu zachowywałem się jak najgorsza pokraka. To
w tamtym czasie chciałem walczyć z tym, co się działo wewnątrz mnie. Gdy
myślałem, ze ją nienawidzę i, że to uczucie już nie wróci- na drugi dzień znów
się w niej zakochiwałem coraz bardziej. I kiedy w końcu zdałem sobie sprawę, że
od tego, co jest między mną, a nią nie
da się tak po prostu uciec- było już za późno.
Ale pomimo tego, że jestem na przegranej pozycji, to wciąż mogę być
zwycięzcą, bo wciąż walczę o jej uczucie wobec mnie. Staram się zmienić,
chociaż nie idzie mi to najlepiej. I mam nadzieję, że któregoś dnia obudzę się
obok niej, a ona pocałuje mnie na przywitanie i będziemy cholernie szczęśliwi
jak jeszcze nigdy. </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Sądzę, że ten szablon o wiele lepszy i chyba taki pozostanie już na długo :) Dziękuję każdej osobie, która to czyta i docenia moją pracę<u> komentując</u> moje "wypociny". Jeżeli chcecie byś informowani, czy coś to zostawiajcie swoje adresy TT albo numery GG :) Kolejny chyba pojawi się za tydzień, albo może i później ze względu na to, ze wyjeżdżam na 3 dni do Cardiff na wycieczkę :) </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<a href="https://twitter.com/dajen_pr" target="_blank">TWITTER.</a></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-78701752388043091472013-04-06T08:24:00.000+02:002013-04-06T08:25:42.598+02:00Rozdział Ósmy<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Weszłam do mieszkania, a w progu już czekały na mnie
dziewczyny z rękami skrzyżowanymi na piersiach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Czy my o czymś nie wiemy?- Odezwały się w tym samym
czasie, a chwilę potem cicho zachichotały, ale potem znów przybrały, ich
zdaniem, surowy wyraz twarzy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Zależy co.- Odpowiedziałam im i starałam się udać, że nie
wiem o co chodzi. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nie udawaj Vicky.- Powiedziała Diana.- Chodzi nam o ciebie
i Justina.- Dodała po chwili.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Jesteście razem?- Wypaliła po chwili Rose, na co
przybrałam dziwny, ale też śmieszny wyraz twarzy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Co? Nie. Skąd ten pomysł?- Zadałam jej pytanie i długo nie
czekając, uzyskałam odpowiedź.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Spotkałaś się dzisiaj z nim i odprowadził cię pod dom i
uśmiechacie się do siebie, no i ogólnie jesteście jacyś inni.- Wymieniała
blondynka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- To nie znaczy, że jesteś razem, nie sądzisz?- Zapytałam
ją, na co pokiwała twierdząco głową.- A teraz, wybaczcie, ale idę do pokoju.-
Wyminęłam je i udałam się schodami na górę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie będziesz gadać z Justinem!- Usłyszałam krzyk Diany,
a chwilę potem jej śmiech.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Och, zamknij się!- Odpowiedziałam jej i trzasnęłam
drzwiami od pokoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Gdy byliśmy pokłóceni, było źle, że nie rozmawiamy ze sobą i
psujemy im zabawę. Jak się pogodziliśmy zaraz każdy z moich przyjaciół staje
się jakimś pieprzonym Sherlockiem Holmesem i zaczyna bawić się w detektywa, z
nadzieją, że na końcu sprawy znajdzie
mnie i Justina całujących się namiętnie bez ubrań. Mogli pomarzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Podeszłam do komody, na której leżała paczka papierosów i
odpaliłam jednego z nich. Podeszłam do okna, które otworzyła, ze względu na to,
że nie lubię spać otoczona dymem papierosowym. W tym samym czasie, w którym
wypuszczałam dym papierosowy z usta dostałam kolejnego smsa, jak się okazała od
tajemniczego chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<b>Od: Książę<o:p></o:p></b></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<i>Kurwa, nie lubię
dziewczyn, które palą, ale ty robisz to tak seksownie, że masz moje pozwolenie
na to.<o:p></o:p></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Znów się przestraszyłam i szybko zgasiłam papierosa w
popielniczce i podeszłam do okna, które szybko zamknęłam, a następnie je
zasłoniłam. Nie chciałam ryzykować, zwłaszcza, że teraz mam pewność, że owy
chłopak mnie śledzi. W tedy, to mógł być przypadek, ale teraz nie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Obiad!- Usłyszałam krzyk Rose z dołu, a moje serce o mało
nie wyskoczyło z piersi. Wzięłam kilka głębszych oddechów i uspokoiłam się, a
następnie zeszłam po schodach w dół i udałam się do kuchni.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- O jacie, pizza z piekarnika.- Powiedziałam ze sztucznym
entuzjazmem.- Nie spodziewałam się, naprawdę.- Dodałam i sztucznie uśmiechnęłam
się do dziewczyny. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Niewdzięczna
ladacznica.- Usłyszałam, na co zaśmiałam się i usiadłam do stołu, gdzie
leżały trzy talerze, a na środku pizza. Wzięłam kawałek do ręki, a przez moje
myśli przeleciała obraz o tym, o czym rozmawiałam z Justinem w szpitalu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Będę musiała wyjechać.- Oznajmiłam przypominając sobie o
tym, że za niecałe trzy dni będę w klinice.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Co? Gdzie? Z kim? Po co?- Wypytywała mnie czarnowłosa. I
tu jest problem. Bo co ja mam im powiedzieć? Że wyjeżdżam z Justinem do
Londynu, gdzie będę się leczyć?</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Do mamy.- Skłamałam po chwili namysłu.- Przenieśli ją i
dostała też trzytygodniowy urlop, a że dawno się z nią nie widziałam
postanowiłam, ze pojadę do niej i spędzimy ze sobą trochę czasu. Wiecie, od
rozwodu nie widziałam się z nią i za nią tęsknie.- Wytłumaczyłam dziewczyną, na
co obie lekko uśmiechnęły się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- A gdzie ją przenieśli?- Skierowała się do mnie Rose.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Londyn.- Odpowiedziałam jej.- Mam zamiar wyjechać 21 i
wrócić kilka dni przed rozpoczęciem roku.- Dodała i wzięłam kolejny kawałek
pizzy do ręki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- To strasznie długo, ponad miesiąc.- Wymamrotała blondynka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Chcę przy okazji pozwiedzać, no i zapoznać się z Londynem,
bo rozważam też pomysł, by tam studiować.- Znów skłamałam i nerwowo przygryzłam
wargę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- No okej.- Odpowiedziały mi przyjaciółki i potem w zupełnej
ciszy wróciliśmy do jedzenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Zostałam sama w kuchni i włożyłam naczynia do zmywarki,
która potem włączyłam, bo była pełna. Do pustej szklanki, która leżała koło
lodówki nalałam sobie pomarańczowego soku i za jednym łykiem opróżniłam jej
zawartość. Wspięłam się na blat i zaczęłam machać zwisającymi nogami. Czułam
się źle, cholernie źle, z tą myślą, że jak teraz zamknę się w łazience i to
zrobię, to nigdy od tego nie ucieknę. Jeżeli bym to zrobiła, to byłby z mojej
strony falstart, zwłaszcza, że niedługo będę się leczyła. Nerwowo co chwilę
przygryzałam wargi, co chwilę sprawiając tym sobie ból.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Co jest?- Wyrwała mnie z rozmyśleń ciemnowłosa i podeszła
do mnie, a następnie wspięła się na szafkę i usiadła obok mnie.- I nie mów, ze
nic.- Wyprzedziła moją odpowiedź, na co wymownie się uśmiechnęłam.- Po co tak
naprawdę wyjeżdżasz do Londynu?- Zapytała.- Przecież wiem, ze nie chcesz
rozmawiać z matką po tym co zrobiła i tobie i twojemu ojcu.- Wymamrotała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Miała rację. Ten cały rozwód spowodowany był winą mojej
mamy, która, nie owijając w bawełnę, puszczała się z pierwszym lepszym. Szmata.
Ojciec się dowiedział o tym, ale nie chciał jej zostawiać, więc postanowił się
zemścić i przespał się z moją byłą koleżanką, za dość sporą sumę pieniędzy.
Moja mama się o tym dowiedziała i wyrządziła mu okropną awanturę, z myślą, że
on nie wie, co ona robi. I w takim popieprzony sposób moi rodzice po dwudziestu
latach małżeństwa spieprzyli wszystko, a ja miałam nadzieję, że nie będę
podobna do żadnego z nich. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę ci powiedzieć.- Wyszeptałam po chwili.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? Przecież się przyjaźnimy, Vicky, nie wygłupiaj
się!- Krzyknęła dziewczyna.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nie, przepraszam Diana, ale to jest zbyt… osobiste.
Przepraszam.- Wymamrotałam i wybiegłam z kuchni udając się do swojego pokoju,
który zamknęłam na klucz. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej siadając
po chwili po turecku. Wpatrywałam się w zasłonięte okno, przez które
dostrzegałam czasami promienie słońca. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Była
16:15, a czułam się jakby dochodziła druga w nocy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Podniosłam się do pozycji stojącej i podeszłam do okna,
które odsłoniłam. Rozejrzałam się po całym krajobrazie za oknem i jak zwykle
nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Westchnęłam i odeszłam od okna, a
następnie wzięłam laptopa i położyłam się na łóżko, kładąc go na kolana.
Weszłam na Twittera, gdzie sprawdziłam co nowego. Weszłam na konto Diany i
sprawdziłam wpis sprzed kilu minut</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<i>„Martwię się o ciebie.
S.S”<o:p></o:p></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam na ostatnie dwie litery i wiedziałam, ze jest to
skierowane do mnie. Zawsze, gdy ma na myśli mnie dodaje na końcu dwie litery s,
które oznaczają Sophie Shelley. W tedy poczułam się dziwnie z myślą, że je
okłamuje. Są moimi przyjaciółkami i to one powinny wiedzieć pierwsze, co mi
jest. A w rzeczywistości po raz pierwszy powiedziałam o moich problemach
chłopakowi, którego nienawidzę i kocham jednocześnie. Głupie, nie? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Usłyszałam ciche pukanie do moich drzwi, więc podeszłam do
nich i przekręciłam kluczyk, a następnie lekko je uchyliłam. W framudze drzwi
stała ciemnowłosa, która miała wzrok skierowany na swoje stopy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, że czasami jestem zbyt wścibska.- Zaczęła i
uniosła wzrok w górę.- Ale martwię się o ciebie, zwłaszcza, że od dłuższego
czasu nie jest z tobą najlepiej.- Dodała nieco ciszej. Nie wiedziałam co
odpowiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie przytuliła się do wyższej ode mnie
o kilka centymetrów przyjaciółki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- W porządku.- Odezwałam się i uśmiechnęłam się do
dziewczyny.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Pomyślałam, ze możemy pójść do kina, całą grupką, co ty na
to?- Zapytała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Oh, a może lepiej na imprezę?- Spojrzałam na nią z
entuzjazmem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, co się wydarzyło, na tamtej. Nie chcę żebyś znów…</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój!- Przerwałam jej.- Idziemy na imprezę i
koniec.- Powiedziałam i wyciągnęłam telefon w celu napisania do znajomego, czy
nie robi żadnej domówki. Chwilę potem otrzymałam od niego smsa, który
informował, ze o 19 jest impreza.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- To niby gdzie chcesz iść?- Zapytała mnie w tym samym
momencie, w którym kończyłam czytać smsa od Brandona.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Brandon robi imprezę, o 19.- Odpowiedziałam jej, na co
uniosła pytająco brew.- Brandon Howard, rok temu skończył szkołę, pamiętasz?
Brunet, zielone oczy i miał wytatuowaną czaszkę na karku.- Powiedziałam, na co
Diana pokiwała twierdząco głową.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Idę powiadomić chłopaków, by przyjechali po nas przed 19.-
Powiedziała, na co zwycięsko się uśmiechnęłam. Diana wyszła z pokoju, a ja znów
położyłam się na łóżko i zaczęłam bawić się telefonem. Gdy dostałam kolejnego
smsa, moje ciało momentalnie zadrżało, a ja z niepewnością spojrzałam na
nadawcę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<b>Od: Książę<o:p></o:p></b></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<i>Impreza. Brzmi
kusząco, by dokończyć to, co zaczęliśmy, nie sądzisz, Księżniczko? :* <o:p></o:p></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Przeczytałam jeszcze kilka razy wiadomość i zaczęłam mieć
wątpliwości, by tam iść. Ale z drugiej strony, jakiś psychopata nie może popsuć
mi ostatnich dni w Nowym Jorku, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam tam dość
długą kąpiel, przez co moje ciało przesiąkło nieco truskawkowym zapachem, ze
względu na olejek jaki dodałam do kąpieli. Owinęłam się białym ręcznikiem,
który zasłaniał mi część ud. Podeszłam do lustra, gdzie wysuszyłam sobie włosy,
które następnie lekko podkręciłam razem z grzywką. Fale idealnie rozprowadziły
mi się po głowie, więc zadowolona spryskałam je dla dłuższego utrzymania się
lakierem do włosów. Wyszłam łazienki, do której po chwili weszła Rose. Udałam
się do swojego pokoju wciąż w samym ręczniku i podeszłam do szafy, z której
wybrałam czarną, obcisłą sukienkę sięgającą mi do połowy ud z kołnierzykiem,
który zapełniony był złotymi ćwiekami. Do tego wybrałam czerwone, dość wysokie
szpilki. Z komody wybrałam czystą, czerwoną bieliznę i podeszłam do okna by je
zasłonić. Zsunęłam z siebie ręcznik i rzuciłam go na ziemię, a następnie
zaczęłam zakładać bieliznę. Rozpięłam zamek sukienki, która po chwili była już
na mnie i jednym ruchem z powrotem zasunęłam go. Poprawiła kołnierzyk i ubrałam
szpilki. Podeszłam do lustra i wyrównałam materiał, a następnie podeszłam do
toaletki, gdzie zrobiłam sobie makijaż. Wytuszowałam dość mocno rzęsy i
nałożyłam odrobinę pudru na moją twarz. Usta pomalowałam czerwoną szminką,
która pasowała mi do paznokci i butów, a następnie włożyłam na rękę kilka
złotych bransoletek i popsikałam się ulubionymi perfumami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Zeszłam na dół i udałam się do salonu, gdzie z Dianą i Rose
czekałyśmy na chłopców. Usłyszałyśmy
głośny klakson samochodu i wyjrzałyśmy przez okno, by sprawdzić, czy to na
pewno chłopcy. Wyszłyśmy z domu i siadłyśmy do czarnego Range Rovera Justina. Po
piętnastu minutach byliśmy już pod domem Brandona, a już od ogrodu przed domem
słychać było głośną muzykę. Ruszyłyśmy w stronę drzwi wejściowych, gdzie stał
Brandon. Bez koszulki. Odruchowo przygryzłam wargę widząc jego umięśnione
ciało i mimowolnie uśmiechnęłam się do
niego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- No hej.- Powiedział seksownie brunet i przywitał się ze
mną przytuleniem lekko zahaczając ręką o moje pośladki, na co pisnęłam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Cześć.- Odpowiedziała mu i znów przygryzłam wargę.
Wyminęliśmy chłopaka, który wciąż stał przy drzwiach i odprowadzał mnie
wzrokiem. Od razu podeszłam do stolik z piwami i otworzyłam sobie jedno, a
następnie znów wróciłam do znajomych. Kilka łyków wystarczyło, bym znów
zapomniała o tym wszystkim, co wydarzyło się przez te kilka dni i zaczęłam znów
być szczęśliwą i szaloną Vicky. Odłożyłam pustą butelkę, gdzieś na ziemię i
ruszyłam na parkiet, gdzie kilku moich znajomych już tańczyło. Zaczęłam sama
bujać się w rytm muzyki, gdy poczułam, że ktoś kładzie mi ręce na biodrach i
razem ze mną zaczyna tańczyć. Odwróciłam się w jego stronę i moje oczy znów napotkały
Brandona, który przygryzł wargę, na mój widok. Puściłam do niego oczko i
zarzuciłam mu dłonie na umięśniony kark. On natychmiast położył moje ręce na pośladkach, co wywołało u
mnie cichy jęk. Przybliżyłam moje ciało do jego i poczułam jak jego mięśnie
odciskają mi się na skórze. Cicho westchnęłam, gdy brunet mocniej ścisnął moje
pośladki i uwodzicielsko się uśmiechnęłam. Piosenka dobiegła końca, a my
zeszliśmy razem z parkietu i udaliśmy się do stolika z piwami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Cieszę się, że jesteś.- Puścił do mnie oczko i podał mi
otworzoną butelkę piwa. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Ja też.- Odpowiedziałam mu po chwili i po raz kolejny się
uśmiechnęłam. Zaczęłam szukać wzrokiem moich przyjaciół, ale w tłumie ludzi
moją uwagę przykuł tylko Justin, który zachłannie całował jakąś blondynkę na
środku parkietu. Momentalnie zrobiło mi się przykro widząc ich, ale gdy
poczułam na sobie oddech Brandona przestałam się nimi przejmować. Dopiłam do
końca kolejne piwo i znów udałam się z brunetem na środek parkietu, gdzie po
raz kolejny zaczęliśmy tańczyć napierając na siebie naszymi ciałami. Byłam już
trochę pijana, więc bez żadnych sprzeciwów pozwalałam Brandonowi wodzić dłońmi
po całym moim ciele. Chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę stolika, gdzie podał mi kolejne piwo, które
szybko otworzyłam i wypiłam. Poczułam silne ciągniecie za rękę i odwróciłam się
do owej osoby.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Co ty wyprawiasz?!- Wydarłam się na bruneta, którym okazał
się Justin.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Zabieram cię?- Zapytał z kpiną w głosie i pociągnął mnie
po raz kolejny za rękę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nie sądzę, żeby ona chciała iść z tobą.- Prychnął Brandon
i objął mnie w pasie, a następnie uwolnił od uścisku Justina.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nie wpieprzaj się w nieswoje sprawy.- Mruknął Justin.-
Chodź Vicks, nie chcemy powtórki z rozrywki.- Zwrócił się do mnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Nigdzie z tobą nie idę, daj mi spokój!- Krzyknęłam na
chłopaka i odeszłam od niego wraz z Brandonem. Odwróciłam wzrok na Justina,
który wciąż stał w tym samym miejscu i powiedział do mnie bezgłośnie „Nie idź z
nim”, ale to zignorowałam i zwycięsko uśmiechnęłam się. Skoro on może lizać się
z kim chce, to czemu mi zabrania? Snobistyczny dupek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Poczułam na swojej szyi pocałunku chłopaka i zorientowałam
się, ze jesteśmy w jego pokoju, na jego łóżku, a on najzwyczajniej w świecie
dotyka mnie po całym ciele. Jego pocałunki przeniosły się na moją szczękę, a
następnie wpił się namiętnie w moje czerwone usta. Odwzajemniłam każdy jego
pocałunek, a dłonie przeniosłam na jego nagi tors. Chłopak przesunął dłonie na
zapięcie mojej sukienki i jednym ruchem ją rozpiął. Zaczął podwijać moją
sukienkę od ud, a przy okazji muskał je czasami swoimi opuszkami. Po chwili ja
ze mnie ściągnął, a mnie ułożył na jego dużym łóżku. Położył się na mnie i
zaczął całować mój dekolt, a ręce wsunął pod pośladki, na co cicho jęknęłam mu
w usta. Zsunęłam ręce na jego dżinsy i rozpięłam je, a następnie zsunęłam je z
niego. Chłopak uśmiechnął i przestał mnie całować, a następnie jednym ruchem
zrzucił ze mnie czerwony biustonosz i zaczął przygryzać i ugniatać moje piersi,
na co zaczęłam cicho pomrukiwać. Usłyszałam walenie do drzwi, które nie
ustępowało. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Poczekaj chwilę.- Powiedział i zeszedł ze mnie, a ja
przykryłam mój nagi dekolt dłońmi. Brunet otworzył drzwi, a chwilę po tym upadł
na ziemie od ciosu zadanego przez osobę w drzwiach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Ubieraj się!- Krzyknął do mnie Justin i rzucił mi stanik
wraz ze sukienką. Spojrzałam na niego przestraszona i posłusznie założyłam na
siebie ubrania, a następnie podeszłam do chłopaka, który patrzył na mnie z gniewem w oczach. Poczułam jak ktoś podnosi
mnie i kładzie znów na łóżko, a następnie usłyszałam jak któryś z chłopaków
osuwa się po ścianie. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na leżącego na podłodze
Justina, któremu krwawiła warga. Chłopak podniósł się i uderzył w twarz
Brandona, który lekko się zachwiał, a następnie potknął się o moje buty i
wywrócił się. Kilka razy widziałam jak brązowooki podchodzi jeszcze do niego i
kopie go kilka razy w brzuch, a następnie podbiegł do mnie i pociągnął mnie za
rękę wychodząc z pokoju, jednak po raz kolejny przeszkodził mu w tym Brandon,
który podciął chłopakowi nogi. Stałam przy drzwiach i przyglądałam się bijącym
się o mnie chłopcom. No właśnie. Oni bili się o mnie? Czy może mieli jakieś
swoje sprawy, który polegały na wzajemnej nienawiści? Ale z drugiej strony, jak
wytłumaczyć to, że Justin ciągnął mnie za rękę. Poczułam jak coś mocno szarpie
moją dłoń, a następnie wybiega ze mną na korytarz i z hukiem zamyka drzwi.
Zwróciłam wzrok ku Justinowi, który nieco rozluźnił uścisk i cicho
syknęłam bólu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Ostatni raz, coś takiego odwalasz, rozumiesz?!- Syknął do
mnie i przycisnął mnie do jednej ze ścian, a jego twarz zaczęła się do mnie
zbliżać. Czułam jak nasze nosy powoli się stykają, a jego nierówny oddech obija
się o moją skórę powodując lekkie dreszcze. Chłopak wciąż patrzył mi w oczy,
które były tak cholernie pociągające, ale także rozzłoszczone. Jego idealnie zawsze
ułożone włosy były potargane we wszystkie strony świata, a na wardze można było
zauważyć rozcięcie. Poczułam jego ciepły dotyk ust na moich, które delikatnie
muskały moje rozpalone wargi.- Ostatni raz.- Wymruczał mi do ucha nieco już
spokojniejszy i znów wpił się w moje usta, tyle, że bardziej zachłannie i
namiętnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Obudziłam się pomiędzy Rose i Dianą na kanapie w salonie,
która była w domu Brandona. Dość mocno szturchnęłam dziewczyny, które pod
wpływem mojego dotyku również się obudziły. Wyswobodziłam się z ich uścisku i
wstałam szukając moich czerwonych szpilek. Zaczęłam chodzić po całym domu i
zaglądać do każdego pomieszczenia, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Szmata.- Usłyszałam za sobą i odwróciłam się widząc przed
oczami posiniaczonego Brandona.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- To było do mnie?- Zapytałam i zaczęłam rozglądać się po
korytarzu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- A do kogo?- Zapytał z kpiną w głowie i przyłożył lód do
swojego policzka.- Jak ma się chłopaka, to się innego nie uwodzi.- Mruknął
wściekły.- Twój Justin mnie tak urządził. Skurwysyn.- Dodał i przeklął coś
niezrozumiałego pod nosem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- On nie jest moim chłopakiem!- Wydarłam się na niego, bo
kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.- Nawet nie wiem, o co ci chodzi.-
Prychnęłam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
- Kłamliwa szmata z krótką pamięcią.- Powiedział mi na ucho
i odszedł lekko szturchając mnie ramieniem.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Podoba się? Mam nadzieję, że tak :) Od teraz rozdziały będą najpóźniej pojawiały się w weekendy, a najwcześniej w środy ze względu na to, że muszę zacząć robić projekt semestralny, od którego zależy 30% oceny końcowej, więc sami rozumiecie. Dlatego przez kilka tygodni tygodniowo będą pojawiać się dwa, albo jeden rozdział.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do kolejnego :*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>CZYTASZ=KOMENTUJESZ!</b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;">+ dziękuję za ponad 2 tys. wejść! :)</span></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-80363401080134841042013-04-03T17:06:00.001+02:002013-04-03T18:23:44.293+02:00Rozdział Siódmy<br />
<blockquote class="tr_bq">
<b><i><span style="font-size: 16.0pt;">3 dni później</span></i></b></blockquote>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; text-align: justify;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: justify;"> </span><span style="line-height: 115%; text-align: justify;"><span style="font-size: large;"><b>S</b></span>tałam z niewielką torbą przy moich
nogach na chodniku i czekałam na Rose i Dianę, które miały mnie odebrać spod
szpitala. W końcu z niego wyszłam, a lekarz zapewnił mnie, że wszystko jest już
w jak najlepszych porządku, pomijając oczywiście bulimię. Nerwowo przejechałam
palcem po wyświetlaczu mojego czarnego iPhona i spojrzałam na godzinę.
Dziewczyny spóźniały się już z dwadzieścia minut, a pomimo lata wcale nie było
ciepło. Miałam na sobie jedynie krótkie czarne spodenki i miętową bokserkę, bo
nic innego nie znajdowało się w mojej fioletowej torbie. Na moje szczęście
poprosiła dziewczyny o moje czarne wełniane zakola nówki, dzięki którym moje
łydki nie zmarzły tak bardzo jak ramiona, czy uda.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Po raz kolejny spojrzałam na
wyświetlacz i nerwowo zaczęłam przygryzać wargę z obawą, że mogło coś im się
stać. Chwilę potem usłyszałam głośny dźwięk klaksonu samochodowego i z wrażenia,
a także strachu odskoczyłam. Spojrzałam na czarny, sportowy samochód, od
którego rozchodził się dźwięk. Uniosłam pytająco brew widząc jak ciemna szyba
samochodu opada, a zza niej wychyla się ciemnowłosa przyjaciółka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"> - Niezły, nie?- Zapytała, na co
oszołomiona pokiwałam głową widząc, co dziewczyny postanowiły zakupić.
Podeszłam do auta i otworzyłam </span><span style="line-height: 18px;">tylne</span><span style="line-height: 115%;"> drzwi, po czym weszłam do samochodu
zapinając pasy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Kocham mojego tatusia.-
Powiedziała Rose i lekko zachichotała.- Prawda, że to jest o wiele lepsze niż
tamto białe audi Diany?- Zapytała mnie i
czekała, że odpowiem tak, co zgodnie z faktami było prawdą. Moje przyjaciółki
pochodziły z dość bogatych rodzin. Nie mówię, że ja nie, bo nigdy niczego mi
nie brakowało w dzieciństwie i do dzisiaj oboje z rodziców przesyłają mi na
konto co miesiąc sporą sumę pieniędzy, ale w porównaniu do Diany i Rose,
nazwijmy rzeczy po imieniu- byłam biedna.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Ojciec Rose jest właścicielem jeden
z najlepiej prosperujących firm ubezpieczeniowych w Nowym Jorku, a jej Mama
pracuje jako stylistka najsławniejszych gwiazd, więc mają dość sporo pieniędzy,
aby spełniać każde z zachcianek swoich dzieci. Pomimo tego, że Rose ma jeszcze
dwoje braci bliźniaków, Oliviera i Nate’a, to i tak zawsze ma więcej niż
wszyscy moi znajomi razem wzięci.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Diana ma tylko Mamę, gdyż jej Tato
umarł na zawał serca w wieku 45 lat. Pozostawił po sobie ogromny spadek, który
w całości należał się czarnowłosej, gdyż była jedynaczką. Pomimo kilku milionów
dolarów, które odziedziczyła po firmie ojca, jej Mama jest dobrze zarabiającą
dekoratorką wnętrz, za co również rocznie przybywa kilkadziesiąt tysięcy.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
No i na końcu ja. Mój tato jest
profesorem na jednym z Nowojorskich Uniwersytetów, gdzie wykłada matematykę,
która o dziwo, pomimo ojca, który nazywany jest na uczelni Matematycznym
Geniuszem- nie jest moją mocną stroną. Moja Mama zaś od kilku dobrych lat jest
tłumaczem językowym w firmie Vitra Universum. Nie mamy milinów na koncie, ale
zawsze wystarczało nam na wszystko i byliśmy ponad przeciętnymi.<br />
<span style="line-height: 115%;"> - Ugh.- Mruknęłam.- Też bym coś
takiego chciała.- Zagryzłam wargę spoglądając na kremową skórzaną tapicerkę i
te wszystkie dodatki, na których się nie znałam, ale dodawały temu samochodowi
gracji, pomimo tego, że bardziej on nadawałby się dla mężczyzny. W odzewie
usłyszałam tylko chichot blondynki, poczym z piskiem opon odjechaliśmy spod
szpitala.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Wzięłam do dłoni moją torbę i mocno
ją ścisnęłam, a następnie pociągnęłam za klamkę i wyszłam z nowo zakupionego
pojazdu Rose. Czekałam na dziewczyny przed drzwiami, bo nie miałam kluczy, a
dom był zamknięty. Po chwili obok mnie stanęła Diana i otworzyła drzwi, gdzie w
korytarzu czekali już na mnie chłopcy.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- No w końcu jesteś!- Krzyknął Mike
i jako pierwszy przytulił się do mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Też cię miło widzieć.- Odparłam,
gdy ten przestał mnie ściskać, a powietrze znów docierało do moich płuc. Potem
przywitałam się z pozostałymi, nie pomijając Justina, co wywołało u moich
znajomych lekkie zdziwienie, bo był to pierwszy raz, gdy w ten sposób się
witałam od trzech lat. Wymownie się do nich uśmiechnęłam i udałam się do
swojego pokoju, gdzie od razu rzuciłam się na moje łóżko delektując się miękką
objętością mojego materacu. Potrząsnęłam głową i podeszłam do komody, z której
wyciągnęłam błękitne dżinsowe rurki, a do tego biała koszulkę na ramiączka i
biały sweterek w czarne kropki zapinany na guziki. Z szafki niżej wyciągnęłam
czystą bieliznę i udałam się w stronę toalety, gdzie wzięłam prysznic i
starannie umyłam moje włosy, które powoli zaczęły przesiąkać szpitalnym
zapachem. Owinęłam się ręcznikiem i zabrałam się za ich wysuszenie. Potem
związałam je w niedbałego warkocza, który opadał na moje ramiona, następnie
przebrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy. Weszłam do mojego pokoju i z
biurka obok lóżka wzięłam mój telefon, który wsadziłam do tylniej kieszeni
dżinsów. Tanecznym krokiem zeszłam ze schodów, a następnie udałam się do
salonu, gdzie była reszta moich przyjaciół. Usiadłam między Maxem, a Mikem i
zaczęłam wysłuchiwać tego, co robili przez pięć dni, gdy mnie nie było, prócz
tego, że odwiedzali mnie w szpitalu.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Chyba się zakochałem.- Wypalił, w
którymś momencie Mike, na co każda para oczu w tym pokoju przeniosła się na
niego, łącznie z naszym psem Archem.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- O Jezu!- Krzyknęłam szczęśliwa i
przytuliłam chłopaka.- Kim on jest?- Zapytałam go.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Ona.- Odparł, na co zdziwiliśmy
się, bo dotychczas myśleliśmy, ze Mike woli chłopaków.- Nazywa się Taylor.-
Dodał dumnie i czekał na naszą reakcję.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Ale byłeś gejem, fajnym gejem.-
Odpowiedziała po chwili Rose i zrobiła dość dziwną minę.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Ale ona wszystko zmieniła i
dopiero teraz wiem, że to co było wcześniej, między innymi z Luisem, czy
Victorem, to tylko przyjaźń.- Wzruszył ramionami.- Naprawdę ją kocham.- Dodał,
a na jego twarzy pojawił się szeroki i szczery uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- To kiedy ją poznamy?- Zapytał
Justin.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Mam nadzieję, że niedługo.-
Odpowiedział mu brunet.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Z opowiadań Mike’a, Taylor jest
wysoką i szczupłą rudowłosą Brytyjką, która mieszka od kilku miesięcy w Nowym
Jorku. Jest od nas o rok starsza, co nas trochę zdziwiło, ale nie tak bardzo
jak kilkutygodniowy romans Justin z trzydziestoletnią blondynką, która
zachowywała się czasami, aż za bardzo jak nastolatka. Dziewczyna jest na
pierwszym roku studiów medycznych i, co najważniejsze, zdaniem bruneta, ma
naprawdę spory biust, który widział jedynie przez komunikatory internetowe,
ponieważ jeszcze nigdy nie spotkali się w rzeczywistości. <br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Dochodziła godzina dwudziesta
druga, a ja robiłam się strasznie zmęczona, co zauważyli moi znajomi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- My już idziemy.- Powiedzieli
wspólnie chłopacy i żegnając się z każdą z nas wyszli z domu. Ziewnęłam i
przeciągnęłam się na sofie, a następnie powolnym krokiem udałam się do swojego
pokoju, z którego wzięłam pidżamę i udałam się do łazienki. Rozpuściłam
warkocza i rozczesałam włosy, a następnie przebrałam się w pidżamę. Podeszłam
do kosza z brudami, obok którego leżały kapcie i założyłam je na nogi. Weszłam
do mojego pokoju i położyłam się pod kołdrę, która pachniała moimi perfumami i
wtuliłam się w poduszkę, a po chwili zasnęłam.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Do moich uszu dobiegł dźwięk
wiadomości, który tym samym mnie obudził. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka
podchodząc do komody, na której leżał mój telefon. Przesunęłam palcem po ekranie
i kliknęłam na wiadomość<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: Justin B.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Mam
klinikę dla ciebie. Spotkajmy się w parku o 13, to ci wszystko wytłumaczę.<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Odpisałam mu zwykłe: OK. i
spojrzałam na godzinę. 9:20. Zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie jedną
kanapkę z serem i usiadłam przy stole. Do kuchni weszła Diana i zrobiła również
to co ja i siadła koło mnie. Jadłyśmy w ciszy, aż w końcu zapytała.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Pogodziłaś się z Justinem?-
Spojrzałam na nią i przełknęłam ostatni kawałek kanapki.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Chyba, tak. Nie wiem…- Mruknęłam
jej i podeszłam do szafki, z której wyciągnęłam sok pomarańczowy i szklankę.
Diana nic nie odpowiedziała i wyszła z kuchni udając się do salonu i włączyła
telewizor. Wypiłam zawartość szklanki i włożyłam ją do zmywarki. Udałam się do
mojego pokoju, gdzie wyciągnęłam z szafy przewiewne miętowe spodnie, czarną
koszulkę odkrywającą nieco brzuch i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki, gdzie
wzięłam prysznic, a potem owinięta kremowym ręcznikiem podeszłam do lustra,
gdzie zrobiłam sobie makijaż, a następnie uczesałam moje włosy w wysokiego
kucyka. Założyłam na siebie czystą bieliznę, a następnie przygotowane wcześniej
ciuchy. Wyszłam z łazienki, poprawiając przed tym jeszcze fryzurę i udałam się
do pokoju. Z półki, która znajdowała się pod komodą wyciągnęłam jakieś czarne
rzymianki i założyłam je na gołe stopy. Wzięłam telefon do ręki i po raz
kolejny sprawdziłam, która jest godzina. Była kilkanaście minut po 10, a do
spotkania z Justinem miałam jeszcze niecałe trzy godziny. Zeszłam na dół, gdzie
Rose jadła śniadanie, a Diana oglądała jakiś serial w telewizorze. Usiadłam
obok niej i dołączyłam się do oglądania. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Cieszę się, że się pogodziliście.-
Zaczęła Rose, gdy weszła do salonu i usiadła koło nas.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Kto powiedział, że się
pogodziliśmy?- Zapytałam i przeniosłam wzrok z telewizora na przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- No wczoraj się przytulaliście…-
Odparła, na co wzruszyłam ramionami i wyszłam z salonu. <br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Sama nie wiem, czy się
pogodziliśmy, bo może to co robi teraz Justin, to tylko jego kolejna gra? Nie
zdziwiłabym się. W końcu nikt tak łatwo się nie zmienia, a w szczególności on.
Chamski i prymitywny egoista to jego drugie imię. <br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Usiadłam do biurka i włączyłam
mojego białego laptopa z jabłkiem na obudowie. Weszłam na Twittera, gdzie
sprawdziłam, co działo się u ludzi podczas mojego pobytu szpitalu, a następnie
weszłam na Facebooka, gdzie popisałam ze znajomymi ze szkoły. Spojrzałam na
zegarek, który jest na ekranie laptopa. Dochodziła 12, a moje spotkanie z
Justinem było o 13, więc miałam sporo czasu. Wzięłam telefon do ręki i w tym
samy czasie dostałam wiadomość. Kliknęłam na skrzynkę i spojrzałam na adresata.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: 748 9362<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Witaj
księżniczko. Jeszcze dokończymy, to co zaczęliśmy i żaden Justin nam nie
przeszkodzi :*<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Jeszcze raz przeczytałam wiadomość
i z każdą chwilą coraz bardziej się bałam. Nie znałam tego numery i zapewne nie
znałam tej osoby. I co oznacza, że dokończymy, to co zaczęliśmy? Co my
zaczęliśmy? I co przeszkodził nam Justin? I czy to Justin Bieber? Czy inny
Justin, których w Nowym Jorku jest kilka tysięcy?<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Do: 748 9362<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Znamy
się, księciu?<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: 748 9362<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Nawet
nie wiesz jak dobrze, księżniczko :* Do zobaczenia wkrótce. Ha ha ha.<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Przełknęłam głośno ślinę i jeszcze
kilka razy przeczytałam wiadomości od „księcia”, którego potem tak zapisałam w
moich kontaktach. Kilka razy nerwowo przygryzłam wargę i wciąż wpatrywałam się
w telefon. Wówczas dostałam kolejna wiadomość i z lekką obawą otworzyłam go.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: Książę<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Słodko
przygryzasz wargi… Nie bój się mnie, księżniczko…<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
W tedy jeszcze bardziej się
wystraszyłam, zwłaszcza iż ta osoba musiała mnie obserwować. Spojrzałam przez
okno i nie zauważyłam nic podejrzanego. Wszystko wyglądało, tak jak zwykle.
Dzieci idące w stronę placu zabaw, dorośli biegnący do pracy, nastolatki
podpalające papierosy zza drzewami i policjanci, którzy pilnowali porządku na
naszej ulicy. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Usłyszałam kolejny dźwięk smsa, na
co cholernie się przestraszyłam. Drżącą ręką przesunęłam palec po ekranie
telefonu i dotknęłam ikonę wiadomości.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: Justin B.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Masz
zamiar przyjść? Już 13.<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Spojrzałam na zegarek, który wisiał
na ścianie. 13:05. Szybko wybiegłam z mojego pokoju i w między czasie
krzyknęłam do dziewczyn, że wychodzę na chwilę do parku. Dziesięć minut po tym
błądziłam wzrokiem po zieleni, aż w końcu natrafiłam na bruneta, który palił
papierosa. Podbiegłam do niego i usiadłam obok.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Cześć.- Mruknął i wyrzucił niedopałek
na chodnik, który potem przygniótł nogą.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Hej.- Odpowiedziałam mu i
czekałam, aż pierwszy zacznie rozmowę odnośnie kliniki.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Poprosiłem kumpla, aby popytał
swoich rodziców o kliniki, które tym się zajmują.- Powiedział po chwili namysłu
i przeniósł wzrok na mnie.- No i jego starszy znaleźli zajebistą klinikę, na
tyle ile może być zajebista klinika dla bulimiczek.- Dodał.- Tyle, że jest
jeden mały problem…</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Pieniądze to nie problem.-
Przerwałam mu.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Nie chodzi o pieniądze.-
Wymamrotał.- Tylko o położenie tej klinki.- Uniosła pytająco brew.- Ta klinika
jest w Londynie.- Odparł.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- To nie wypali, za półtora miesiąc
zaczyna się szkoła i w ogóle.- Wymamrotałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- No właśnie, półtora miesiące. Ta
klinika jest na tyle dobra, ze wyleczą cię w miesiąc!- Chłopak klasnął w dłonie
ucieszony.- To jak? Wchodzisz w to?- Zapytał mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- T-tak.- Odpowiedziałam mu po
chwili namysłu i przygryzłam wargę. Usłyszałam dźwięk dostawanego smsa, który
dochodził z mojego telefonu i spojrzałam na ekran.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: Książę<i><o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Ze
mną wyglądałabyś lepiej, księżniczko… Mmmm….<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- O co chodzi?- Zapytał mnie
brunet, który najprawdopodobniej musiał przeczytać wiadomość.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Nie wiem…- Odpowiedziałam mu i
zaczęłam nerwowo rozglądać się po parku.- Ja… ja muszę już iść.- Wymamrotałam
po chwili i szybko wstałam z ławki udając się w kierunku domu. Poczułam silne
szarpnięcie za ramię, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Vicky.- Odetchnęłam z ulgą, gdy
usłyszałam za sobą głos bruneta.- Co jest? Powiedz mi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Justin, ja nie wiem.-
Odpowiedziałam mu i odwróciłam się do niego.- Dzisiaj rano dostałam kilka
smsów, od kompletnie nieznanego mi numeru.- Wymamrotałam.- I ta osoba mnie
śledzi, bo wie co robię. Boję się Justin.- Powiedziałam błagalnym głosem i znów
usłyszałam dźwięk smsu. Drżącą dłonią wyciągnęłam telefon z kieszeni i
spojrzałam na wyświetlacz.<b><o:p></o:p></b><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<b>Od: Książę<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<i>Już
poskarżyłaś się Justinowi? Myślałem, że jesteś mądrzejsza, księżniczko…<o:p></o:p></i><br />
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
Chłopak wyrwał mi telefon z ręki i
przesunął palcem po monitorze, a jego czy momentalnie się powiększyły.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Odprowadzę cię.- Wyjąkał po
chwili i oddał mi telefon, który wsadziłam do kieszeni i wolnym krokiem
ruszyliśmy pod moje mieszkanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- 21 będziemy wyjeżdżać do
Londynu.- Powiedział Justin w połowie drogi.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- My?- Spojrzałam na niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- No, tak.- Mruknął.- Przecież
powiedziałem ci, że jadę z tobą.- Przystanął i czekał na moją odpowiedź.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Myślałam, że żartujesz.-
Wymamrotałam widocznie zdziwiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
- Nigdy bym z tego nie żartował.- Szepnął mi na ucho i
przejechał nosem po zagięciu mojej szyi powodując u mnie przyjemne dreszcze, a
potem jak gdyby nigdy nic zaczął iść w kierunku mojego domu.- Idziesz?-
Zapytał, na co wyrwałam się z transu i podeszłam do niego. </div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b style="line-height: 115%;">Od Autorki: </b><span style="line-height: 115%;">Czytasz? Fajnie by było </span><span style="line-height: 18px;">jakbyś</span><span style="line-height: 115%;"> </span><span style="line-height: 18px;">skomentował</span><span style="line-height: 115%;"> ;></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="https://twitter.com/dajen_pr" target="_blank">twitter.</a></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>xx</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-8982698669204532902013-04-01T13:08:00.004+02:002013-04-01T15:24:34.291+02:00Rozdział Szósty<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: large;"><b>P</b></span>rzez pewien czas wpatrywałem się w nią i nic nie mówiłem.
No, bo co miałem jej powiedzieć? Że jestem zakochanym w niej dupkiem, który od
skończenia 15 lat uprzykrza jej życie, tylko po to by jeszcze bardziej się w
niej nie zauroczyć i nie cierpieć, gdy mnie odrzuci? Mam jej powiedzieć, że mój
kuzyn jest pieprzonym egoistą, który dobrze wiedział, że ją kocham, a pomimo
tego dał jej pigułkę i do tego jeszcze inne świństwa? Mam jej powiedzieć całą
prawdę, o tym jak bardzo mnie nienawidzi i ile razy przeze mnie płakała? Jestem
bezsilny w tej sytuacji, w której się znalazłem. Bez względu na to, co powiem i
tak któreś z nas będzie cierpieć mocniej. </div>
<div class="MsoNormal">
- Justin?- Zapytała, gdy nie odzywałem się do niej przez
dłuższy czas. Zamrugałem kilka razy powiekami i przeniosłem pytający wzrok na
nią.- To w końcu odpowiesz?- Ponowiła swoje pytanie i skrzyżowała ręce na
piersiach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, czy chciałabyś to usłyszeć.- Westchnąłem i
nerwowo przygryzłem wargę. Nie chciałem mówić jej tego wszystkiego, bo
odpowiadała mi sytuacja, w której normalnie rozmawiamy i nie chciałem znów
powracać do tego, co było przed tym całym wypadkiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę, bądź ze mną szczery.- Powiedziała błagalnym głosem
i przybliżyła się jeszcze bliżej mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
- My się…- Zacząłem, ale po chwili przerwałem i po raz
kolejny przemyślałem to wszystko.- Nienawidziliśmy się… Kiedyś jak byliśmy
mniejsi byliśmy przyjaciółmi, ale trzy lata temu coś się zepsuło i tak wyszło,
że się nie cierpimy.- Odpowiedziałem i spojrzałem na jej dziwny wyraz twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale ja nie czuję do ciebie nienawiści.- Przerwała
niezręczną chwilę ciszy i lekko się ode mnie odsunęła.- Wręcz przeciwnie, czuję
się tak jakby coś mnie do ciebie ciągnęło.- Powiedziała na co przed moimi
oczami pojawił się scena sprzed kilku dni, gdy leżeliśmy w łóżku.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>„- Justin.- Usłyszałem po chwili moje imię wypowiedziane z
jej ust na co mimowolnie uśmiechnąłem się. – Kocham cię.- Powiedziała cicho
śmiejąc się i odwróciła się do mnie przodem.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
- Zdaje ci się.- Odpowiedziałem
jej. Brunetka nie zdawała sobie ile siły musiałem w to włożyć by odezwać się do
niej, po tym co usłyszałem z jej ust. Czy bolało? To nie było takie uczucie jak
przy złamanym sercu. Było mniejsze, ale też bolało. Czułem się w tedy jakbym
odpychał jej uczucia. Po raz pierwszy przez głowę przemknęła mi myśl, że to co
powiedziała tamtej nocy mogłoby być prawdą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nieważne.- Mruknęła lekko
zawiedziona takim potoczeniem się spraw. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oczekiwałaś, że powiem ci, że
cię kocham i ty mnie też? Że zawsze byliśmy cholernie szczęśliwi i nie
widzieliśmy świata poza sobą? Że nigdy się nie kłóciliśmy i byliśmy idealni?-
Spojrzałem na nią i lekko się uniosłem widząc jej zakłopotanie.- Nawet nie
zdajesz sobie sprawy jak bardzo chciałbym by to było prawdą, ale nią nie jest.-
Powiedziałem nieco ciszej i oblizałem usta.- Nawet nie wiesz ile kosztowało
mnie by powiedzieć ci, ze się nienawidzimy, a w zasadzie to ty mnie
nienawidzisz.- Znów usiadłem na białym krześle i czekałem na jej odpowiedź.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd wiesz, że cię nienawidzę?-
Unosiła pytająco brew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Bo ciągle mi to powtarzasz?!- Zbulwersowałem się i zaczął
nerwowo co chwilę poprawiać włosy.- Za każdym razem powtarzasz mi jak to mnie
nienawidzisz i jakim jestem popierdolonym chujem!- Krzyknąłem i głośno
przełknąłem ślinę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie rozumiesz, że nie pamiętam, tego wszystkie za co teraz
mnie obwiniasz?!- Uniosła się, ale po chwili uspokoiła, co było spowodowane
chyba bólem głowy, bo złapała się za skronie.- A właściwie to dzięki twoim
słowom pamiętam!- Krzyknęła.- Wyjdź.- Dodała nieco ciszej i powoli podeszła do
łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko w porządku?- Podszedłem do niej nie zwracając
uwagi na to, że kazała mi wyjść.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw mnie.- Odpowiedziała z trudem, ale po chwili
złapała mnie za ramiona, gdy nie mogła utrzymać równowagi. Byłem przestraszony
i nie wiedziałem co się dzieje, więc położyłem ją do łóżka i podbiegłem do
pierwszej lepszej pielęgniarki, która zaraz pobiegła po lekarza. Przestraszony
spojrzał na urządzenie, które było do niej podłączone, a cyfry na nim zaczęły
szybko spadać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tracimy ją!- Krzykną z francuskim akcentem i kazał pielęgniarce
pobiec po innego lekarza, który pojawił się po chwili z defibrylatorem.
Kompletnie zatkało mnie, gdy usłyszałem, ze ją tracą. Jak wykwalifikowani
lekarze mogą kogoś tracić?! Usłyszałem brzęk sprzętu i widziałem ciało
dziewczyny, które unosi się pod wpływem urządzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
- To nic nie daje!- Krzyknął młodszy lekarz i ponowił swoją
robotę, co wywołało na chwilę szok na mojej twarzy widząc jak przez dziewczynę
przechodzimy ogromna ilość prądu. Nagle coś zaczęło pikać, a po chwili się
uspokoiło, ale potem pojawił się kilkusekundowy dźwięk o tej samej głośności.
Wiedziałem czego spodziewać się po czymś takim, bo w podobny sposób przed
trzema latami zginął tak mój młodszy brat David, który dzisiaj miałby
czternaście lat. Na myśl o nim moje oczy zaszkliły się, a po policzkach zaczęły
spływać łzy. Czy znów będę musiał kogoś cholernie ważnego dla mnie stracić? </div>
<div class="MsoNormal">
- Jest!- Krzyknął ordynator słysząc znów bicie serca Vicky i
widząc unormowany puls. Podszedłem do niego z ogromną ulgą z nadzieją, że powie
mi co się stało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co się stało? Czemu ona… prawie umarła?!- Zbulwersowany
zapytałem lekarza i czekałam na jego wyjaśnienia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam, ale nie mam pojęcia. Wszystko wydawało się
dobrze, nie wiem co się dzieje. Dziewczyna będzie musiała zostać jeszcze kilka
dni w szpitalu, aż nie wyjaśnimy całego wcześniejszego zajścia.- Odpowiedział i
wyszedł z sali. Podszedłem do niej i patrzyłem na jej śpiącą twarz. Cholernie
się o nią bałem, bo nie chciałem znów stracić ważnej dla mnie osoby. </div>
<div class="MsoNormal">
David miał jedenaście lat, gdy zginął, a moi rodzice jeszcze
się po tym nie otrząsnęli. Przez jego śmierć nasze stosunki strasznie się
oziębiły, co spowodowało, że wyprowadziłem się od nich, bo nie mogłem znieść
ciągłego omijania tematu na temat Davida i tego, że za każdy uśmiech byłem karany
słowami matki <i>„Twój brat nie żyje, a ty
masz czelność się śmiać?!” </i>Rodzice przestali nas zauważać. Tak, była nas 2.
Ja i rok młodsza ode mnie siostra Audrey, która również się wyprowadziła. Od
roku nie mam z nimi kontaktu i czuję się lepiej, bo przez ciągłe słowa matki i
nic nie mówienie ojca czułem się jakby jego śmierć była moją winą. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam oczy bez większego problemu i rozejrzałam się po
pomieszczeniu, w którym byłam. Po chwili doszło do mnie, że jestem szpitalu, i że moja pamięć wróciła. No
prawie, bo kompletnie nie pamiętałam tego, co było podczas pobytu w szpitalu,
ale może to i lepiej? Przeniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam
wyczekiwać, aż ktoś w końcu wejdzie do mojej sali.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak się Pani czuje?- Jak na moje zawołanie wszedł lekarz
prowadzący mój przypadek i zaczął uzupełniać coś na kartce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze.- Odparłam i przeniosłam wzrok na jego fartuch by
dowiedzieć się jak się nazywa, Benjamin Moliére. Francuz, co można było
wywnioskować nie patrząc nawet na nazwisko. Mówił z wyraźnie zaostrzonym
francuskim akcentem i miał w sobie paryską grację.</div>
<div class="MsoNormal">
- Niestety, będzie Pani musiała zostać jeszcze u nas
przynajmniej dwa dni, ze względu na dzisiejsze zasłabnięcie.- Odrzekł i udał
się w moim kierunku bacznie przyglądając się mojej głowie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to?- Zapytała go wyraźnie zaszokowana, bo kompletnie,
jak mówiłam już wcześniej, nic nie pamiętam podczas pobytu w szpitalu.-
Odzyskałam pamięć, więc chyba wszystko jest dobrze, prawda?- Znów się go
zapytałam z nadzieją, że odpowie mi, że jest w porządku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Odzyskała Pani pamięć, ale martwi nas Pani słaby
organizm.- Powiedziałam i usiadł na skraju łóżka szpitalnego zaciągając okulary
na nos.- Mam do Pani osobiste pytanie.- Spojrzał na mnie, na co lekko skinęłam
głową by pytał.- Czy cierpi Panienka na bulimię?- Zapytał, na co się
przeraziłam, ale starała ukryć mój wstrząs. Nie nazwałabym tego bulimią, po
prostu od dłuższego czasu walczę by utrzymać moją wymarzoną wagę. Nie robię
tego co dziennie, mam na myśli wymiotowanie, ale zdarza mi się czasami.- Ma
Pani bulimię?- Ponowił swoje pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- A co to ma do tego?- Odszczekałam się, bo nie chciałam
mówić o moich problemach z wagą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pani życie ma do tego.- Odburknął.- Pani organizm jest
bardzo wykończony, czego dowodem są omdlenia. Zapewnie Pani pali i pije kawę, a
przy tym wymusza wymioty. Nie zdaje sobie Pani sprawy jak bardzo Pani organizm
jest na wyczerpaniu. Zastanawiam się jak wytrzymał on tak długo.- Dodał.- Bo
pewnie Panienka od dłuższego czasu prowadzi taki tryb życia?- Podkreślał każdy
wyraz, tak aby trafił do mnie. Nie odpowiedziałam mu nic, tylko skierowałam
głowę na moje uda leżące pod miętową pościelą. Zamknęłam powieki, by nie
dopuścić łez do wypłynięcia na policzki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę wyjść.- Wymamrotałam po chwili słabym głosem i
odwróciłam się plecami do ordynatora. Usłyszałam jego głośne westchnięcie i
dźwięk zamykanych drzwi. Wypuściłam z siebie powietrze i zaczesałam włosy do
tyłu. Po moich policzkach spłynęło kilka łez, które natychmiast ocierałam. Nie
zdawałam sobie sprawy, że tak łatwo wpędzić się w bulimię. Tak, jestem
bulimiczką. Nie jest to kilka tygodni, to już ponad rok. Zaczęło się, gdy na
jednej z imprez ktoś powiedział coś do mnie w stylu <i>„Ale masz grube nogi!” </i>i od tamtego czasu coś we mnie pękło, ale
nie myślałam, że stanę się tym, czym teraz jestem. Dokładnie pamiętam kiedy po
raz pierwszy to zrobiłam. Była marzec, wszyscy już spali, a mi przypomniały się
słowa tamtego chłopaka. Poczułam się jak jakiś grubas, który zawsze ostatni
wybierany jest na lekcjach w-fu. Udałam się do łazienki i po prostu
zwymiotowałam. Był to impuls, szybka piłka, albo łapię i w tym siedzę, albo ona
przelatuje obok mnie. Złapałam ją. Od tamtego czasu poznałam też kilka innych
dziewczyn, które również cierpią na bulimię. Zaczęłam oswajać się z tym
wszystkim i wymioty weszły mi w nawyk tak jak poranna kawa, czy papieros
wieczorem. Pamiętam momenty, kiedy chciałam z tym skończyć. Powtarzałam sobie,
że to już ostatni raz, ale nie wytrzymywałam. Po prostu, gdy nie wymiotowałam
czułam się jakaś grubsza i gorsza. Nawet nie zauważyłam, że zniszczyłam sobie
życie. Teraz jestem tego świadoma, za każdym razie, gdy to robię to żałuje, ale
nie umiem tego zakończyć. To jest jak toksyczny związek, od którego się nie
uwolnisz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz bulimię?- Usłyszałam za sobą cichy szept bruneta i
szybko się do niego odwróciłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Podsłuchiwałeś?!- Krzyknęłam i spojrzałam na niego
zaszokowana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie… to znaczy tak.- Westchnął i oblizał usta siadając
obok mnie.- Pomogę ci.- Powiedział i spojrzał na mnie, na co przeszedł mnie
dreszcz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty?- Prychnęłam.- Jedyne, co możesz zrobić to mi
zaszkodzić…- Mruknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale i tak ci pomogę.- Odparł po chwili i spojrzałam na
mnie swoim najseksowniejszym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie musisz.- Odpowiedziałam mu cicho i byłam zszokowana
swoją wypowiedzią. Była ona tak jakby pozwoleniem na to by mi pomógł? Może
potrzebowałam tego?</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale chcę.- Odpowiedział stanowczo i znów spojrzał na mnie.
Zamarłam. Wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki i nic poza nimi się nie
liczyło. Kiwnęłam lekko głową i uśmiechnęłam się do niego.- A poza tym, to może
nam pomóc?- Dodał tajemniczo i przygryzł wargę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nam?- Zapytałam zaciekawiona jego słowami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Moglibyśmy w końcu się pogodzić, Vicks.- Rzucił po chwili,
a po moim ciele przeszły dreszcze, gdy usłyszałam jak nazwał mnie brunet. Vicks.
Mówił tak, gdy się jeszcze przyjaźniliśmy i cholernie mi to schlebiało.
Uwielbiałam, gdy dodawał to słodkie <i>s </i>na
końcu jakieś wyrazu, a najbardziej, gdy dodawał je przy moim imieniu.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, a moje policzki lekko się zaczerwieniły. </div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu chcesz się
godzić?- Zapytałam go, gdy doszłam do siebie, po jego słowach.- To ty któregoś
dnia, o ile się nie mylę, przestałeś się do mnie odzywać.- Wypomniałam mu i
skrzyżowałam ręce na piersiach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, ale chyba najwyższy czas, by w końcu gadać
normalnie, nie sądzisz?- Zapytał, na co pokiwałam twierdząco głową.- Więc to
jest najlepszy moment.- Odparł i wzruszył ramionami. Nie mogłam uwierzyć, że
się na to zgodziłam. W końcu go nienawidzę. To znaczy on myśli, że go
nienawidzę, gdy ja go kocham. Tak, kocham Justina Biebera.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale jak chcesz mi pomóc?- Spojrzałam na niego i wyrwałam
go z jakiś przemyśleń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Znajdę najlepszą klinikę, która zajmuje się tego typu
rzeczami i wyjdziesz z tego. Obiecuję.- Mruknął i po raz kolejny seksownie się
do mnie uśmiechnął, na co przygryzłam wargi. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję.- Wymamrotałam po chwili, an co chłopak jedynie
skinął głową.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będę już iść.- Powiedział i podszedł do drzwi.- Do
zobaczenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Justin?- Zapytałam, gdy ten otworzył drzwi.- Nie mów
nikomu, o mojej chorobie, dobrze?- Chłopak skinął głową i po chwili wyszedł z
mojej sali. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mogłam uwierzyć, w to, co się dzieje. Chyba mu
wybaczyłam, tym co zrobiłam. Zgodziłam się, żeby mi pomógł. Nawet nie wiem
czemu tak postąpiłam. To takie niewiarygodne, że on chce się zmienić, wręcz
nierealne. Ale pomimo tego wszystkiego, miałam nadzieję, że to co od teraz
będzie, zmieni nasze relacje między nami. Chcę by było jak dawniej, a może i
nawet lepiej. Pomimo tego, co robił, to
część mnie cholernie go pragnie, a druga cholernie nienawidzi. Chore, ale
prawdziwe. Chcę, by to co
powiedział mi dzisiaj Justin w kolejnych
dniach okazało się prawdą. I chcę by był ze mną, gdy będę starała się leczyć. I
chcę by mnie wspierał. I chcę, żeby takim był już zawsze, bo takiego go kocham. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i style="font-weight: bold;">Od Autorki:</i><i style="font-size: xx-large; font-weight: bold;"> </i>Rozdział krótki, ale mam nadzieję, ze mi wybaczycie. Trochę pozmieniałam plany, co do opowiadania i zobaczymy jak mi to wyjdzie :) . Trzymajcie kciuki za 7 rozdział, bo nic w nim nie mam :(</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Jakieś pytania, czy coś w tym stylu? Albo po prostu chcecie popisać? Piszcie na GG: 46961546</span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-44608585409698616002013-03-29T14:12:00.000+01:002013-03-29T18:10:05.353+01:00Rozdział Piąty<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">P</span></b>owoli przekręciłam kluczyk od domu w zamku i cicho
otworzyłam główne drzwi. Gołymi stopami dotykałam zimnych paneli, które nie
zdążyły się jeszcze nagrzać się od padających na nie promieni słonecznych przez
do połowy zasłonięte okno. Niemiłosierny ból głowy towarzyszył mi przy każdym
najdrobniejszym ruchu. Zrezygnowana usiadłam pod ścianą do salonu i złapałam
się dłońmi za skronie lekko je przyciskając by uśmierzyć, choć na chwilę
panujący w głowie szum i okropny ból. Oparłam moją, wydającą się cholernie
ciężką głowę o ścianę i zamknęłam oczy delektując się światłem słonecznym,
które z każdą sekundą coraz bardziej rzucało na mnie swoje ciepło. Wysunęłam
obolałe nogi przed siebie, które po chwili również zaczęły dostawać słonecznych
kąpieli. Tkwiłam tak przez pewien czas i starałam się ułożyć całe wczorajsze i
dzisiejsze wydarzenia w jak najbardziej normalną i racjonalną całość. Wciąż
delektowałam się każdym promieniem słonecznym, które choć na kilka sekund
pozwalało zapomnieć o bólu. Normalnie wzięłabym tabletkę, ale nie mam siły, aby
dojść do kanapy, która jest prawie, że obok mnie, a co dopiero do kuchni
znajdującej się po drugiej stronie domu na końcu korytarza. Z każdą chwilą
jednak uświadamiałam sobie, że nigdy nie dowiem się prawdy, co do wczorajszych
wydarzeń. Nawet nie pamiętam imienia chłopaka, który o dziwo dał mi narkotyk.
Moja głowa wciąż pulsowała i z każdą chwilą coraz bardziej chciało mi się spać.
Moje powieki, kilka chwil temu lekkie jak piórka, teraz wydawały się tak samo
ciężkie jak pulsująca coraz mocniej głowa. Byłam tak wykończona, że nie miałam
siły nawet unieść ich w górę, by zobaczyć, która godzina. Podsunęłam nogi pod
brodę, co spowodowało przez chwilę silniejszy ból niż dotychczas, ale po chwili
stopniowo stracił on swoją potęgę. Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka.
Zazwyczaj był cichy, ale ze względu na mój okropny ból głowy czułam się przez
to jakby była na lotnisku, a kilkanaście samolotów miała za chwilę ruszyć.
Powoli i stopniowo unosiłam moje obolałe ciało, aż do momentu, w którym moja
postawa pozwalała na chodzenie. Stabilnie i twardo kładłam stopy na ciepłych
panelach, pamiętając, aby nie zachwiać równowagi, którą o dziwo, udało mi się
utrzymać. Mocno ścisnęłam kluczyk w drzwiach i zaczęłam go przekręcać. Ręka
wciąż trzęsła mi się co powodowało, że moje ruchy były jeszcze wolniejsze.
Dotknęłam gałki i znów użyłam całej mojej siły by ją przekręcić. W drzwiach
widziałam jedynie zamazane postacie, które coś do mnie krzyczały, ale jedyne,
co do mnie docierało to głośne echo półsłówek wypowiedziane przez osoby stojące
w progu. Poczułam nagle, że tracę równowagę, nie czuję nóg, a na końcu ogarnęła
mnie kojąca fala, która uśmierzył ból głowy. Potem pamiętam jedynie ciemność, w
której tkwiłam, aż do momentu, w którym nie czułam już kompletnie nic. Mogłoby
się wydawać, ze już w tej ciemności nic nie czułam, ale potem dopiero
zrozumiałam, co to znaczy „nic nie czuć”. To jest tak jakbyś oddychał, ale nie
czuł powietrza, które napływa do twoich płuc. Wiesz, że bije ci serce, ale nie
słyszysz tego najbardziej słyszalnego czasami dla naszych uszu dźwięku i nie
czujesz poszczególnych uderzeń w klatce piersiowej. Wiesz, że masz puls, bo
przecież żyjesz i myślisz, ale nie czujesz, że krew krąży ci w żyłach. Wiesz,
ze masz otwarte oczy, ale nie widzisz zupełnie nic, nawet tego czarnego koloru.
Ty wiesz, że żyjesz, i ci którzy są obok ciebie też to wiedzą, ale nie ma
dowodu, że funkcjonujesz. Czujesz się związany własnymi myślami, jakby były one
niewidzialnym sznurem. Pomimo tego, że nie widzisz, chociaż masz otwarte oczy,
pomimo tego, że żyjesz chociaż tego nie czujesz to wciąż jednak zdajesz sobie
sprawę, że musisz walczyć, z tą nicością, bo wiesz, że ona coraz bardziej cię
pochłania. I choć nie czujesz ile cię jeszcze zostało, to walczysz, a
przynajmniej domyślasz się, że walczysz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Szybko podbiegłam do dziewczyny i spojrzałam na jej bladą
jak biała ściana twarz i lekko otwarte, powoli tracące swoją różową barwę usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dzwoń na pogotowie!- Krzyknęłam zdruzgotana do blondynki,
która nerwowo patrzyła na to, co dzieje się z Vicky. Trzęsące się dłonie Rose
szybko wybrały numer na pogotowie i po kilkunastu minutach usłyszałyśmy dźwięk
syreny, a potem widzieliśmy jak wynoszą naszą przyjaciółkę na noszach i co chwilę spoglądają na nią nerwowo, tak
jakby zaraz miała umrzeć. Do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili spływały
po moich czerwonych od zdenerwowana polikach. Spojrzałam na brunetkę, która
wciąż stała w tym samym miejscu, gdzie przed chwilą leżała brunetka i płakała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Musimy pojechać do szpitala.- Wydukałam po chwili i objęłam przyjaciółkę ramieniem. Roztrzęsiona
podczas jazdy samochodem wybrałam numer do Maxa i łamiącym się głosem
opowiedziałam mu całe zdarzenie. Do moich oczu, co chwilę napływały nowe ilości
łez, co nieco uniemożliwiało mi prowadzenie samochodu. W końcu dojechaliśmy na
York Dean St. , gdzie znajdował się szpital, do którego trafiła Vicky. Szybko
wybiegłyśmy z samochodu i udaliśmy się do recepcji, aby dowiedzieć się, gdzie
znajduje się nasza przyjaciółka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Panie do kogo?- Zapytała nieco piskliwym głosem kobieta z
siwymi już gdzieniegdzie włosami poprawiając swoje okulary na nosie i
jednocześnie mierząc nas obie wzrokiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Sophie Shelley.- Powiedziałam stanowczo i spojrzałam na
kobietę lekko proszącym i zdenerwowanym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Rodzina?- Zapytała podejrzliwe kobieta i zaczęła pisać coś
w komputerze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak.- Skłamałam.- Jesteśmy… siostrami.- Dodałam i nerwowo
przygryzłam wargę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Sala 182, na drugim piętrze.- Powiedziała po chwili
namysłu kobieta i znów wróciła do pisania czegoś na komputerze. Powolnym
korkiem udałyśmy się do windy i wcisnęłyśmy guzik z numerem 2. We wnętrzu
słychać było muzykę, jak w niejednym supermarkecie. W duchu zaśmiałam się, na
myśl o osobach, które jadą na operację i podczas jazdy windą muszą wysłuchiwać
beznadziejnych piosenek, które ani trochę pewnie im nie pomagają. Wyszłyśmy z
pomieszczenia i zaczęliśmy rozglądać się na numerem sali. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- 180, 181… - Mówiłam pod nosem.- Jest!- Krzyknęłam do
blondynki, która była na końcu szpitalnego korytarza i pociągnęłam za klamkę
wchodząc do Sali, gdzie była jedynie
pielęgniarka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Gdzie Vicky?- Odezwała się po raz pierwszy od tamtego
wydarzenia blondynka. Kobieta po trzydziestce spojrzała na nas pytającym
wzrokiem i uniosła brew.- To znaczy, Sophie Shelley?- Dodała po chwili namysłu,
kiedy zorientowała się, że w szpitalach używa się prawdziwych imion.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ma płukanie żołądka.- Odpowiedziała nam kobieta i wyszła
zostawiając nas same w sali naszej przyjaciółki. Tak bardzo żałuję, że nie
poszłam z nią wczoraj do domu, i że nie dopilnowałam jej. Nawet nie wiem co się
stało i jak to się stało. Czy to możliwe, że chciała się otruć? Czuję się
okropnie, z myślą, że nie zauważyłam jej problemów. Do moich oczu po raz
kolejny zaczęły napływać łzy, tak samo było u Rose, która pewnie też obwiniała
się za tą całą sytuację. Usiadłyśmy na dwóch krzesłach, niedaleko szpitalnego
łóżka i w kompletnej ciszy wyczekiwaliśmy brunetki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Powoli zaczęłam czuć pulsującą krew, i moment przy
wypełnianiu płuc powietrzem. Czułam się jakby ożyła na nowo, tyle, że wciąż nic
nie widziałam, albo i też nie chciałam zobaczyć. Odetchnęłam z ulgą, że nie czuje bólu, a moja głowa znów
jest lekka, tak jak zwykle. Do moich uszu docierały pojedyncze dźwięki. W końcu
podniosłam moje powieki, a moim oczom ukazało się jaskrawe światło, z którym po
chwili zaczęłam się oswajać. Powoli wyodrębniały mi się poszczególne meble,
kolor ścian, a postacie, które były wokół mnie z sekundy na sekundę stawały się
coraz ostrzejsze. Szybko zamrugałam powiekami, a otaczająca mnie rzeczywistość
jeszcze bardziej się wyostrzyła. Pomimo tego, że znów funkcjonuje, to w mojej
psychice pojawia się uczucie niepewności tego kim jestem, i co tu robię.
Podobne uczucie, do tego przy narodzinach, tyle, że teraz mam pełną świadomość
i umiem sobie poradzić w życiu. Rozglądałam się nerwowo po całej sali i na
dłużej zatrzymywałam wzrok na osobach siedzących wokół łóżka. Każdemu przeznaczałam
kilka dobrych minut by dokładnie przyjrzeć się im się z nadzieją, że odzyskam
dzięki temu pamięć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Gdzie ja… jestem?- Wydukałam po chwili zachrypniętym i
cichym głosem, wciąż rozglądając się po sali. Ściany było jasno miętowe, a
niewielkie szafki, które były pod ścianą nad dużym oknem- białe. Wokół unosił
się specyficzny szpitalny zapach, który sprawiał mi dyskomfort. Nigdy nie
lubiłam takiego zapachu. Był on mieszaniną śmierci, nadziei, łez i odrobiną
podupadającej radości. Pewnie gdyby nie ten zapach, szpital zupełnie inaczej
odbierany byłby przeze mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- W szpitalu.- Odpowiedział lekarz, który ubrany był w biały
fartuch, spod którego widać było błękitną koszulę zapiętą na wszystkie guziki i
czarne spodnie z materiału przewiązane również czarnym paskiem. Poprawił
okulary na swoim nosie i spojrzał na kartę trzymaną w ręku.- Panna Sophie
Shelley, nieprawdaż?- Jego wzrok skierował się w moją stroną z pytającą, a
jednocześnie znudzoną miną. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ja… nie wiem.- Odparłam po chwili namysłu.- Nic nie
pamiętam.- Przełknęłam głośno ślinę i nerwowo przeczesałam moje włosy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Mhm.- Tylko tyle powiedział lekarz, który zajmował się mną
i spojrzał na grupkę ludzi, którzy okrążyli moje łóżko.- Prosiłbym o wyjście.-
Rzekł stanowczo, a bodajże szóstka osób opuściła moją salę, a drzwi cicho
zamknęły się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ona nic nie
pamięta?- Zapytałem lekarza prowadzącego i spojrzałem na niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jest Pan jej
rodziną?- Spojrzał na mnie i poprawił okulary.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie, ale…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie ma żadnego, ale. Udzielamy informacji tylko rodzinie.-
Powiedział podkreślając przedostatnie słowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jestem jej siostrą.- Wypaliła po chwili Diana i wstała z
krzesła, które znajdowało się pod zasłoniętym oknem, do jej sali.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- W takim razie, zapraszam do mojego gabinetu.- Odpowiedział
lekko zmieszany lekarz i po chwili wraz z Dianą zniknęli za drzwiami do
gabinetu Pana Moliére. Usiadłem obok płaczącej Rose, którą pocieszał Ryan i
schowałem twarz w dłonie. Czuję się winny za to całe zajście, bo jest ono przez
mojego kuzyna. To na pewno przez ta pigułkę gwałtu, którą jej podał. Gdyby on
się tu teraz pojawił, już pewnie by nie żył. Obok mnie usiadła Diana, która z
płaczem wyszła z gabinetu ordynatora i przytuliła się w moje ramię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- I co?- Spojrzałem na nią, gdy ta nieco się uspokoiła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ktoś musiał dać jej tabletkę gwałtu i jeszcze jakieś dwa
narkotyki, których lekarze jeszcze nie zidentyfikowali. Coś spowodowało, że te
trzy substancje złączyły się w jedną. Lekarz mówi, że jest to wynikiem jakieś
nerwowej sytuacji, bardzo nerwowej. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze
alkohol, który tylko podwoił skutki.- Wiedziałem, że to jest związane z
pigułką, co również wiąże się ze mną, ale rodziny się nie wybiera.- Organizm
Vicky bardzo szybko się osłabił i w momencie, w którym straciła przytomność
upadła na ziemię. Najdrobniejszy w tedy wstrząs mógł spowodować w jej głowie
nieodwracalne skutki, ale na nasze szczęście jest to tylko chwilowa amnezja.-
Dokończyła i znów zaczęła płakać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Czyli ona nic nie pamięta?- Spojrzałem na nią, na co
twierdząco pokiwała głową i znów się do mnie przytuliła.- Ile będzie trwać?-
Zapytałem po chwili.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Powinno od kilka godzin do dwóch dni.- Powiedziała i
pociągnęła nosem.- Jednak jeśli nie odzyska pamięci w tym czasie, będzie to
oznaczało, że to amnezja afektywna.- Spojrzała na nas i po chwili wyjaśniła.-
Całkowity brak pamięci, tak jakby się urodziła dopiero.- Dodała i wytarła łzy
ze swoich polików. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Możecie odwiedzić chorą, ale pojedynczo.- Wymamrotał
lekarz i udał się do innej sali. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Mogę wejść pierwsza?- Zapytała Rose i spojrzała na nas, na
co twierdząco pokiwaliśmy głową. Dziewczyna wstała i powoli pociągnęła za
klamkę i po chwili znikła w sali, gdzie znajduje się Vicky.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, gdy zobaczyłam ją
leżącą na szpitalnym łóżku, ale starałam się ukryć mój smutek i lekko
uśmiechnęłam się siadając na białym krześle koło jej łóżka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Cześć.- Powiedziałam cicho, na co wzrok dziewczyny
przeniósł się na mnie.- Jestem Rose.- Przedstawiłam się jej, na co tylko
uśmiechnęła się wymownie.- Przyjaźnimy się od 10 lat i od roku mieszkamy
razem.- Dodałam i zatrzymałam się, bo nie wiedziałam co mam jej dalej
powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jesteśmy… razem?- Zapytała Vicky i zdziwiona spojrzała na
mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie, jesteśmy przyjaciółkami.- Odpowiedziałam jej, po tym
jak uspokoiłam mój śmiech.- Mieszka z nami także Diana.- Dodałam.- Czy ona też
może wejść?- Spojrzałam na nią i czekałam na twierdzącą odpowiedź. Dziewczyna
po chwili wydukała z siebie ciche, ale słyszalne „tak”. Wyszłam, więc z sali i
poprosiła Dianę by weszła, na co ta od razu się rozpromieniła.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Cześć.- Powiedziała i usiadła po drugiej stronie
szpitalnego łóżka.- Diana.- Dodała i uśmiechnęła się w stronę Vicky.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Też bym się przedstawiła, ale kompletnie nie wiem kim
jestem.- Wymamrotała po chwili, a do jej oczu momentalnie napłynęły łzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dziewczyny były naprawdę sympatyczne, ale widać było w ich
oczach smutek i ogromne zdenerwowanie. Rose była miłą i chyba zawsze
uśmiechniętą blondynką, natomiast Diana była czarnowłosą silną kobietą, która
dałaby sobie radę w życiu bez niczyjej pomocy. Powoli do mojej sali zaczęli
wchodzić również inni, to znaczy: Max, który był chłopakiem Diany, a
jednocześnie wysportowanym brunetem o dużych oczach i nieco zimnym spojrzeniu,
Mike, który jak się dowiedziałam jest gejem i wciąż szuka tego jedynego, tak jak
zresztą i ja, Ryan- chłopak Rose, który bardzo do niej pasował, choćby ze
względu na jego potulny charakter i ciepłe rysy twarzy, no i na samym końcu
wszedł do mojej sali, moim zdaniem cholernie seksowny brunet o imieniu Justin,
który wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku i co chwilę obdarzał mnie swoimi
uśmiechami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To co chcesz wiedzieć?- Spojrzał na mnie
najprawdopodobniej Mike i zajął miejsce koło seksownego brunet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jak się nazywam.- Zaśmiałam się i czekałam na odpowiedź.-
Najlepiej streśćcie mi całe moje życie.- Mruknęłam lekko poirytowana brakiem
mojej tożsamości. Dowiedziałam się, że nazywam się Sophie, ale wolę używać
skrótu od mojego drugiego imienia, czyli Vicky. Moi rodzice rok temu się
rozwiedli, a ja przez to przeprowadziłam się do moich przyjaciółek- Diany i
Rose. Lubię imprezować i po alkoholu robię różne głupie rzeczy, typu: striptiz
na jednej z ulicznych latarni, lub podchodzenie do byle jakiego chłopaka i
naleganie na sex. Od września będę w klasie maturalnej, a moim marzeniem jest
dostać się na uczelnie w Stanford. Na razie nie mam jakiś poważnych planów na
życie, ale dowiedziałam się, że w wieku 16 lat miałam sesję zdjęciową i poszłam
na jednym z wybiegów. Z zaciekawieniem słuchałam historii o moim życiu, ale
pomimo godzinnej opowieści moja pamięć wciąż nic nie wiedziała. Zdołałam
zapamiętać jedynie moje przezwisko i imiona moich przyjaciół.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Proszę o wyjście.- Do sali weszła pielęgniarka, na co moi
znajomi opuścili pomieszczenie, gdzie się znajdowałam. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Przepraszam?- Zapytałam na co brunetka po trzydziestym
roku życia odwróciła się do mnie i przestała pisać coś na kartce.- Co mi jest?-
Spojrzałam na nią, na co kobieto trochę się zdenerwowała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ma pani tylko amnezję.- Dodała po chwili i wyszła, po czym
moi znajomi znów weszli do sali. Spędziliśmy czas na opowiadaniu zdarzeń z
przeszłości i z każdą chwilą dowiadywałam się coraz więcej o sobie, jednak po
chwili zapominałam o tym, co mnie bardzo niepokoiło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: 16pt; line-height: 115%;">2 dni później<i><o:p></o:p></i></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-size: 16.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Obudziłam się po raz kolejny w tym samym pomieszczeniu w
zupełnej ciszy. Moje łóżko było naprzeciwko dużego okna na szpitalny korytarz,
więc z łatwością mogłam traktować je jako telewizor, w którym ciągle coś się
dzieje i nie ma reklam. Spojrzałam na zegarek nad drzwiami i wyczekiwałam, aż
przyjdzie lekarz prowadzący i wypisze mnie ze szpitala. Powoli docierały do
mnie niektóre fakty i z łatwością zapamiętywałam fragmenty z mojego życia. Z
opowieści znajomych dużo więcej wiedziałam niż wcześniej, jednak i tak byłam
nie do końca świadoma całej zaistniałej sytuacji. Usłyszałam ciche pukanie do
drzwi, a chwilę po tym pojawił się w nich seksowny brunet jak zwykle z
uśmiechem na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Cześć.- Powiedział wesoło i zajął miejsce na krześle koło
mojego szpitalnego łóżka. Nie odpowiedziałam mu, tylko cały czas wpatrywałam
się w jego duże i głębokie oczy. Jak zwykle jego włosy były ułożone w idealny
chaos, a usta otwarte do połowy kusiły z każdą chwilą. Chłopak był dla mnie
wciąż zagadką, bo tylko o nim nic nie mogłam sobie przypomnieć. Czułam w głębi,
że jest on kimś ważnym, bo tylko z jego wizyt cieszę się jak małe dziecko,
które dostało cukierka. Ta myśl wciąż była pierwszą i ostatnią każdego dnia.
Chciałam go pamiętać, bo może był kimś ważnym? Kimś cholernie ważnym, kto
mógłby wszystko przywrócić do normy. Chciałabym któregoś dnia obudzić się i
wiedzieć o nim wszystko, a przede wszystkim wiedzieć o nas wszystko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Hej.- Odpowiedziałam mu i również zaszczyciłam go
uśmiechem. Trwaliśmy tak w kilkuminutowej ciszy, która w ogóle nie była
krępująca.- Przepraszam, że przeze mnie nie pojedziemy do Paryża.- Wypaliłam po
chwili i mimowolnie znów się uśmiechnęłam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Daj już z tym spokój.- Odparł chłopak.- Ważne, że wracasz
do siebie.- Dodał.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Justin, bo ja wciąż się zastanawiam, co było między nami
przed tym całym wypadkiem.- Wydukałam niepewnie i spojrzałam wprost w oczy
bruneta.- Jak przychodzisz i uśmiechasz się do mnie, to czuję się w tedy
inaczej niż jak robi to Rose, czy Diana. Wypełniasz tak jakby pustkę w sercu..-
Dodałam i lekko zawstydziłam się na myśl o tym co właśnie powiedziałam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć wszystko?- Zapytał po
chwili pewnym tonem i ewidentnie stał się bardziej zdenerwowany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak.- Odrzekłam mu stanowczo i przeniosłam się do pozycji
siedzącej, tak, że siedziałam teraz naprzeciwko niego i tych jego oczu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Od Autorki: </i>Rozdział najbliższy memu sercu i moim zdaniem bezkonkurencyjny z resztą. Chyba powoli łapie ten dryg do pisania, po przerwie. Dziękuję za każdy miły komentarz, polecenie etc. :) Bardzo miłe jest to, że dzięki wam znów chcę pisać. Na początku myślałam, że to się nie uda, ale teraz wierzę, że chyba dam radę. Rozdział Szósty już w połowie napisany i trzymajcie kciuki za drugą połowę.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="https://twitter.com/dajen_pr" target="_blank">TWITTER .</a></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-9380251206345082492013-03-28T11:14:00.001+01:002013-03-29T14:12:43.543+01:00Rozdział Czwarty<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: large;"><b>P</b></span>o kilku chwilach przemyśleń
wstałam z łóżka i podeszłam do mojej garderoby. Wybrałam pierwsze lepsze
<a href="http://s6.ifotos.pl/img/stylizacj_npxrehn.png" target="_blank">ubrania</a>, które wpadły mi w oczy i ruszyłam w stronę łazienki. Odkręciłam letnią
wodę, która zaraz po chwili obmywała moje spięte ciało. Wsmarowałam w siebie
balsam, a moje mokre włosy wysuszyłam. Zaczesałam grzywkę do tyłu i zaczęłam
robić sobie makijaż. Ubrałam się w wcześniej przygotowany zestaw i zeszłam na
dół, gdzie Diana i Rose oglądały jakiś film na DVD. Dosiadłam się do nich i
również zaczęłam oglądać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może pójdziemy na plaże?- Zapytała Diana i spojrzała na
nas. Obie twierdząco pokiwaliśmy głową i znów zaczęliśmy oglądać film.
Widziałam ten film chyba z trzysta razy, ale wciąż mi się nie nudził. Można
było go zaliczyć do moich filmowych klasyków, na które zawsze znajdę czas.</div>
<div class="MsoNormal">
- To zbieramy się.- Powiedziałam, gdy film dobiegł końca. Znów <a href="http://s6.ifotos.pl/img/capture-2_npxrerh.png" target="_blank">przebrałam się</a>, a do
torby włożyłam ręcznik, okulary, ipada i krem z filtrem. Zeszłam na dół, gdzie
czekały już na mnie dziewczyny i wspólnie na piechotę udałyśmy się w stronę
plaży.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ryan zamówił już bilety, mają przyjść jutro.- Powiedziała
Diana.- Nie mogę uwierzyć, że za cztery dni będziemy w Paryżu!- Krzyknęła i
zaśmiała się widząc miny przechodniów skierowane w jej stronę.</div>
<div class="MsoNormal">
- No ja też.- Mruknęłam z lekką niechęcią na myśl o tym, że
spędzę miesiąc w towarzystwie Biebera. Rozłożyłyśmy ręczniki na piasku i
rozebrałyśmy się do stroi kąpielowych, które mieliśmy pod ubraniami.
Posmarowałam moje ciało kremem i ułożyłam się na wcześniej rozłożonym ręczniku
zakładając przy tym okulary słoneczne.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu nam nie powiedziałaś, że całowałaś się z Jusem?-
Zapytała po kilkuminutowej ciszy Diana. Udałam, że nie usłyszałam tego pytania
i zaczęłam nucić piosenkę, ale dziewczyna znów ponowiła pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma się czym chwalić.- Odburknęłam i przeniosłam się do
pozycji siedzącej.- To była najgorsza rzecz w moim życiu i nie chcę do nie już
nigdy wracać.- Skłamałam i znów położyłam się na ręczniku, tyle, że tym razem
do moich uszu włożyłam słuchawki, w
których leciały piosenki. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Ejj, tam są dziewczyny!- Krzyknął Mike i wskazał palcem na
trzy leżące na piasku i opalające się dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pełno tu dziewczyn idioto.- Powiedziałam i walnąłem się z
otwartej dłoni w czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale tam są nasze dziewczyny.- Powiedział, na co uniosłem
pytająco brew, bo nie wiedziałem co się kryje pod słowem <i>nasze.</i>- No Vicky, Diana i Rose.- Dodał, gdy zobaczył moją minę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrobimy im niespodziankę, chodźmy!- Krzyknąłem i
ruszyliśmy w stronę naszych przyjaciółek. Bez chwili namysłu cała nasza trójka
przerzuciła dziewczyny przez ramię, które spanikowane nie wiedziały co się
dzieje zaczęły drzeć się na całą plażę. Gdy wbiegliśmy do wody wrzuciliśmy je
do niej, w tedy jeszcze nie obawialiśmy się o swoje życia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kretyn!- Usłyszałem krzyk Diany i Rose, które biegły za
Maxem i Ryanem. W duchu zaśmiałem się, ale potem spanikowałem, bo nigdzie nie
widziałem Vicky.</div>
<div class="MsoNormal">
- Vicky?!- Krzyknąłem pytająco i zacząłem rozglądać się po
całej plaży w celu odnalezienia brunetki. W którymś momencie poczułem silne
szarpnięcie za nogę i wpadłem do wody. </div>
<div class="MsoNormal">
- Debil!- Krzyknęła i wynurzyła się głową na powierzchnię
wody.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wystraszyłaś mnie.- Powiedziałem i podpłynąłem do niej.-
Czemu nie wyszłaś jak one, tylko starałaś się mnie doprowadzić do ataku serca?-
Zapytałem i spojrzałem na nią.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ataku serca?- Prychnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- No tak.- Odpowiedziałem jej.- Mogło coś ci się stać i w
tedy…- Przypłynąłem jeszcze bliżej niej.- Już nigdy bym nie pocałował tych
ust.- Mruknąłem do jej ucha i oblizałem wargi. Vicky spojrzała na mnie spod
byka i wyszła z wody- najprawdopodobniej znów się obraziła. Udałem się za nią,
gdzie była już cała reszta. Rose kłóciła się z Maxem, a Diana i Ryan
najnormalniej w świecie śmiali się z zaistniałej sytuacji. Tylko ja i Vicky nie
odzywaliśmy się, aż do końca powrotu z plaży.</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz zamiar zacząć ze mną rozmawiać?- Podbiegłem do niej,
gdy samotnie wracała do domu, bo dziewczyny postanowiły, że prześpią się
dzisiaj u Ryana i Maxa. </div>
<div class="MsoNormal">
- Miałeś zapomnieć o tamtym… wydarzeniu.- Powiedziała cicho
i przystanęła odwracając się do mnie przodem. Na jej twarzy malowało się
rozgoryczenie i złość, które tak strasznie mi się w niej podobały.- A ty ciągle
o nim mi przypominasz.- Dodała z wyrzutem.- Nie chcę tego pamiętać, rozumiesz?!
To była najgorsza rzecz w moim życiu!- Krzyknęła, a do jej oczu napływały łzy.
Nagle zrobiło mi się cholernie przykro. Dziewczyna, którą kocham właśnie
powiedziała mi, że ten pocałunek nic dla niej nie znaczył. W tym momencie
czułem się jak śmieć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam.- Tylko tyle zdołałem z siebie wydusić po jej
słowach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zawsze to robisz, a potem znowu robisz coś głupiego i tak
w kółko.- Odezwała się.- Mam już dość ciebie i twoich ciągłych przeprosin!-
Wykrzyczała i pobiegła do domu. Stałem
sam jak kołek na środku ulicy i wciąż patrzyłem w to miejsce, gdzie jeszcze przed
chwilą stała Vicky. Do moich oczu napływały łzy. Byłem wściekły na siebie, że
doprowadziłem do czegoś takiego. Mogłem od razu powiedzieć jej co czuję trzy
lata temu, ale nie- musiałem jak zwykle zachować się jak skończony dupek.
Miałem szansę i ją spieprzyłem. Teraz nie jestem pewien, czy ona pojedzie do
Paryża i czy powiem co do niej czuję.
Ruszyłem powolnym krokiem w stronę mojego domu i po dwudziestu minutach
byłem już na miejscu. Wszedłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko
zbijając przy tym zdjęcie z jakąś ramką. Przetarłem oczy i usiadłem na skraju
łóżka. Spojrzałem na ścianę ze zdjęciami. Mieliśmy w tedy czternaście lat,
byliśmy szczęśliwy , a niespełna rok potem ja wszystko zepsułem. Teraz zbiegiem
czasu zastanawiam się jak mogłem być tak beznadziejny i głupi. Jakbym się nie bał dziś mógłbym mieć wszystko,
a nie nic. Mógłbym się budzić przy niej, a nie sam. Mógłbym tak wiele, bo to
ona dodawałaby mi wiary, nadziei i chęci. Mogłaby mnie kochać, a nie
nienawidzić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
Trzasnęłam głośno głównymi drzwiami
i oparłam się o nie, a następnie sunęłam się po nich i bezwładnie usiadłam na
zimnej podłodze zasłaniając twarz dłońmi. Po prostu się rozpłakałam, bo to
wszystko wróciło szybciej niż myślałam. Znowu mam przed oczami te sceny z nim w
roli głównej, które nigdy się nie spełnią. A wiecie czemu? Bo jestem
beznadziejna i nie warta jego uczuć. Zapewne sama przyczyniłam się do tego, że
teraz mnie nienawidzi przez własną głupotę. Zastanawiam się tylko co zrobiłam
źle? Pewnie wszystko. Zawsze wszystko spieprzę. Pewnie wiecie lub wyobrażacie
sobie jakie uczucia targają człowiekiem, gdy kocha. Jest w tedy gotowy do
wszystkiego. A wiecie jakie uczucia targają osobą, która kocha, ale bez
wzajemności? To ogromny ból psychiczny. Do połowy puste serce, którego nic nie
może zapełnić i to uczucie, że ta osoba mogłaby być teraz koło ciebie. Każdy
twój dzień nigdy nie jest szczęśliwy, bo brakuje tej osoby. Każda twoja noc nie
jest do końca przespana, bo w twoich myślach wciąż on jest i nie możesz zasnąć.
Każdy twój poranek nie jest do końca wymarzony, bo nie widzisz jego twarzy na
powitanie. To jest tak jakbyś urodził się do połowy. I dopiero w tedy
uświadamiasz sobie, że jesteś gotowy do wszystkiego, bo nie masz nic i nic nie
możesz stracić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
Podniosłam się i udałam się schodami
w górę, które prowadziły do mojego pokoju. Weszłam do niego kolejny raz głośno
trzaskając drzwiami i usiadłam do biurka. Włączyłam laptopa i sprawdziłam
Twittera. Dostałam linka do jakiegoś profilu, w który kliknęłam i przeczytałam
pierwszego tweeta sprzed dwóch godzin.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Impreza na plaży.- Powiedziałam
sama do siebie i uśmiechnęłam się mimowolnie.- W końcu i tak miałam zamiar
zapomnieć z dzisiejszego dnia wszystko, co mnie spotkało.- Wyłączyłam laptopa i
udałam się do garderoby by znaleźć jakieś <a href="http://s4.ifotos.pl/img/stylizacj_npxrewh.png" target="_blank">ciuchy</a> na dzisiejszą imprezę
organizowaną przez jakiegoś Davida. Po
kilku chwilach udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i zaczęłam
prostować moje lekko podkręcone włosy. Przeciągnęłam dłonią po grzywce, tak że
w idealnym nieładzie rozprowadzała się po mojej głowie. Wzięłam do dłoni lakier
do włosów i spryskałam sobie wcześniej ułożoną grzywkę i resztę włosów by nie
puszyły się przez dzisiejszy wieczór. Zrobiłam makijaż opierający się na pudrze
i mocno wytuszowanych rzęsach. Lekko maznęłam błyszczykiem moje usta i zaczęłam
zakładać na siebie wcześniej wybrane ciuchy. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyszłam z
łazienki. Wzięłam telefon do ręki i przejechałam palcem po dotykowym ekranie w
celu sprawdzenia godziny. Dochodziła osiemnasta, więc postanowiłam, że to
odpowiednia pora by udać się na plażę, gdzie pewnie niektórzy już świetnie się
bawili. Zamknęłam dom, a kluczyk włożyłam pod wycieraczkę. Powolnym krokiem
udałam się w stronę mojego celu i po dwudziestu paru minutach byłam na miejscu.
Ściągnęłam buty i ułożyłam je na piasku nie przejmując się tym, że już potem
ich nie zobaczę. Udałam się w stronę baru, gdzie zamówiłam jakiegoś drinka,
którego po chwili szybko wypiłam. Odeszłam od baru i udałam się na środek
plaży, gdzie po chwili zaczęłam tańczyć z każdym napotkanym facetem. Mijały
godziny, a ja powoli stawałam się coraz bardziej upita.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Hej.- Usłyszałam za sobą i
powoli odwróciłam się, a by nie przewrócić się. Moim oczom ukazał się blondyn o
dużych niebieski oczach i z uśmiechem na twarzy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Cześć.- Odpowiedziałam mu i
uśmiechnęłam się lekko do niego robiąc krok w przód.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Jestem Ethan.- Przedstawił się
chłopak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Vicky.- Odpowiedziałam mu lekko
zakłopotana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Jesteś tu sama?- Zapytał po
chwili</div>
<div class="MsoNormal">
.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- No tak.- Zaśmiałam się cicho i
przygryzłam dolną wargę, na co oczy chłopaka skierowały się na moje usta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Taka piękna dziewczyna nie
powinna przychodzić sama na takie imprezy.- Wymruczał i do ucha i objął w
pasie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Dlaczego?- Zapytałam i lekko się
od niego odsunęłam. Chłopak jedynie się zaśmiał i odszedł zostawiając mnie samą
na środku plaży. Przeczesałam ręką moją rozwaloną już grzywkę i udałam się do
baru, gdzie zamówiłam drinka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Vicky?- Zapytał mnie barman na
co pokiwałam twierdząco głową.- Pewien chłopak postawił pani drinka.-
Powiedział umięśniony brunet i wskazał palcem na blondyna, z którym kilkanaście
minut temu rozmawiałam. Spojrzałam na chłopaka i lekko uśmiechnęłam się do
niego. Wzięłam drinka do dłoni i szybko go wypiłam. W tym momencie podszedł do
mnie Ethan i objął mnie w pasie od tyłu ciągnąc na środek plaży. W głowie
zaczęło mi wirować, a wszystko wyglądało jakby było w zwolnionym tempie.
Pamiętam jeszcze pocałunek, a potem tylko ciemność…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
Leżałem na łóżku i oglądałem jakiś
film na laptopie, który kompletnie mnie nie interesował, ale nie miałem nic
lepszego do roboty. Usłyszałem głośne trzaśniecie drzwiami, które świadczyło o
tym, że mój kuzyn wrócił z imprezy pewnie z jakąś laską. Ethan jest moim o dwa
lata starszym kuzynem, który przyjeżdża czasami do mnie na weekendy, albo na wakacje
na kilka dni. Nie traktuje go jako kuzyna, ale raczej jako dobrego kumpla, więc
zazwyczaj nie mówię, ze jest członkiem rodziny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Justin.- Drzwi do mojego pokoju
otworzyły się, a w nich stanął zalany Ethan.- Masz pożyczyć gumki?- Spytał, na
co zaśmiałem się i podszedłem do moich spodni, które leżały na podłodze. Z tylnej kieszeni wyciągnąłem paczkę kondomów i rzuciłem ją kuzynowi.- Dzięki
młody, zawsze mogę na ciebie liczyć.- Odparł i wyszedł z mojego pokoju.
Zastanawiałem się kto jest tą dzisiejszą dziewczynę. Zazwyczaj nie interesuje
się tym, ale coś w środku mnie każe ,mi tam zejść i dowiedzieć się kim ona
jest. Jej śmiech wydawał mi się cholernie znajomy, więc tym bardziej chciałem
ją poznać. Po cichu wyszedłem z pokoju i udałem się do salonu, gdzie zastałem
ową brunetkę i go na kanapie namiętnie się całujących. Nie widziałem jej
twarzy, ale włosy, które opadały na oparcie kanapy były takie znajome. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Vicky?!- Krzyknąłem po chwili,
gdy uświadomiłem z kim miał zamiar przespać się mój kuzyn. Oboje na moje słowa
odsunęli się od siebie i spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem. Moje oczy
skierowane były na brunetkę, która ewidentnie coś brała.- Co ty jej kurwa
dałeś?!- Krzyknąłem do Ethana i podszedłem do niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Wyluzuj, tylko niewielką
tableteczkę.- Odpowiedział i zaśmiał mi się twarz. Złość zagotowała się we mnie
i z całej siły uderzyłem go w twarz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Nigdy kurwa więcej nie pokazuj
mi się na oczy!- Wykrzyczałem i kolejny raz uderzyłem go. Nie mogłem uwierzyć,
że był gotowy do czegoś takiego. Dobrze wiedział, że jestem zakochany w Vicky,
a jednak zrobił coś tak okropnego. Wziąłem dziewczynę na ręce, która
zachowywała się jeszcze gorzej niż zazwyczaj po alkoholu. Posadziłem ją na
łóżku i zamknąłem drzwi do pokoju na klucz. Wygrzebałem z szafy jakąś koszulkę,
którą położyłem obok Vicky. Ściągnąłem z niej ubrania prócz bielizny i
założyłem jej jedną z moich wcześniej wyciągniętych koszulek. Brunetka
poprawiła swoje włosy, a następnie utkwiła wzrok we mnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Połóż się.- Powiedziałem jej, na
co przybrała dziwny wyraz twarzy i po chwili kładła się na moje łóżko
przykrywając się szczelnie kołdrą. Bez namysłu położyłem się koło niej i
wtuliłem się w jej ciepłe ciało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Justin.- Usłyszałem po chwili
moje imię wypowiedziane z jej ust na co mimowolnie uśmiechnąłem się. – Kocham
cię.- Powiedziała cicho śmiejąc się i odwróciła się do mnie przodem. Cały czas
analizowałem wcześniej wypowiedziane przez nią słowa nie mogąc uwierzyć, że
właśnie powiedziała, że mnie kocha? W moim brzuchu stado motyli zaczęło
wirować, a ja coraz częściej powtarzałem sobie w myślach to co przed chwilą
powiedziała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
Przetarłam moje oczy i otworzyłem
je. Ukazał mi się kompletnie nieznajomy pokój, który po chwili obserwacji
wydawał się znajomi. W głowie wciąż mi wirowało, tyle, że bardziej niż zwykle,
a moja pamięć jeszcze bardziej szwankowała. Pamiętam jedynie moment wybierania ciuchów
na imprezę i to tak jakby przez mgłę. Poczułam zaciśnięcie się czyjeś obcej
ręki na moim brzuchu. Szybko odwróciłam głowę w przeciwną stronę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Aaaaa!- Krzyknęłam i szybko
wstałam z łóżka budząc przy tym śpiącego bruneta.- Co ja tu robię?!- Znów
krzyknęłam i spojrzałam lekko wystraszona na chłopaka. On z przerażeniem
spojrzał na mnie i nerwowo się uśmiechnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Bo…- Zaczął, ale po chwili
przerwał.- A uwierzysz mi, jeśli powiem ci, że mój kuzyn dał ci tabletkę gwałtu
i chciał cię przelecieć, ale ja uratowałem cię od tego incydentu i położyłem do
mojego łóżka?- Zapytał szybko i uniósł brew pytająco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Jaki kuzyn?- Spojrzałam na
niego.- Ja… nic nie pamiętam.- Wymamrotałam i usiadłam na skraju łóżka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Ethan, mój kuzyn. Wczoraj
poszłaś na imprezę, która była na plaży. Poznałaś tam mojego kuzyna, który dał
ci tabletkę gwałtu, po której nic nie pamiętasz.- Wyjaśniłem jej i spojrzałem
na nią. Zrobiło mi się jej cholernie przykro, kiedy widziałem, że łzy napływają
jej do oczu. Nerwowo przeczesała swoje włosy i bez słowa wyszła z mojego
pokoju. Poszedłem za nią i zatrzymałem ją, gdy chciała pukać do pokoju
gościnnego, w którym przebywał blondyn. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Co ty robisz?- Spojrzałem na
nią.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Chcę się dowiedzieć, czy nie
kłamiesz.- Wysyczała i weszła do pokoju. Po chwili z niego dochodziły głośne
krzyki, więc bez namysłu wszedłem tam i podbiegłem do Ethana, który trzymał
Vicky za nadgarstki i coś do niej syczał. Po raz kolejny uderzyłem chłopaka w
twarz i pociągnąłem za sobą brunetkę, która była roztrzęsiona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Wypierdalaj!- Krzyknąłem do
chłopaka, a następnie przez okno wyrzuciłem jego ciuchy i walizkę. Blondyn
syknął coś nie zrozumiałego do uchu Vicky, na co dziewczyna jeszcze bardziej
się wystraszyła i mocniej ścisnęła moją rękę. Wyszedł z domu głośno trzaskając
drzwiami i przez chwilę pod oknem do pokoju gościnnego słychać było
przekleństwa skierowane w moją stronę, a następnie pisk opon. Przytuliłem do
siebie dziewczynę i starałem się uspokoić jej szloch. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Shhh…- Gładziłem ją po włosach i
uświadomiłem sobie, co powiedziała wczoraj. Przełknąłem głośno ślinę, i jeszcze
mocniej wtuliłem dziewczynę w moje ciało. Tak bardzo chciałem by to powtórzyło,
ale teraz, kiedy jest trzeźwa i nie pod wpływem narkotyków. <i>Kogo ja oszukuje? Przecież ona mnie nie
kocha. </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
- Justin.- Usłyszałem po chwili i
wypuściłem dziewczynę z uścisku.- Ja będę już szła.- Wymamrotała i wyszła z
pokoju gościnnego do mojego, w którym przebrała się w jej ciuchy i wyszła z
mojego domu bez pożegnania. Stałem na
środku pokoju i wciąż myślami powracałem do wczorajszej sceny, kiedy mówiła mi,
że mnie kocha. Tak bardzo chcę by to okazało się prawdą…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Od Autorki: </i>Czy mi się podoba? Na serio, sama nie wiem. Miałam to inaczej opisać, ale wyszło tak jak zwykle (?). Musicie mi wybaczyć to, że na razie piszę tak, ale miałam ponad pół roku przerwy od pisania i znów muszę się z tym oswoić. Obiecuję by kolejne były lepsze. Przepraszam za powtórzenia, błędy etc. </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><br /></b></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chcecie być informowani o nowych rozdziałach? Zostawiajcie swoje TT pod tym postem ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: x-small;"><b><i><a href="https://twitter.com/dajen_pr" target="_blank">twitter</a></i></b></span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> </span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-78618208928358354322013-03-25T13:34:00.004+01:002013-03-29T14:12:51.643+01:00Rozdział Trzeci<br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: large;">O</span></b>budził mnie dzwonek mojego telefonu, więc wstałem z łóżka i
podbiegłem go odebrać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo?- Zapytałem jeszcze zaspanym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest problem.- Powiedziała Rose.- Vicky mówi, że, cytuję <i>Nie spędzą wakacji z takim chamem i dupkiem,
bo mam zamiar je spędzić w miłym towarzystwie, a nie z NIM! I chyba mocno
musiałoby mnie jebnąć by przestać go nienawidzić!</i> – Na te słowa złość
zagotowała się we mnie i rozłączyłem się nie czekając na dalsze słowa Rose.
Ubrałem pierwsze lepsze spodnie i bluzkę, a następnie wybiegłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem sprzed wjazdu. Po chwili
parkowałem już na podjeździe przy domu dziewczyn i czym prędzej wbiegłem do
jego wnętrza.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie Vicky?!- Wrzasnąłem do dziewczyn siedzących na dole.
One pokazały dłonią górę, więc szybko wbiegłem i bez pukania wtargnąłem do jej
pokoju. Leżała odwrócona plecami do drzwi i chyba była smutna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam.- Powiedziałem i zamknąłem cicho drzwi do jej pokoju. Cała
złość we mnie opadła, gdy zobaczyłem jej smutny wyraz twarzy. Poczułem ból, bo
wiedziałem, że to przeze mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty tutaj robisz?!- Wrzasnęła dziewczyna i podbiegła do
mnie z chęcią wypchnięcia mnie za drzwi, ale jej się to nie udało, bo byłem
zbyt silny. Złapałem ją za nadgarstki i pociągnąłem w stronę łóżka.- Puszczaj!-
Krzyczała, a do jej oczu napływały łzy. Tak cholernie się w tedy nienawidziłem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wysłuchaj mnie.- Powiedziałem łamiącym się głosem patrząc
jej w oczy.- Nie chciałem w tedy tego zrobić. Ja po prostu zapomniałem się.
Przepraszam.- Dodałem i spojrzałem na jej smutną twarz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakbyś był na moim miejscu, to też byś tak zareagował.-
Odezwała się po chwili namysłu i odwróciła się do mnie plecami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Vicky…- Odwróciłem ją do siebie i spojrzałem w jej oczy
przepełnione smutkiem.- Wybacz mi, to ostatni raz, gdy tak postąpiłem wobec
ciebie. Obiecuję.- Powiedziałem i
zacząłem zbliżać moją twarz ku jej. Dzieliły nas milimetry, a motyle w brzuchu
wariowały coraz bardziej z sekundy na sekundę.
Wciąż utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy, aż w końcu nie wytrzymałem i
wpiłem się w jej namiętnie czerwone usta. Trwało to chwilę, ale wystarczyło mi
by upewnić się o moim uczuciu co do niej. Teraz byłem w stu procentach pewny-
kochałem ją jak nikogo przedtem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty do cholery…!- Starała się ubrać w słowa swoje
wypowiedzi, ale chyba była zbyt zszokowana całym zajściem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja… ja nie wiem… przepraszam.- Po raz kolejny z moich ust
padły dzisiaj te słowa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Za… zapomnijmy.- Wydukała po chwili Vicky i spojrzała na
mnie z przerażeniem.- Wybaczam ci, ale po prostu… zapomnimy.- Dodała po chwil i
głośno przełknęła ślinę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ta… tak.- Odpowiedziałem jej.- Czyli jedziesz do Paryża?-
Zapytałem i podszedłem do niej, na co ona odsunęła się ode mnie krok i
twierdzącą pokiwała głową.- To ja… ja już pójdę.- Wymamrotałem wskazując ręką
na drzwi i szybko opuściłem jej pokój, a następnie dom. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usiadłam na łóżko i wpatrywałam się na moją ścianę. Nie
mogłam uwierzyć, że przed chwilą całowałam się z nim- to było takie
nieprawdopodobne. Wciąż czułam jeszcze jego dotyk na moich ustach, a w pamięci
miałam jego wzrok, który był skierowany prosto na moje oczy. On już pewnie
zapomniał, a ja? Będę to pamiętać do końca mojego życia, jako najlepszą rzecz
jaka mi się przytrafiła. Fakt, nienawidzę go, ale też coś do niego czuję. Tak
mi się wydaje. Pamiętam jak kiedyś, na początku gimnazjum byłabym na zabój
zakochana, ale potem on się zmienił i mi przeszło- tak myślałam. Dzisiaj, gdy
mnie pocałował, znów poczułam to dziwne uczucie, a teraz nie mogę przestać
myśleć o nim. Obawiam się, że to wszystko powróci jak bumerang, a ja nie chcę
tego. Teraz, gdy on mnie nienawidzi nie mogę znów go kochać, to by było chore.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko okej?- Do mojego pokoju weszły dziewczyny i
usiadły koło mnie.- Vickyyyy…- Przeciągnęła Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dajcie mi spokój!- Krzyknęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Udałam się do parku,
gdzie musiałam odreagować całe to zajście. Wyciągnęłam z kieszeni lekko
zgniecionego papierosa, a z drugiej zapalniczkę . Zaciągnęłam się dymem i
odetchnęłam z ulgą po spalonej nikotynie. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w
cały otaczający mnie hałas, który po chwili przerwał mi dźwięk mojego telefonu.
Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wracaj do domu!- Usłyszałam krzyk Diany i Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaraz będę, wyluzujcie.- Odpowiedziałam im i rozłączyłam
się wyłączając telefon. Wstałam z ławki
u powolnym krokiem udałam się w stronę mojego domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tu jest!- Usłyszałam krzyk za sobą i automatycznie
odwróciłam się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest impreza, więc zbieramy się.- Powiedziała Diana i
zaczęła ciągnąć mnie w stronę domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jaka impreza?!- Zbulwersowałam się.- Nigdzie nie idę!</div>
<div class="MsoNormal">
- Idziesz.- Powiedziały stanowczo dziewczyny i wgoniły mnie
do mojego pokoju.- Za godzinę się zaczyna, więc się szykuj, bo jak nie to
pójdziesz tak.- Dodały i sztucznie się do mnie uśmiechnęły wychodząc z pokoju.
Opadłam na łóżko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina osiemnasta. </div>
<div class="MsoNormal">
- My nie żartujemy!- Usłyszałam krzyk Rose i szybko wstałam
z łóżka, a następnie udałam się do garderoby przy której spędziłam ponad pół
godziny na dobieraniu <a href="http://s6.ifotos.pl/img/sylizacja_nprhehr.png" target="_blank">ciuchów</a> na dzisiejszy wieczór. Wyszłam z pokoju i udałam
się do łazienki, gdzie wzięłam odprężającą kąpiel. Owinęłam się kremowym
ręcznikiem i podeszłam do lustra, gdzie wyprostowałam moje włosy, a następnie
spięłam grzywkę. Na moją twarz nałożyłam puder, a oczy zaostrzyłam czarną
kreską i tuszem do rzęs. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i gotowa
wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju i do mojej kopertówki włożyłam lusterko i
telefon. </div>
<div class="MsoNormal">
- Schodź!- Krzyknęła Diana. Posłusznie zbiegłam po schodach
i udałam się na dwór, gdzie czekali już na nas chłopacy.</div>
<div class="MsoNormal">
- A tak w ogóle to gdzie jest ta impreza?- Zapytałam, gdy
wszyscy siedzieliśmy już w wozie Mike’a.</div>
<div class="MsoNormal">
- U Kyle’a.- Mruknął Ryan.</div>
<div class="MsoNormal">
- A Justin gdzie?- Spojrzała na chłopaków Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- On dojedzie z jakąś panienką, chyba z Andreą.- Dodał po
chwil namysłu Mike. Zrobiło mi się głupio, gdy to usłyszałam, a do moich oczu
napłynęły łzy, które starałam się ukryć. W tedy, gdy mnie całował wierzyłam w
jego przeprosiny, a teraz? Nie wierzę już w żadnego jego słowa. Miałam cichą i
ogromną nadzieję, że to co się wydarzyło coś dla niego znaczy, ale jak widać
się myliłam do co jego osoby.
Wysiadaliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Kyle’a , gdzie czekał już
Justin i chyba Andrea.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć.- Powiedział na powitanie brązowooki i uśmiechnął
się.- <span lang="EN-US">To Andrea.- </span>Wskazał
dłonią na dziewczynę i skierował się w naszą stronę.- <span lang="EN-US">A to: Mike, Max, Ryan, Rose, Vicky I Diana.-
Dodał po </span>kolei<span lang="EN-US">
przedstawiając nas szatynce. </span>Weszliśmy
do budynku, gdzie grała głośna muzyka, a wokół unosił się dym papierosowy i
zapach alkoholu. Podeszłam do baru, gdzie barman zrobił niebieskiego drinka.
Szybko opróżniłam szklankę i podeszłam do moich znajomych, którzy wpatrywali
się w tańczący tłum.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mike!- Krzyknęłam i podeszłam do chłopaka.- Chodź,
zatańczymy.- Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę na środek sali. Chłopak
położył dłonie na moich biodrach, a ja moje zarzuciłam mu na szyje. Tak minęło
nam kilka minut, aż w końcu ktoś pociągnął mnie za rękę i krzyknął: <i>Odbijany!</i> Spojrzałam na twarz chłopaka i
zszokowana starałam się wyrwać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Spadaj!- Krzyknęłam i zaczęłam siłować się z nim. Chłopak
jednak nic sobie z tego nie zrobił objął mnie i patrzył mi w oczy nie wykonując
żadnego ruchu.- Idź do Andrei, a mi daj spokój!- Wciąż krzyczałam do niego i
starałam się wyrwać, ale powoli traciłam już siły.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uspokój się.- Powiedział i razem ze mną opuścił pokój,
gdzie odbywała się impreza. Gdy byliśmy już na podwórku starałam się znów
wrócić do środka, ale uniemożliwiła mi to postawa Justina.</div>
<div class="MsoNormal">
- Daj mi spokój, proszę.- Powiedziałam błagalnym głosem i
wykończona usiadłam na trawie.- Idź…</div>
<div class="MsoNormal">
- Wysłuchaj mnie.- Chłopak usiadł niebezpiecznie blisko mnie
i spojrzał mi w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już cię wysłuchiwałam, daj mi spokój.- Mruknęłam zmęczona
i odsunęłam się od chłopaka. On zrezygnowany wstał i ostatni raz tego wieczoru
spojrzał na mnie ze wściekłą miną i rozgoryczeniem. Zostawił mnie samą, a ja
odetchnęłam z ulgą i wstałam. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wszedłem do domu, gdzie odbywała się impreza i od razu
naskoczyła na mnie Andrea. </div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie byłeś?- Zapytała i przytuliła się do mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie twoja sprawa.- Odpowiedziałem jej wściekły i odeszłam
od dziewczyny w celu poszukiwania moich przyjaciół. Odnalazłem jedynie Maike’a , który stał przy
barze z alkoholem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co jest?- Spojrzał na mnie, ale potem wymownie się
uśmiechnął i wiedział, że nie chce o tym gadać. Wziąłem butelkę zimnego piwa i
szybko je opróżniłem. Tak mijały mi minuty, a potem godziny. Wypijałem chyba
już szóstą butelkę alkoholu. Poczułem na moich ramionach czyjeś dłonie, które
odciągały mnie od baru. Posłusznie szedłem za osobą, co chwilę wywracając się,
aż doszliśmy do kanapy, na którą się położyłem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ejj.- Powiedziałem do znajomych siedzących koło mnie.-
Wiecie, że całowałem się z Vicky?- Zapytałem i widząc ich zdziwione miny
zacząłem się śmiać.- Ale nie mówcie Justinowi, bo mnie zabije.- Dodałem i
przyłożyłem palec do ust, który miał wskazywać by byli cicho. Znów zacząłem nie
pohamowanie się śmiać. Spojrzałem na przyjaciół, którzy nie obserwowali mnie w
tedy i uciekłem z sofy biegając po domu i ściągając z siebie ciuchy. Gdy byłem
w samych bokserkach podchodziłem do każdej osoby i mówiłem im to samo, co
znajomym, gdy leżałem na sofie i z sekundy na sekundę coraz bardziej się
śmiałem. W końcu film mi się urwał…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Justin dobrze całuje?- Podeszła do mnie blondynka i
zapytała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Że co?!- Spojrzałam na nią zdziwiona i zmarszczyłam brwi. </div>
<div class="MsoNormal">
- No, bo przed chwilą każdemu mówił, że się z tobą całował i
kazał nie mówić Justinowi, że się z tobą całował, co jest nielogiczne, bo on
jest tym Justinem.- Zaśmiała się blondynka i wciąż patrzyła na mnie lekko
rozzłoszczonym wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pewnie się napił i coś mu odwala.- Mruknęłam po chwili i z
zdenerwowania przeczesałam moje włosy. Wstałam od baru i ruszyłam w
poszukiwaniu bruneta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie on jest?!- Warknęłam do Diany, która powiedziała mi,
że jest na górze w pokoju Kyle’a. Wbiegła szybko po schodach i wtargnęłam do
pokoju przygotowana na to, że właśnie będzie się kochał z jakąś dziewczynę, ale
tak nie było. Chłopak siedział i mamrotał sam do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak mogłeś im powiedzieć?!- Wrzasnęłam na niego, na co on
się zaśmiał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Całowałem Vicky, ale nie mów Justinowi.- Wymamrotał po
chwili i znów zaczął się śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jezu, jaki kretyn!- Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju
zostawiając go samego. Udałam się schodami na dół i podeszłam do chłopaków.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedźcie dziewczynom, że wracam do domu.- Wymamrotałam
zmęczona i wyszłam z budynku. Po drodze spotkałam Kyle’a.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ładnie wyglądasz.- Powiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzięki, ty… też.- Odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się
do niego. </div>
<div class="MsoNormal">
- Słyszałem, że całował…- Nie powaliłam chłopakowi
dokończyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wymyślił to siebie, jasne?!- Wrzasnęłam na niego
zdenerwowana i udałam się w kierunku taxówki czekającej pod jego domem, po
którą wcześniej zadzwoniłam. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Krzyknęłam: <i>Proszę!</i> i zaraz tego pożałowałam. W moim
progu stał Justin, który nie wyglądał najlepiej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czego tu chcesz?!- Warknęłam do niego na co chłopak
podniósł głowę i skierował w moją stronę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Bo ja wczoraj każdemu mówiłem, że…- Zaczął, ale mu
przerwałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, mi też powiedziałeś.- Mruknęłam do niego z
wyrzutem.- Ale nadal nie wiem co ty tutaj robisz.- Spojrzałam na niego i
uniosłam pytająco brwi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przeprosić.- Powiedział i wszedł do pokoju zamykając
drzwi. Usiadł na końcu łóżka i spojrzał mi w oczy.- Nie chciałem, ale po
alkoholu jestem inny. Przepraszam.- Dodał i czekał, aż coś mu odpowiem. Cały
czas patrzyłam w jego oczy i nie zdawałam sobie sprawy, że on już dawno
skończył mówić.- Vicky?- Zapytał, co wyrwało mnie z transu.</div>
<div class="MsoNormal">
- No.- Tylko tyle udało mi się wykrztusić z siebie. – Ten,
no ja ci wybaczam, cześć.- Powiedziałam szybko, na co chłopak z nieco smutną
miną opuścił mój pokój. Kolejny raz budzę się widząc go na powitanie. Tego
właśnie się obawiałam. Bałam się tego, że on będzie powoli znów wkraczał do
mojego życia. Kiedyś wyobrażałam sobie go i mnie, budzących się rano.
Wyobrażałam sobie jego twarz, jako najpiękniejsze w świecie powitanie nowego
dnia. Moje skryte marzenia się spełniły, tyle, że nigdy nie pomyślałabym, że
będzie to spowodowane wymuszonymi przeprosinami. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><span style="color: #741b47; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><b>"Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro."</b></i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><span style="color: #741b47; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><b><br /></b></i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span lang="EN-US"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Od Autorki</i>: Rozdział chyba mi się podoba, ale kompletnie nie wiem co z czwartym. Macie jakieś pomysły? Byłabym bardzo wdzięczna za każdą pomoc :)! Justin w POLSCE , rozumiecie to?! Coś niesamowitego, chociaż jestem 300 km od Łodzi. To jest właśnie magia, gdy czujesz, choć nie widzisz...</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span lang="EN-US"><span style="color: #741b47; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></span></div>
<h2>
<span lang="EN-US"><span style="color: #741b47; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><b>#WELCOMEINPOLANDJUSTIN <333333333</b></i></span></span></h2>
<div>
<span lang="EN-US"><span style="color: #741b47; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><b><br /></b></i></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s4.ifotos.pl/img/tumblrmde_nprhnwa.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="174" src="http://s4.ifotos.pl/img/tumblrmde_nprhnwa.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-4634898249268803772013-03-21T20:41:00.001+01:002013-04-03T16:40:32.331+02:00Rozdział Drugi<br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: large;">W</span></b>eszłam do pokoju i udałam się w stronę mojej garderoby, z
której po chwili wyciągnęłam<a href="http://s6.ifotos.pl/img/stylizacj_nppwrhr.png" target="_blank"> ubrania</a> na dzisiejszy dzień. Wiem, że jest lato i
buty emu są nieodpowiednie na dzisiejszą pogodę, ale uwielbiam w nich chodzić
bez względu na porę roku. Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i
zrobiłam nowy makijaż, a włosy związałam w niestabilnego koka. Wsmarowałam w
swoje ciało mój ulubiony balsam- brzoskwiniowy, a następnie ubrałam się w
wcześniej przygotowane ciuchy. Zeszłam na dół, gdzie wszyscy znajomi sprzątali
po imprezie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miałeś być w domu.- Powiedziałam do Justina i wskazałam na
niego palcem. Chłopak jedynie się zaśmiał i nic mi nie odpowiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
- Justin chciał zobaczyć cię w bieliźnie, bo wczoraj się nie
rozbierałaś!- Krzyknęła z kuchni Diana i zaraz po tym usłyszałam jej śmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spadaj!- Odpowiedziałam jej i zabrałam się za sprzątanie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu ty masz te buty na nogach?!- Zapytał zszokowany
Justin.- Jesteś głupia, one są brzydkie.- Dodał i udałam się w moim kierunku,
aby je ściągnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Odwal się idioto!- Krzyknęłam na niego, gdy przejrzałam
jego zamiary.- Tobie nie mają się podobać.- Odpowiedziałam mu i wyszłam z
salonu udając się do Diany, która siłowała się z brudną plamą po sama nie wiem,
czym na podłodze. Około godziny trzynastej, gdy wszystko było już ogarnięte
udaliśmy się do salonu, gdzie jedliśmy wcześniej zamówioną pizzę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ejj?- W końcu zapytał Justin połykając ostatni kawałek
pizzy.- To, co z wakacjami?</div>
<div class="MsoNormal">
- No Paryż.- Odpowiedziałam i rozmarzyłam się o przystojnych
chłopakach, którzy tam mieszkają.</div>
<div class="MsoNormal">
- To to wiem.- Odpowiedział.- Ale kiedy jedziemy? Nie mamy
jeszcze biletów, a mieliśmy tam być miesiąc!- Krzyknął szatyn i spojrzał na
wszystkich.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może 10 lipiec?- Zapytał po chwili Ryan.- Mamy tydzień
na spakowanie się i kupienie biletów, chyba nam wystarczy?</div>
<div class="MsoNormal">
- W zasadzie to, czemu nie.- Powiedziałam. Po moich słowach
każdy przytaknął. Czyli mamy już wszystko ustalone. Jedziemy na cały miesiąc do
Paryża- miasta miłości. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- To zdradzisz nam swój genialny plan?- Zapytał Mike, gdy
wszyscy prócz Vicky, byli już w moim pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
- To tak.-Zacząłem.- Jak gdyby nigdy nic wyjedziemy całą
paczką na lotnisko. Ja pójdę pierwszy na odprawę i wsiądę do samolotu. Gdy
będzie wasza kolej wy powiecie, że musicie coś jeszcze załatwić, a jej będziecie
kazać iść do samolotu. Gdy ona wejdzie i będziemy już lecieć Diana, albo Rose
zadzwonią do niej i powiedzą, że się spóźniliście, a Max zgubił bilet i nie
dolecicie do nas. Resztą sam się już zajmę.- Powiedziałem i spojrzałem na
znajomych zaciągając się przy tym dymem z papierosa. </div>
<div class="MsoNormal">
- A jak coś pójdzie nie tak?- Zapytała po chwili Rose, za co
oberwała ode mnie poduszką.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet tak nie mów,
bo wykraczesz.- Spojrzałem na nią zabójczym wzrokiem i z lekkim grymasem na
twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedziałam sama w domu, bo dziewczyny gdzieś się zmyły, a ja
byłam zbyt leniwa i zmęczona by im towarzyszyć. Oglądałam właśnie kolejny
odcinek <i>Niskozatrudnionych</i>, gdy w
całym domu zgasło światło, a na dworze słychać było grzmoty nadchodzącej
burzy. Odkąd pamiętam cholernie bałam
się burzy, dlatego czym prędzej zadzwoniłam do przyjaciółek by już wracały.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziewczyny wracajcie!- Krzyknęłam do telefonu.- Burza
idzie, proszę wróćcie. Wiecie, że się boje.- Dodałam błagalnym tonem i
odskoczyłam, gdy usłyszałam walnięcie pioruna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteśmy u Justina, on zaraz po ciebie przyjedzie.-
Powiedziała Rose i rozłączyła się nie dając mi szansy na wypowiedzenie się. Po
niecałych pięciu minutach do naszych drzwi ktoś zapukał. Spojrzałam przez
wizjer i szybko otworzyłam drzwi chłopakowi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dłużej się nie dało?- Zapytałam z wyrzutem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jechałem tylko pięć minut, wyluzuj mała.- Powiedział
chłopak i otworzył mi drzwi do jego samochodu. W tym momencie znów piorun
walnął o ziemię, a ja spanikowana rzuciłam się na Justina.</div>
<div class="MsoNormal">
- Eeee…- Zakłopotałam się i szybko z niego zlazłam.- Sorry.-
Dodałam i wsiadłam czym prędzej do samochodu. Usłyszałam tylko cichy śmiech
chłopaka, a następnie odgłos zapalającego się silnika. Po kilku minutach
byliśmy już pod jego domem, a ja sprintem wbiegłam do jego pokoju, gdzie byli
już wszyscy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie no, fajnie, że urządzacie imprezę za moimi plecami.-
Powiedziałam zbulwersowana i upiłam łyk piwa z puszki Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Oho.- Powiedział ochoczo Bieber.- Nasza gwiazda słabej
głowy wkracza do akcji.- Zaśmiał się, na co zawtórowali mu inni. Zdenerwowana
podeszłam do niego i wylałam na niego zawartość puszki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pożałujesz.- Wysyczał przez zaciśnięte zęby i wziął mnie
na ręce, a następnie zbiegł na dół i przez tylnie drzwi wybiegł z domu
zostawiając mnie samą na jego podwórku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie idziesz?!- Krzyknęłam do niego, gdy ten zamykał
drzwi, tak abym nie mogła wejść do mieszkania.- Ty idioto! Wiesz, że boję się
burzy!- Krzyczałam wciąż, a łzy powoli napływały do moich oczu. Z sekundy na
sekundę odgłosy burzy stawały się coraz głośniejsze, a deszcz zwiększał swoją
potęgę. Już sama nie wiedziałam, czy płacze, czy po prostu moje policzki mokre
są od ilości lecącej z nieba wody.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Justin, wpuść ją.- Powiedziała błagalnym głosem Rose.-
Przecież wiesz, że się boi burzy.- Namawiała mnie, ale nie chciałem puścić jej
tego płazem. Niech zapłaci za koszulkę.- To tylko koszulka.- Dodała po chwili. </div>
<div class="MsoNormal">
- Stary jak jej nie wpuścisz to się nigdy z nią nie
pogodzisz!- Krzyknął Ryan. Po przeanalizowaniu słów doszłem do wniosku, że tym
zachowaniem jeszcze bardziej mnie znienawidzi, ale tak trudno było mi oduczyć
się starego zachowania. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, pójdę po nią.- Powiedziałem i wstałem z dywanu
udając się na parter. Stała cała przemoknięta z rozmazanym makijażem i smutnym,
ale też wściekłym wyrazem twarzy. Wyglądała w tedy tak bezbronnie- tak jakby
nie była sobą. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wchodź!- Krzyknąłem do niej na co poderwała się i wbiegła
do mojego domu prawie wywracając mnie.- Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytałem
ją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, że jesteś największym chamem jakiego znam!-
Wykrzyczała mi prosto w twarz i uderzyła w klatkę piersiową.- Wiesz, że boję
się burzy, ale nie – musiałeś jak zwykle odegrać się na mnie ze zdwojoną siłą.
To tylko koszulka, a ty zafundowałeś mi Paranormal Activity.- Dodała i usiadła
na sofie odwracając się do mnie plecami. Zabolało. Tak cholernie zabolały mnie
jej słowa, że aż zrobiło mi się jej żal i postanowiłem ją przeprosić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam.- Powiedziałem i usiadłem koło niej
przytulając się do jej mokrego ciała.- Chodź, dam ci ciuchy na przebranie.-
Dodałem i siłą zaciągnąłem ją do mojego pokoju, gdzie dałem jej jakąś koszulkę
i spodnie od dresu. Wyrwała mi rzeczy z
ręki i udała się do łazienki. Jednak po chwili szybko wróciła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma światła.- Powiedziała.- Dajcie mi jedną świeczkę.-
Wziąłem z biurka jedną z palących się świeczek i wręczyłem jej ją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie podziękujesz?- Zapytałem i czekałem na jej odpowiedź.
Ta tylko prychnęła i ze świeczką w ręce udała się do łazienki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Położyłam świeczkę na blacie umywalki i zaczęłam powoli
przebierać się w ciuchy Justina. Koszulka sięgała mi do połowy ud, więc
spokojnie mogłaby być jedną z moich sukienek. Odruchowo spojrzałam w lustro i
aż chciałam krzyczeć, gdy zobaczyłam mój rozmazany makijaż i mokre włosy, które
po woli zaczynały kręcić się przy końcach. Wzięłam jeden z leżących ręczników i
wytarłam nim sobie twarz, ale było jeszcze gorzej. Zaczęłam wodą i mydłem myć
twarz z brudu pozostawionego po eyelinerze i tuszu do rzęs. Po kilku minutach
moja twarz była czysta i naturalna. Nie przeraziłam się zbytnio brakiem
makijażu, bo odkąd pamiętam nie miałam problemu z cerą. Ubrałam szare dresy
Justina, które spadały mi przy każdym ruchu, dlatego postanowiłam, że ścisnę je
gumką, która była w spodniach i tak też zrobiłam. Wyszłam gotowa razem ze
świeczką i weszłam do pokoju chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeszcze ze mną nie spałaś, a już nosisz moje ciuchy.-
Mruknął seksownie Justin na co pokazałam mu środkowy palec. Miałam w zamiarze
nie odzywać się do niego za to co zrobił i jak na razie udawało mi się to.-
Ojj, no nie fochaj się już tak.- Powiedział chłopak i podszedł do mnie
przytulając mnie. Szybko od niego odskoczyłam i zmieniłam miejsce nie
odpowiadając mu na te słowa. Potwornie
wkurzył mnie tym zachowaniem. Skoro chciał się odegrać mógł też mnie oblać
piwem, a nie odstawiać jakąś szopkę. Z dnia na dzień coraz bardziej go
nienawidzę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zbieramy się.- Powiedziały koło godziny dwudziestej
dziewczyny. Posłusznie wstałam razem z nimi i udaliśmy się na dół.</div>
<div class="MsoNormal">
- Podwieźć was?- Zaproponował Justin. Dziewczyny spojrzały
na mnie, a ja przecząco pokiwałam głową.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będzie lepiej jak się przejdziemy.- Powiedziała Diana.-
Chyba rozumiesz.- Dodała i puściła jemu oczko. Podeszłam do grzejnika, z
którego wzięłam moje już suchsze buty i założyłam je na gołe stopy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć!- Krzyknęłyśmy chórem i wyszłyśmy z domu Biebera.</div>
<div class="MsoNormal">
- Weź mu wybacz.- Zaczęła rozmowę Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrobił najgorszą z możliwych rzeczy i mam mu wybaczyć?!-
Zbulwersowałam się na dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrobił to, bo oblałaś mu bluzkę, a nic takiego nie
powiedział.- Wtrąciła się Diana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Też mógł mnie oblać, a nie wystawiać na dwór podczas
burzy!- Krzyknęłam na nie i zaczęłam iść szybciej zostawiając je z tyłu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie myślałam, że Justin tak szybko cię zaliczy.-
Usłyszałam za sobą głos Emily.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie rozumiem?- Powiedziałam i odwróciłam się do niej
przodem.</div>
<div class="MsoNormal">
- No jak przespałam się z nim to też nosiłam tą koszulkę.-
Mruknęła z kpiną w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie przespałam się z tym dupkiem!- Krzyknęłam przez
zaciśnięte zęby.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jaaaasne.- Dodała ironicznie Emily, na co pokazałam jej
środkowy palec i ruszyłam nie zwracając uwagi na jej głupi śmiech skierowany w
moją stronę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Przegiąłeś.- Powiedział Mike i kolejny raz zaciągnął się
jointem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd mogłem wiedzieć, że tak ją to rozzłości?- Odburknąłem
zdenerwowany całą tą sytuacją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie udawaj debila, każdy wie, że panicznie boi się burzy.-
Rzekł z wyrzutem w głosie Ryan.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zdziwiłbym się jakby nie pojechała przez to do
Paryża.- Wtrącił się Max.- Jej fochy są na serio dłuuugie.- Dodał i upił łyk piwa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jezu, zaraz wykraczecie.- Powiedziałem i podszedłem do
telewizora by go wyłączyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- A właściwe, to czemu tak nagle zaczęło ci zależeć na
waszym pogodzeniu?- Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem Max.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będziecie się śmiali jak wam powiem.- Zacząłem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nam nie powiesz?!- Zbulwersował się Max i podał mi butelkę
piwa.- Napij się, w tedy z łatwością powiesz wszystko co myślisz.- Wziąłem od
niego butelkę, potem kolejną i kolejną, aż w końcu zacząłem mówić. </div>
<div class="MsoNormal">
- No bo… ja… ją… w sensie… takim… bo to długa historia.-
Miotałem się w moich wypowiedziach, aż w końcu zebrałem się by powiedzieć to,
co do niej czuję.- Chyba ją kocham.- Powiedziałem z zamkniętymi oczami i
dopiero po chwili je otworzyłem. Widząc miny chłopaków zacząłem się jak głupi
śmiać, ale za pewno było to też winą alkoholu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz sobie.- Powiedział po chwili Mike.- Przecież od
końca gimnazjum ją wyzywasz i nienawidzisz, a teraz kochasz?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Od końca gimnazjum ją kocham.- Odpowiedziałem mu.- Robiłem
to wszystko by ją znienawidzić, ale nie udało się, więc postanowiłem, że o nią
zawalczę.- Dodałem i dokończyłem wypijać piątą butelkę po moim ulubionym piwie.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Od Autorki: </i>Rozdział miał się pojawić dopiero pojutrze, ale czytając wasze miłe komentarze postanowiła dodać go już dziś. Bardzo dziękuję za każdy komentarz- jest on strasznie motywujący. Jak na razie źle mi idzie zwiastun bloga, ale dzisiaj będę długo nad nim pracowała, ze względu na wolny dzień od szkoły. </b><span style="font-size: x-small;">Jest tu ktoś kto ma bloga i <u>bezinteresownie</u> poleciłby mnie w najbliższej notce? Jeżeli tak to wieeeeeeeeelkie dziękuję w waszą stronę :* </span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-59174942256599676682013-03-20T09:47:00.002+01:002013-03-20T09:57:13.400+01:00Rozdział Pierwszy<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: large;"><b>D</b></span>o moich uszu dobiegł głośny dzwonek mojego budzika, a
mianowicie piosenka Jessie J „My Shadow”. Wstałam z łóżka rozciągając się przy
tym i przecierając moje jeszcze zaspane oczy. Podeszłam do biurka i wyłączyłam
alarm. W samej bieliźnie zeszłam na dół i udałam się do łazienki, gdzie wzięłam
szybki prysznic i zajęłam się moją twarzą. Zmyłam wczorajszy makijaż i
nałożyłam nowy, a włosy rozpuściłam i postanowiłam, ze dzisiaj ich nie
wyprostuje. Gotowa spojrzałam na zegarek- dochodziła dziewiąta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziewczyny?!- Krzyknęłam na cały dom, ale nigdzie ich nie
usłyszałam. Ruszyłam, więc do kuchni, gdzie czekała na mnie kartka.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Pojechałyśmy na zakupy
na dzisiejszą imprezę, będziemy po 11.<o:p></o:p></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>- Diana & Rose.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Walnęłam się z otwartej ręki w czoło. Kompletnie zapomniałam
o dzisiejszej imprezie z okazji naszej kolejnej rocznicy. Od jakiś pięciu lat
robimy takie imprezy związane z rocznicą naszej przyjaźni. Dzisiaj wypada
dziesiąta i dziewczyny wraz z chłopakami szykują coś zaskakującego, a ja jak
zwykle zaspałam i im nie pomogłam. Zrezygnowana wzięłam jedynie jabłko i udałam
się do pokoju. Rozłożyłam się na kremowej kanapie i włączyłam telewizor. Jak
zwykle na MTV leciały <i>Nastoletnie Matki, </i>więc
postanowiła je obejrzeć, bo nic ciekawszego nie leciało. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteśmy!- Usłyszałam krzyk dziewczyn, więc postanowiłam
wyjść im na przywitanie, lecz zapomniałam, ze jestem w samej bieliźnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Aaaaaa!- Zaczęłam krzyczeć i uciekłam do salonu, bo
oczywiście chłopacy też musieli do nas wpaść.</div>
<div class="MsoNormal">
- Takie powroty to ja rozumiem.- Usłyszałam głos Mike’a i
śmiechy chłopaków.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wcale nie śmieszne.- Powiedziałam oburzona i owinięta
kocem ruszyłam na górę by w coś się<a href="http://s6.ifotos.pl/img/capture-2_xqqaexn.png" target="_blank"> ubrać</a>. Po paru chwilach wróciłam na dół,
gdzie była cała reszta.</div>
<div class="MsoNormal">
- A gdzie moje wino?- Zapytałam oburzona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Vicky.- Zaczęła Diana.- Wiesz jak się zachowujesz po nim.-
Zaśmiała się na myśl o moich wyczynach po alkoholu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak zwykle przesadzacie.- Powiedziałam i naburmuszyłam się
jak dziecko, któremu ktoś zabrał zabawkę i odwróciłam się do nich plecami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może i tak, ale to nie my tańczyliśmy w bieliźnie na
jednej z lamp po wypiciu.- Powiedział wrednie Max i zaczął się śmiać, a wraz z
nim wszyscy oprócz mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- To było raz.- Powiedziałam i odwróciłam się do znajomych
przodem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Trzy razy.- Wtrącił się brunet i znów każdy zaczął się
śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wtrącaj się Panie <i>przeleciałem
wszystko, co się rusza. </i>– Dogryzłam chłopakowi i triumfalnie uśmiechnęłam
się do niego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciebie jeszcze nie.- Puścił mi oczko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ugh…- Skwitowałam jego wypowiedź i wyszłam z pokoju. Nie
mogę uwierzyć, że się z nim ‘przyjaźnie’.
Zamknęłam z hukiem drzwi na znak mojego protestu z powodu nie kupienia
mi wina i włączyłam laptopa. Sprawdziłam wszystkie możliwe strony, popisałam ze
znajomymi, aż w końcu zrobiłam się zmęczona. Dochodziła trzynasta, więc
pomyślałam, ze się zdrzemnę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ej i jak, co postanowiłeś?- Zapytał mnie Mike.</div>
<div class="MsoNormal">
- W sprawie z Vicky?- Spojrzałem na niego, a ten pokiwał
twierdząco głową.- To myślałem o tym, że ‘pojedziemy’ na wakacje. Jak będziemy
na lotnisku to wy powiecie, że musicie coś jeszcze załatwić i będziecie kazać
jej wsiąść do samolotu, gdzie będę na nią czekał. Wy się niby ‘spóźnicie’ i w
taki sposób spędzę z nią cały miesiąc i może się uda.- Powiedziałem z nadzieją
w głosie i rozmarzyłem się o naszych wakacjach, które mają się niedługo odbyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- A jak nie wypali?- Zapytał mnie ciemnowłosy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Musi.- Powiedziałem i udałem się do kuchni pomóc
dziewczyną w szykowaniu przyjęcia.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Vicky, wstawiaj za godzinie impreza się zaczyna.- Obudziła
mnie Rose i szybko wyszła z pokoju. Wstałam i podeszłam do szafy, skąd
wyciągnęłam po paru chwilach <a href="http://s6.ifotos.pl/img/stylizacj_xqqaenn.png" target="_blank">ubrania</a> na dzisiejszą zabawę. Udałam się do
łazienki, gdzie posmarowałam moje ciało balsamem o zapachu brzoskwiń, włosy
lekko podkręciłam i rozpuściłam na ramiona, poprawiłam makijaż, a na samym
końcu ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy.
Zeszłam na dół do znajomych, którzy już upili kilka łyków piwa. Było za
dziesięć szósta, a w naszym domu było już sporo ludzi. Starałam się przywitać
ze wszystkimi, ale na pewno kogoś pominęłam. Podeszłam do baru, gdzie nalałam
sobie piwa do czerwonego kubka. Zrobiłam tak z cztery może pięć razy i w tedy
poczułam, ze alkohol zaczyna działać. Zawsze należałam do osób ze słabą głową,
które po jednej butelce piwa już mają tzw. ‘zgon’. Poczułam czyjeś ręce na
moich biodrach i natychmiast się odwróciłam. Justin. Od dłuższego czasu
zachowuje się dość dziwnie, tak jak nie on.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ładnie wyglądasz.- Powiedział i zaczął kołysać się wraz ze
mną w rytm muzyki.- Zatańczysz?- Zapytał mnie, a ja twierdząco pokiwałam głowa.
Udaliśmy się na środek sali. Chłopak objął mnie w pasie i co chwile zahaczał o
początek moich pośladków. Nie miałam już siły by drzeć się na niego, więc
pozostawiłam to bez komentarza. Po tańcu znów udałam się do baru i po raz
kolejny wypiłam pięć kubeczków piwa. Byłam coraz bardziej upita i zaczęłam
mamrotać jakieś bzdety do każdej napotkanej osoby i co chwilę się wywracałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uważaj na siebie.- Zaśmiał się Mike i złapał mnie w
momencie, w którym znów miałam się wywrócić. Chłopak pociągnął mnie na środek i
znów zaczęłam tańczyć, tyle że bardziej niezdarnej niż w tedy z Justinem. Przez
przypadek wywróciłam się na Mike’a i on
popchnął pozostałych, a ja jak zwykle zaczęłam jak głupia się śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Idę po nią, bo zaraz znów zacznie się rozbierać.-
Powiedział Justin i podszedł do mnie.- Idziemy do pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty niedobry. Nie ma seksu, chcę tańczyć!- Krzyknęłam na
cały dom i znów zaczęłam się śmiać. Chłopak dłużej nie czekając wziął mnie na
ręce i zaniósł do pokoju. Zaczął ściągać ze mnie sukienkę, szpilki i pozostawił
na środku pokoju w samej bieliźnie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Masz.- Rzucił mi jakąś koszulkę, którą posłusznie
ubrałam.- A teraz kładź się.- Powiedział stanowczo brunet i zamknął drzwi do
mojego pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale, że teraz?- Zapytałam.- A gumki, chociaż masz?- Znów
zaczęłam się śmiać i po raz kolejny wywróciłam się. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jak zwykle po alkoholu robisz się napalona.- Wymamrotał
Justin.- Nie będzie seksu, idź spać.- Powiedział stanowczo i przybrał grobową minę.</div>
<div class="MsoNormal">
- A położysz się koło mnie?- Zapytałam po chwili i podeszłam
do brązowookiego przytulając go.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz sobie?!- Zaśmiał mi się w twarz.- Na dole czeka
stado napalonych dziewczyn, a ja mam pójść spać?- Zapytał z ironią w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja też jestem napalona!- Krzyknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale jesteś moją przyjaciółką.- Powiedział chłopak i
ucałował mnie w policzek. Znów wziął na ręce i położył do łóżka.- Idź już spać,
dobranoc.- Dodał i wyszedł z pokoju zamykając drzwi na klucz- jak zwykle, gdy jestem pijana.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, czyli tak jak zwykle
po takich imprezach. Wstałam z łóżka i podeszłam do komody, z której
wyciągnęłam tabletkę przeciwbólową. Przechodząc obok lustra w korytarzu
zorientowałam się, że mam na sobie czyjąś męską bluzkę, która wydawała się
znajoma. <i>No pięknie, ciekawe, co tym
razem odwaliłam</i>- pomyślałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej.- Przywitałam się ze wszystkimi i wzięłam jabłko do
ręki, które po chwili zaczęłam jeść.- To jak, kto mi opowie, co robiłam
wczoraj?- Zapytałam pełna entuzjazmu. Wszyscy popatrzyli na Justina, więc ten z
ciężką miną podszedł do mnie i zaczął:</div>
<div class="MsoNormal">
- Napiłaś się, tańczyłaś ze mną, pozwoliłaś mi dotykać
twojego tyłka, swoją drogą masz zajebistą dupę.- Puścił mi oczko brunet, na co
wywinęłam oczyma.- Potem jeszcze bardziej się schlałaś i tańczyłaś z Mikem i
się wywróciłaś i przez to kilka osób też się przewróciło. Podszedłem do ciebie,
wziąłem cię na ręce, ty zaczęłaś krzyczeć, że nie chcesz seksu tylko chcesz
tańczyć. Zaniosłem cię do pokoju, rozebrałem, dałem ci moją koszulkę, bo nie
mogłem znaleźć twojej pidżamy, potem znów do mnie podeszłaś zaczęłaś mnie
przytulać i się spytałaś, czy mogę się do ciebie położyć. Ja powiedziałem, że
nie, bo na dole czeka stado napalonych panienek, swoją drogą zaliczyłem wczoraj
takie trzy zajebiste blondynki. Ty powiedziałaś, że też jesteś napalona, ja to
olałem i położyłem cię do łóżka, no i chyba potem zasnęłaś.- Powiedział.- Także
nic specjalnego się nie wydarzyło. Nie pokazywałaś cycków, ani nie tańczyłaś na
blacie, więc można to zaliczyć do twoich spokojniejszych imprez.- Dodał i
słodko się do mnie uśmiechnął.- A i fajnie by było jakbyś oddała mi koszulkę,
bo chcę wrócić do domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale, że teraz?- Spojrzałam na chłopaka, a ten twierdząco
pokiwał głową. Chciałam wyjść do mojego pokoju by tam ją ściągnąć, ale Justin złapał mnie w pasie
i znów zaciągnął do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale tu, bo się śpieszę.- Powiedział stanowczo i przygryzł
dolną wargę. Bez zastanowienia ściągnęłam z siebie jego koszulkę zostając
jedynie w samej bieliźnie i wręczyłam mu ją ze sztucznym uśmiechem. Wychodząc z
kuchni zakręciłam kilka razy tyłkiem, co wywołało u chłopaków głośne
westchnięcie, a następnie szybko wbiegłam do pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Od Autorki: </i>Pierwszy rozdział dodany, cieszę się, że znalazło się kilku czytelników, i że mam dla kogo pisać :). Niedługo będą się starała zrobić zwiastun, ale nie mam na niego pomysłu, więc trochę mi to zajmie. To do drugiego, cześć :)</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;">P.S - gdy jest mowa o przebieraniu się najeżdżajcie na słowo 'ubrałam' itp. i w tedy ukaże wam się jej ubiór ;) .</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7700664455186123119.post-67130721057718163422013-03-18T16:50:00.002+01:002013-03-19T17:35:30.500+01:00Prolog<br />
<div class="MsoNormal">
Czy zastanawiałeś się jak to jest kochać kogoś tak bardzo,
że aż się go nienawidzi? Taki moment nastąpił kiedyś w życiu Justina. Był
zauroczony Vicky do tego stopnia, że z dnia na dzień starał się ją coraz
bardziej znienawidzić. Robił to by tylko nie zakochać się w niej szczerze, bo w
tedy by cierpiał. Ciągle uprzykrzał życie dziewczynie i nie myślał nawet, ze to
boli ją tak samo jak go. Tak. Bolało go to, że robi jej takie świństwa, że
przez niego płacze, ale musiał, bo nie radził się z tak wielkim uczuciem. Co
chwilę zaczynał kłótnie, które doprowadzały do płaczu ich oboje, tylko po to by
w myślach wmawiać sobie <i>Widzisz stary,
ona nie jest idealna. Odkochaj się w niej- nie jesteś jej wart. </i>Zaczął
podrywać każdą dziewczynę, przesypiał się z nimi, ale to na nic, bo wciąż ją
kochał. W końcu coś w nim pękło i zaczął się zmieniać, a przede wszystkim
zaczął zmieniać relacje między nimi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
- Max?- Zapytał chłopak przez telefon.- Zwołaj wszystkich
prócz Shelley.- Powiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale po co?- Zapytał zaspany jeszcze brunet.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zadawaj głupich pytań.- Odburknął chłopak.- O 11 u
mnie.- Dodał i rozłączył się ruszając do łazienki i ubierając się.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
- No, więc, o co chodzi?- Zapytała blondynka i usiadła na
fotelu w pokoju chłopaka, gdy byli już wszyscy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może to głupio zabrzmi, ale… -Zaczął chłopak, a po chwili
przerwał.- Chcę naprawić moje relacje z Vicky.- Powiedział na jednym tchu i
spojrzał na twarze przyjaciół.</div>
<div class="MsoNormal">
- To naprawiaj, do czego ci jesteśmy potrzebni?- Zapytała z
kpiną w głosie Diana i odpaliła papierosa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Bo nie będzie chciała ze mną gadać?- Spojrzał na nią lekko
zdenerwowany Justin.- Już wiem jak to zrobię, ale musicie mi pomóc. Proszę.-
Spojrzał błagalnym wzrokiem na wszystkich.</div>
<div class="MsoNormal">
- No okej, wchodzimy w to.- Powiedzieli wszyscy chórem po
chwili namysłu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">~*~</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Od Autorki:</i> To jest prolog nowego opowiadania. Mam nadzieję, że znajdą się czytelnicy, i że ten krótki tekst zachęci was do czytania. Pierwszy rozdział pojawi się niebawem jeśli oczywiście będą czytelnicy.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17748315457914788089noreply@blogger.com6